[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Krąg zatoczony - powiedział z zadumą starzec.Wyglądał na mocno zmęczonego.-Postanowiłeś, co dalej, lordzie Shonsu?- Tak.Nic.Nnanji gwałtownie wciągnął powietrze.- Nic, bracie?- Powiedz mi w takim razie, jak walczyć z czarnoksiężnikami? - odparował Wallie.- To oszuści! - stwierdził kapłan.Obecni spojrzeli na niego ze wzburzeniem.- Oszuści? - zdziwił się Wallie.- Jeśli policzyć garnizony i inne historie.Ilu to jużrazem, Nnanji?- Dwustu osiemdziesięciu jeden.- Dwustu osiemdziesięciu jeden zabitych szermierzy.Jeden człowiek zginął na tympokładzie.Nazywasz to oszustwem?- To akurat prawda - przyznał Honakura.- Ale mimo wszystko oni oszukują.Jestemtego pewien.Dlaczego czarnoksiężnik zaproponował, że rzuci czar pomyślności na towar,skoro wiedział, że i tak dostaniemy za niego bardzo korzystną cenę? Dlaczego kapitanowipokazano ptaka wyfruwającego z garnka? Oni zwyczajnie się popisują jak mali chłopcy.Wcale nie są tacy potężni, za jakich chcą uchodzić!Kapłan już wcześniej zwrócił uwagę na tę słabostkę wrogów.Jednak czarnoksiężnicyposiedli również grozne moce, których obecności w epoce żelaza Wallie nie potrafił sobie wy-tłumaczyć.- Co zamierzasz z nimi zrobić? - spytał Honakura.- Odpowiedz nadal brzmi: nic.W każdym mieście powtarza się ta sama historia.Pojawiają się czarnoksiężnicy, szermierze ich atakują i giną! Wszystko zaczęło się piętnaścielat temu w Wal i sytuacja powtarza się co kilka lat.Podejrzewam, że magowie wkrótceprzekroczą Rzekę.Ale czy to ma znaczenie? Szermierze nie dowiedzieli się niczego przezpiętnaście lat.Niczego! Spróbują odzyskać miasta tradycyjnymi sposobami, przez którezginęli.Nie chcę mieć z tym nic wspólnego.Stary kapłan zrobił znak Bogini.-A edykt bogów?!- Najwyższej nie podobają się ołtarze Boga Ognia w Jej świątyniach? Jakie to maznaczenie? Nawet kapłani zbytnio się nimi nie przejmują! Przez tysiące lat szermierze tłukliczarnoksiężników jak pluskwy.Teraz wrogowie są górą, a Bogini zaczyna zsyłać cuda.- Bluznierstwo! - wybuchnął Honakura.Wallie zaczynał tracić cierpliwość.Poczucie klęski i frustracja w końcu zwyciężyły.- Niech będzie bluznierstwo! Wrzućcie mnie do Rzeki, oskarżcie przed Brotą.Niewiem, co się wydarzyło piętnaście lat temu.Czarnoksiężnicy wynalezli lepsze pioruny czymoże po prostu mieli dość pogromów z rąk szermierzy? Ludziom jest wszystko jedno.Równie zle pod rządami czarnoksiężników jak kiedyś pod rządami szermierzy.Z pewnościąnie chcą, żeby na ich ulicach toczono bitwy, zabijano cywili, palono domy.Widziałem w Gi,co potrafi zdziałać ogień.Nie.Nic nie zrobię.Wallie wrócił do obserwowania widoku za oknem.Nnanji miał niedowierzającą minę.Był wyraznie zaniepokojony.- A zjazd, panie bracie?- Myślę, że czarnoksiężnicy poradzą sobie z całą armią szermierzy tak samo jak zgarnizonami.Będzie wielkie nieszczęście.Istniała jeszcze jedna tajemnica.Wywiadowcy z Szafira nie usłyszeli podczas swoichwypadów ani słowa na temat lorda Shonsu.Dowiedzieli się jedynie, że Siódmy był kiedyśkasztelanem zamku w Casr.Nie zdobyli żadnych informacji o rzeziach pózniejszych niż ta, doktórej doszło po zdobyciu Ov.Nie wiadomo było, dlaczego Shonsu opuścił Casr i ruszył wpielgrzymkę do Hann, ścigany przez demony.