[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Twarde, żylaste przedramię trafiło go z ogromną siłą, odrzucając do tyłu głowę.Poczuł krew na ustach, kolana ugięły się pod nim odrobinę.Ibanin uderzył go raz jeszcze, tym razem łokciem w gardło.Nimec zacharczał, a oczy niemal wyskoczyły mu na wierzch.Wielkie łapska Xianga zacisnęły się na jego głowie, a potężne, grube palce zamknęły jak w klatce jego policzki i szczękę.Nimec uniósł ręce i wsunął je między ramiona przeciwnika.Chwycił jego nadgarstki i posługując się całą siłą, jaka mu jeszcze pozostała, spróbował oderwać je od swej głowy.Na gigancie nie zrobiło to jednak wrażenia.Nie puszczając czaszki Nimeca, uniósł go, wszedł z nim do spichrza i rzucił o ścianę z taką siłą, że aż zatrzęsła się cała konstrukcja.Przysunął twarz do twarzy szefa ochrony.Drżały mu policzki, oczy błyszczały złośliwie.Miał nieprzyjemny, świszczący oddech.- Zachciało ci się ze mną walczyć, to skręcę ci teraz twój pieprzony kark - warknął, potrząsając gwałtownie Nimecem i uderzając jego głową o ścianę.- Tu i teraz, jak zrobiłem to z poprzednim Amerykaninem.Nimec otworzył szeroko oczy.Niespodziewanie serce zabiło mu mocniej, szybciej.Słyszał je tak wyraźnie, jakby jego odgłos miał za chwilę wypełnić cały wszechświat.Jak zrobiłem to z poprzednim Amerykaninem.Charcząc z wysiłku, raz jeszcze złapał nadgarstki pirata i zaczął odpychać go od siebie, odpychać.Tu i teraz.Z poprzednim Amerykaninem.Pchał coraz mocniej.Przez chwilę zdawało mu się, że nigdy nie wyrwie się z jego uścisku.A potem, jakby cudem, uwolnił się od niego.Zebrawszy resztki sił, kopnął Xianga w krocze.Pirat puścił jego głowę, a Nimec natychmiast trzasnął go pięścią w twarz.Wykorzystując moment zaskoczenia, uderzył raz, drugi, trzeci.Wielkolud zaczął się chylić ku ziemi, jednak przyjaciel Rogera Gordiana nie odpuszczał i wciąż bił go bez litości.Nie zamierzał dać mu najmniejszej szansy.Myślał tylko o tym, że Max nie żyje i że ma oto przed sobą człowieka, który go zabił.Mimo kilku potężnych ciosów Ibanin zaskoczył Nimeca.Podniósł się z trudem i odszedł ociężale.W chwili, gdy mężczyźni na moment oderwali się od siebie, pirat uniósł ku górze zakrwawioną twarz, wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu i sięgnął za pasek po lris.Nimec zamarł, wpatrując się w długie, faliste ostrze, jednak Xiang nie dał mu czasu do rozmyślań.Skoczył do przodu ze sztyletem wymierzonym wprost w jego gardło.Nimec cofnął się o pół kroku, lekko obrócił się na pięcie lewej nogi i wyciągnął przed siebie ręce.Prawą zdołał schwycić przedramię tej ręki, w której tkwił sztylet.Lewą zacisnął na łokciu olbrzyma i błyskawicznie wykręcił mu dłoń.Natychmiast zrobił kolejne pół kroku do przodu.Wykręcając rękę pirata, przyciągając jednocześnie Kianga do siebie, zanurzył sztylet w jego piersi, kierując ostrze ku sercu.Jeszcze przez kilka długich sekund Xiang stał i z malującym się na twarzy niedowierzaniem wpatrywał się w rękojeść, która wystawała z jego klatki piersiowej.Wreszcie upadł twarzą na ziemię.Nimec cofnął się, oddychając ciężko.Ból ran zadanych mu przez pirata wzmagał się z każdą chwilą.Popatrzył na martwego olbrzyma.Na szczęście to był już koniec.EPILOG- Zaledwie kilka dni temu siedziałem tutaj i wyjaśniałem komuś, że wiem o przestępstwach Marcusa Caine'a, ale nie mogę ich udowodnić - mówił Gordian.Trzymał rękę na leżącym na biurku miniaturowym magnetofonie cyfrowym.- Teraz, dzięki tobie, mam już te dowody.- I dzięki Maxowi - dodała siedząca naprzeciw niego Kirsten.- Gdyby nie on, nigdy bym ich nie zdobyła.A szczerze mówiąc, do dzisiaj prawdopodobnie oszukiwałabym się, twierdząc, że w Monolith nie dzieje się nic dziwnego.Gordian popatrzył na nią.Jego szczere, niebieskie oczy napotkały jej ciemnobrązowe.- Może jeszcze przez jakiś czas.Ale prędzej czy później to by się skończyło.I zrobiłabyś to, co zrobiłaś - powiedział.Kirsten wzruszyła ramionami.Przez chwilę milczeli, siedząc tylko we dwoje w jego gabinecie.W oknie za plecami Gordiana w popołudniowym smogu rysował się w oddali Mount Hamilton, potężny i zarazem dziwnie łagodny.- Pewnie ma pan rację - przyznała w końcu.- W końcu cały czas przez moje biurko przewijały się ogromne, nieuzasadnione wypłaty dla amerykańskich lobbystów.Kwoty znacznie przekraczające to, co rzeczywiście powinni otrzymywać za usługi świadczone na rzecz Monolith.A kiedy zaczęłam się im bliżej przyglądać, zauważyłam, że za każdym razem przelewy następowały po wizycie w moim departamencie kogoś związanego z bankiem Canbery w Indonezji.- Znów wzruszyła ramionami.- Każdy, kto miałby otwarte oczy, zorientowałby się, że wszystkie te pieniądze były przeznaczone na korumpowanie amerykańskich polityków.Grupa, na której konto je przelewano, została wynajęta po to, żeby naciskać w Waszyngtonie na zniesienie wszelkich zakazów dotyczących technik szyfrowania.Jednak dopiero wtedy, gdy wspomniałam o tym Maxowi, przestałam zamykać oczy na tę oczywistą prawdę.- I to właśnie Max cię namówił, żebyś zaczęła szukać w komputerowych bazach danych Monolith Technologies dowodów przekupstwa.- Namówił mnie też, żebym umieściła magnetofon w gabinecie dyrektora wydziału łączności globalnej.- Potrząsnęła głową.- Aż mi się nie chce wierzyć, jacy oni byli nierozważni.To znaczy wchodziłam tam każdego dnia rano przed pojawieniem się szefa, wsuwałam magnetofon za kanapę, po czym wyciągałam go stamtąd między jego wyjściem do domu a rozpoczęciem pracy przez sprzątaczkę.I tak to wyglądało codziennie przez dwa miesiące.- Ludzie, którzy wystarczająco długo unikają kary za morderstwo, stają się nieostrożni.Robią się aroganccy i zaczynają myśleć, że nic i nikt nie może dobrać się im do skóry.W efekcie mamy pół tuzina nagrań rozmów, które toczył dyrektor z Nga Canberą o tych płatnościach.oraz kilka rozmów na ten sam temat z Marcusem Caine'em.Czasami nawet twój poprzedni szef mówił głośno i wyraźnie.- Szef Monolith Technologies osobiście sugerował im, których urzędników rządowych należy przekupić.To naprawdę niewiarygodne - dodała Kirsten.Znowu przez chwilę milczeli.Wreszcie Gordian pochylił do przodu, złączył palce na biurku i spojrzał stanowczo na Kirsten.- Kirsten, nie zaprosiłem cię tu, do Stanów, dlatego, że chciałem, byś sama przekazała mi magnetofon i nagranie.Pragnąłem ci powiedzieć, jak bardzo cenię to, co zrobiłaś.Chciałem też, żebyś wiedziała, iż byłbym zaszczycony, gdybyś zdecydowała się przyjąć ofertę pracy w UpLink.Zatrudnię cię w każdym dziale, który sobie wybierzesz - powiedział.Uśmiechnęła się nieznacznie.- To bardzo wspaniałomyślna oferta.ale mam nadzieję, że nie obrazi się pan, jeśli z niej nie skorzystam, przynajmniej teraz.Potrzebuję trochę czasu dla siebie.Czasu, żeby.dojść ze sobą do ładu.Rozumie mnie pan?Wciąż nie odrywał od niej wzroku.- Tak, tak, rozumiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]