[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta, która wybrała Rybę, była żonąpasterza, natomiast mąż tej, która wzięła %7łabę, był drwalem. Kobieta, która zaopiekowała się %7łabą, bardzo dbała o chłopca i nawet karmiła gowłasną piersią, gdyż tak się złożyło, że niedawno straciła dziecko.Kiedy mąż szedł do lasu podrewno na opał, nosiła %7łabę w szalu zarzuconym na plecy i dlatego mędrcy do dzisiajtwierdzą, iż była najsilniejszą ze wszystkich kobiet, ponieważ dzwigała na grzbiecie całeimperium.Po roku %7łaba nauczył się wstawać, a nawet trochę chodzić.Pewnego wieczoru drwal ijego żona siedzieli przy ognisku rozpalonym na małej polanie w dzikiej, niedostępnej okolicy.Kobieta przygotowywała posiłek, zupełnie nagi %7łaba zaś podszedł do ognia i grzał się w jegocieple.- Podoba ci się? - zapytał drwal, który był prostym, dobrym człowiekiem.Wówczas %7łaba, choć do tej pory nie odezwał się jeszcze ani słowem, skinął główką ipowiedział:- Czerwony kwiat.Podobno w tej samej chwili pogrążona we śnie Wczesne Lato poruszyła sięniespokojnie w łożu na szczycie góry, daleko od brzegów Urth.Drwal oraz jego żona nie posiadali się ze zdumienia, ale nie zdążyli porozmawiać otym, co się wydarzyło, ani nakłonić %7łabę, aby odezwał się ponownie, ani nawet zastanowićsię, w jaki sposób podczas najbliższego spotkania opowiedzieć o tym pasterzowi i jego żonie,gdyż na polanie rozległ się okropny odgłos.Ci co go słyszeli i przeżyli twierdzą, żenajbardziej przerażający na Urth.Jest ich jednak tak niewielu, że odgłos ten do tej pory niema jeszcze nazwy; trochę przypomina brzęczenie pszczół, trochę parskanie kota większegood krowy, a trochę dzwięk, jaki wydaje brzuchomówca uczący się dopiero swego zawodu,jest bowiem dzwięczący i zarazem głuchy, i dobiega ze wszystkich stron naraz.Była to pieśń,jaką nuci smilodon, kiedy uda mu się podkraść do zdobyczy.Nawet mastodony tak bardzoboją się tego śpiewu, że często wpadają w panikę i ruszają na oślep do szarży, najczęściej wniewłaściwym kierunku, umożliwiając napastnikowi zadanie ciosu od tyłu.Z pewnością Prastwórca zna wszystkie tajemnice.On to wypowiedział długie słowo,które stało się naszym wszechświatem, i mało dzieje się rzeczy, które nie stanowią części tegosłowa.Należy więc przyjąć, że to z jego woli drwal rozpalił ognisko w pobliżu niewielkiegopagórka, nie wiedząc o tym, że tam właśnie, w miejscu, gdzie dawno temu znajdowało sięmiasto zmarłych, wybudowała sobie dom wilcza para.Dom był niski, o grubych ścianach iwąskich, oświetlonych zielonymi lampami przejściach, które wiły się między pogruchotanymipomnikami i sarkofagami - krótko mówiąc, właśnie taki, jakie wilki najbardziej lubią.Tam właśnie siedział basior, ssąc udową kość coryphodona, a wadera, jego żona, karmiła piersiąszczenięta.Usłyszawszy pieśń smilodona oboje zaczęli przeklinać go w Szarym Języku, tak jaktylko wilki potrafią to czynić, ponieważ prawo głosi, że żaden drapieżnik nie powinienpolować w pobliżu domostwa innego drapieżnika, a wilki bardzo ściśle przestrzegają prawa.- Cóż to za zdobycz mógł znalezć Rzeznik, ten głupi zabójca krów rzecznych, skoroty, mój mężu, który polujesz nawet na jaszczury wylegujące się na górskich szczytach, cosięgają daleko poza naszą Urth, zadowoliłeś się jedynie wyschniętą kością? - zapytała samica.- Nie gustuję w padlinie - odparł krótko samiec.