- Pamiętacie zagadkę? - odezwał się Wallie.- Na koniec zwrócisz miecz".Złożę go w świątyni w Casr,a potem niech sobie o niego walczą.Kupię niebieską przepaskę biodrową i zostanę szczurem wodnym.Potrzebawam silnych rąk na statku, kapitanie?- Kłamiesz, Shonsu - stwierdził Tomiyano pogodnie.- Przysięgniesz, że nie?- Powiedz mi, jak walczyć z czarnoksiężnikami - burknął Siódmy i odwrócił się dookna.- Urzędnik portowy!Spuszczono trap.Weszła po nim stara, siwowłosa i pulchna kobieta w brązowejwełnianej szacie Trzeciej.Miała różowe policzki i przyjazny uśmiech.U jej pasa zwisałaprzytroczona duża sakiewka.Wallie aż syknął na widok dwóch czarnoksiężników, Trzeciego i Drugiego, którzy szliza urzędniczką.Obaj stanęli na pokładzie niczym grozne posągi.Dłonie mieli schowane wrękawach, twarze ukryte pod kapturami.- Ooo! - szepnął Nnanji.- Jeśli przeszukają statek.Wallie wyciągnął nóż z buta.- Ja biorę Trzecią - powiedział Tomiyano; pamiętał, że sutry zabraniają szermierzomwalczyć z kobietami.- Shonsu brązowego, Nnanji żółtego.Oligarro występował jako kapitan.Brota stała obok niego.Część załogi kręciła się popokładzie, czujnie obserwując intruzów.Urzędniczka zasalutowała.- W imieniu króla i czarodzieja witam w Ov, kapitanie.Ilu szermierzy masz napokładzie?W tym momencie Brota wysunęła się przed Oligarro, pozdrowiła niższą rangą iprzyjęła salut.- Ja, Druga i Pierwszy.- To wszyscy? - zapytał jeden z czarnoksiężników, chyba Trzeci.- %7ładnych wolnych?Przysięgniesz na statek, kapitanie?- Oczywiście - powiedział Oligarro.- Pani, ty również przysięgniesz, że na pokładzie nie ma wolnych szermierzy?- Oczywiście - odparła Brota.Czarnoksiężnicy odwrócili się i ruszyli w dół po trapie.- To coś nowego, prawda? - zauważyła Piąta.Urzędniczka skinęła głową.- Zaczęło się dzisiaj.- Wzruszyła ramionami.- Coś gryzie zakapturzonych, ale niewiem co.Wallie wiedział.Poczuł ulgę na widok zdziwionej miny Broty.%7ładen urzędnikportowy nie mówił takich rzeczy.- Cóż, przejdzmy do interesów - powiedziała handlarka.- Ile?- Pięć.Oligarro zmarszczył brwi.- Myślałem, że opłata wynosi dwa.- Może tak, a może nie.Zapłacicie pięć i kto się o tym dowie?Kobieta uśmiechnęła się i potrząsnęła skórzaną sakiewką.Oligarro próbował sięspierać, ale w końcu zapłacił.Miła starsza pani wzięła pieniądze, pożegnała się uprzejmie i podreptała na brzeg.Piąta wykonała wulgarny gest za jej plecami i ruszyła do nadbudówki, żeby wyegzekwowaćpieniądze od lorda Shonsu.Wallie dostrzegł przez okno Katanjiego idącego do miasta.W stroju niewolnikaPierwszy zupełnie nie rzucał się w oczy.Brota wróciła do swoich zajęć, a załoga robiła, co doniej należało.Siódmy znowu wyjrzał na nabrzeże i zobaczył dwóch czarnoksiężników.- Dlaczego nigdy nie pokazują rąk?Nie doczekał się odpowiedzi.Holiyi i Linihyo znieśli na brzeg sztabę z brązu, wrócili po drugą i zrobili z obu coś wrodzaju namiotu dla krasnoludków.Niebawem zjawili się domokrążcy i Lina poszła targowaćsię z nimi o świeże owoce i inne artykuły spożywcze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]