[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O ile na ich śmierci coś pan zarobi.Spojrzał na mnie marszcząc lekceważąco brew.- Jak pan na to wpadł, pierwszy? W jaki sposób śmierć drugiego oficera i tych tam może przynieść mi zysk?- Przy pańskim sposobie myślenia może - warknąłem, próbując w to nie wierzyć.- Bo w chwili kiedy tamci ich załatwią, niemiecki dowódca, jak pan powiedział, nie będzie już miał żadnych atutów.I tak czy owak zdobędzie pan tego S-boota.- Mówię panu, że to blef, pierwszy.Jak w pokerze.Wtedy właśnie głośnik ożył po raz ostatni.- Dobrze! Ustępuję przed pańskim brakiem skrupułów, kapitanie.Czy mogę zaproponować rokowania?Oczy Trappa nic nie zdradzały.A potem uśmiechnął się swoim dawnym, bezwstydnym uśmiechem.- Widzisz pan? To był tylko blef.Jak mówiłem.Odwrócił się w stronę relingu.- Zapraszam na pokład, Herr Kapitan.Ale zanim złoży nam pan wizytę, chciałbym prosić, żeby torpedyści odsunęli się od aparatów, a wszystkie działka były ładnie i pokojowo skierowane w niebo.Usadowił się wygodnie w kącie skrzydła mostku i patrzył na Schnellboota oceniającym spojrzeniem kupca.Ja natomiast długo nie mogłem oderwać wzroku od niego.Zastanawiałem się bowiem ciągle, jak daleko w gruncie rzeczy był zdecydowany się posunąć.I na ile opierając się na obowiązującym na “Charonie” rachunku zysków i strat, wyceniłby mnie.Jako towar wymienny.Trapp nagle postanowił być oficjalny, dlatego więc musieliśmy czekać, aż dowódcę -S-boota sprowadzą do jego kabiny wielkości pudełka od zapałek.- Pamiętaj pan teraz mówić do mnie “sir” - powiedział zrzucając z krzesła stos czasopism sprzed sześciu miesięcy.- Biorąc pod uwagę, że reprezentuję interesy Admiralicji.Popatrzyłem na niego.Wciąż nie mogłem zapomnieć łodzi ratunkowej.- Czy biorąc pod uwagę pański punkt widzenia nie lepiej byłoby mówić tylko “interesy” ? Sir!Koło drzwi zrobił się ruch.Wysoki Niemiec z pomostu bojowego Schnellboota wyminął Josepha Bez-nazwiska i przekroczył zrębnicę.Zdjął czapkę i z nienaganną precyzją włożył ją pod pachę, ale o ile mogłem wywnioskować z pewnego zamyślenia malującego się w jego oczach, usłyszał naszą krótką i niewątpliwie dającą do myślenia wymianę słów.Spostrzegłem również, że szybko oszacował pudełka ze srebrami stołowymi i innymi łupami złożone pod ścianą.Potem miałem wrażenie, że uśmiechnął się lekko.Był to pewien sygnał, że w tym Niemcu za przystojną twarzą o teutońskich rysach kryje się coś więcej.- Duttmann - oznajmił sucho.- Korvettenkapitan Maks Duttmann.Na Trappie wywarło to niezwykłe wrażenie.- To wysoki stopień w waszej marynarce, co?- Jest komandorem podporucznikiem - wyjaśniłem ze znużeniem.- Tak samo jak podobno pan.- Aha - Trapp skinął głową, a potem przesunął stopą krzesło w stronę Niemca.- No to niech pan siada, komandorze.To będzie długa droga powrotna na Maltę.Duttmann znowu uśmiechnął się niemal niedostrzegalnie.- Czy ma pan zamiar płynąć na powierzchni, kapitanie.czy w zanurzeniu?Przez chwilę gapiliśmy się na Niemca w oszołomieniu, aż wreszcie Trapp również zaczął się uśmiechać.- Szybko się pan połapałeś, muszę przyznać!- Ale nie dość szybko - dodałem znacząco.Duttmann popatrzył na mnie chłodno.- Gdyby było inaczej, obaj bylibyście już martwi.Razem z resztą waszej załogi, panie.- Miller - odpowiedziałem.- Kapitan marynarki Miller Royal Navy.Niemiec skinieniem głowy potwierdził, że przyjął to do wiadomości, a potem wskazał trochę przepraszającym gestem znajdujące się za plecami Trappa pudełka ze srebrnymi nakryciami stołowymi.- Mogę jedynie stwierdzić, że jestem mądry po szkodzie, panowie.Z drugiej jednak strony powinienem powiedzieć, że przez cały czas coś mi się nie zgadzało w tej teorii o tajemniczym okręcie podwodnym, którego na dobrą sprawę nikt nie widział na oczy.A przy okazji przejawianie podobnej namiętności do zbierania.hmm
[ Pobierz całość w formacie PDF ]