- Nie zbieram też dżdżownic wmokrej od rosy trawie ani nie wyławiani żab z płycizn.- Nie wydaje mi się, aby Rzeznik śpiewał swą pieśń dla któregoś z tych stworzeń -zauważyła jego żona.Wilk podniósł łeb i zaczął węszyć.- Poluje na syna Meschii i córkę Meschiany.Jak dobrze wiesz, nie może z tegowyniknąć nic dobrego.Na to wadera pokiwała głową, gdyż wiedziała, że kiedy ginie jeden z nich, synowieMeschii mszczą się zabijając wszystko, co nawinie im się pod rękę.Dzieje się tak dlatego, żePrastwórca ofiarował im kiedyś Urth, a oni odrzucili jego dar.Zakończywszy pieśń Rzeznik ryknął tak głośno, jakby chciał postrącać liście z drzew,następnie zaś krzyknął, ponieważ przekleństwa wilków mają wielką moc, przynajmniejwtedy, kiedy księżyc świeci na niebie.- Dlaczego on krzyczy z bólu? - zapytała wadera, liżąc twarz jednej z córek.Wilk ponownie napełnił płuca powietrzem.- Przypalone ciało! Skoczył prosto w ognisko.Oboje roześmiali się tak, jak to robią wilki: w milczeniu, odsłaniając wszystkie zęby.Ich uszy stały prosto jak namioty na pustym, ponieważ pilnie nasłuchiwali odgłosówdobiegających z ciemności, gdzie Rzeznik buszował w zaroślach w poszukiwaniu zdobyczy.Drzwi wilczego domu stały otworem, bo kiedy dorosłe wilki są w domu, niewiele ichobchodzi, kto zechce przez nie wejść, gdyż wyjdzie tylko ten, komu na to pozwolą.Otwór,rozświetlony blaskiem księżyca (on zawsze jest mile widzianym gościem), nagle ściemniał.W drzwiach stało dziecko, trochę przestraszone mrokiem, ale jednocześnie zaintrygowaneciepłem i zapachem mleka.Basior parsknął gniewnie, lecz jego żona przemówiła matczynymgłosem: - Wejdz, mały synu Meschii.Możesz się napić, najeść i ogrzać.Czekają na ciebiebystroocy, szybkonodzy towarzysze zabaw, najlepsi, jacy są na świecie.Słysząc to, chłopczyk wszedł do środka, a wilczyca zrobiła miejsce wśródnajedzonych szczeniąt i przygarnęła go do piersi.- Jaki może być pożytek z takiej istoty? - zapytał samiec.Wilczyca parsknęła śmiechem.- Zadowalasz się wysysaniem starych kości, a jednocześnie zadajesz takie pytania?Czyżbyś nie pamiętał, jak jeszcze niedawno szalała tu wojna i wojska księcia WiosennegoWiatru maszerowały po tej ziemi? Wówczas nie polował na nas żaden z synów Meschii,ponieważ wszyscy polowali na siebie nawzajem, a po zakończonej bitwie ty i ja, cały SenatWilków, Rzeznik, Ten Który Się Zmieje, a nawet Czarny Zabójca, chodziliśmy spokojniewśród zabitych i umierających, wybierając sobie tych, na których akurat mieliśmy ochotę?- To prawda - odparł basior.- Książę Wiosenny Wiatr wielce się nam przysłużył, aleprzecież to szczenię Meschii nie ma z nim nic wspólnego.Samica uśmiechnęła się na to i powiedziała:- W sierści na jego głowie czuję bitewny dym.(W rzeczywistości był to dymCzerwonego Kwiatu.) Ty i ja będziemy już pyłem, kiedy pierwszy oddział wymaszeruje przezbramę z warownego zamku, który on zbuduje, ale za tym oddziałem pójdą następne, dziękiczemu nasze dzieci, ich dzieci, oraz dzieci ich dzieci, będą mogły jeść do syta.Wilk skinął tylko łbem, gdyż wiedział, że jego żona jest mądrzejsza od niego.Tak jakon potrafił zwęszyć rzeczy poza brzegami Urth, tak ona potrafiła dostrzec dni ukryte zazasłoną przyszłorocznych deszczów.- Nazwę go %7łabą - dodała wadera - ponieważ Rzeznik istotnie poluje czasem na żaby,jak słusznie powiedziałeś, mój mężu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl