[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie trzeba deklarować sum mniejszych niżsto tysięcy, rozumiesz? Więc muły z kieszeniami wypchanymi gotówką podróżu-ją jak zwyczajni turyści i wpłacają pieniądze do ich banków.Wydawałoby się, żeto drobne sumy, ale w grę wchodzą trzy setki ludzi podróżujących po dwadzie-ścia razy w roku, a to już są poważne pieniądze, i te pieniądze odpływają z kraju.Nazywa się to też smurfing.Tarrance przytaknął skwapliwie, jakby dobrze znał to słowo. Wielu ludzi chce być smurferami, gdyż mają wtedy bezpłatne wakacjei mogą zarobić trochę pieniędzy.Są też supermuły.Ci są zaufanymi ludzmi Mo-rolta.Supermuł bierze milion dolarów gotówką, zawija go starannie w gazetę, takby czujniki na lotnisku nic nie wykryły, wkłada do dużej walizki i wchodzi napokład samolotu.Ubrany jest elegancko  garnitur i krawat  i wygląda jakchłopcy z Wall Street.Albo ma na sobie sandały i słomkowy kapelusz i prze-wozi pieniądze w bagażu podręcznym.Twoi chłopcy łapią ich czasem, pewniejakiś jeden procent, tak sądzę, i wtedy supermuły trafiają do pudła.Ale nigdy nicnie mówią, prawda, Tarrance? I prędzej czy pózniej każdy muł zaczyna myślećo tych pieniądzach, które ma w walizce, i o tym, jak łatwo byłoby polecieć gdzieśindziej i zatrzymać te pieniądze dla siebie.I niektórzy znikają.Ale mafia nigdynie zapomina.I po roku, czasem pózniej, znajduje gdzieś delikwenta.Pieniądzeoczywiście przepadają, ale i faceta już nie ma.Mafia nigdy nie zapomina, prawda,Tarrance? Tak jak nie zapomni o mnie.Tarrance słuchał w milczeniu, ale w końcu stało się oczywiste, że powiniencoś powiedzieć. Dostałeś już swój milion. Doceniam to.Już prawie zarobiłem na następną ratę. Prawie? Właśnie.Zostało nam  mnie i dziewczynie  trochę roboty na FrontStreet.Próbujemy wyrwać stamtąd jeszcze trochę dokumentów. Ile macie teraz? Ponad dziesięć tysięcy.Tarrance owi opadła szczęka i dosłownie zamarł z otwartymi ustami. Do diabła! Skąd pochodzą? Kolejne twoje niepotrzebne pytanie. Dziesięć tysięcy dokumentów  powtórzył Tarrance. Co najmniej dziesięć tysięcy.Rachunki bankowe, potwierdzenia przele-wów, akty najmu, weksle, sprawozdania, korespondencja między różnymi ludzmi.Masa dobrego materiału, Tarrance. Twoja żona wspomniała o spółce o nazwie Dunn Lane Ltd.Przejrzeliśmypapiery, które nam dostarczyłeś.Całkiem niezłe.Wiesz coś jeszcze o tej korpora-cji?273  Bardzo dużo.Zarejestrowana w osiemdziesiątym szóstym roku z wkła-dem dziesięciu milionów dolarów, które zostały przekazane korporacji przelewemz numerowego konta w Banco de Mexico  tych samych dziesięciu milionów,które przyleciały na Grand Cayman pewnym learem zarejestrowanym przez ma-łą, cichą firmę prawniczą w Memphis, z tym, że było to pierwotnie czterdzieścimilionów, która to suma po zapłaceniu tego co trzeba kajmańskim celnikom i kaj-mańskim bankierom skurczyła się jednak do dziesięciu milionów.Gdy rejestro-wano spółkę, jej założycielem był facet o nazwisku Diego Sanchez, wiceprezesBanco de Mexico.Prezesem był pewien poczciwiec, który nazywa się NathanLocke, sekretarzem nasz stary znajomy Royce McKnight, a skarbnikiem niejakiAl Rubinstein.Jestem pewien, że znasz go, ja nie. To człowiek Morolta. Cóż za niespodzianka! Mam mówić dalej? Tak. Po zainwestowaniu w ten ryzykowny interes pierwszych dziesięciu milio-nów dolarów, w ciągu trzech lat zdeponowano tam kolejne dziewięćdziesiąt mi-lionów w gotówce.Bardzo zyskowne przedsięwzięcie.Spółka zaczęła wydawaćpieniądze w Stanach.Kupowali fermy bawełniane w Teksasie, kompleksy miesz-kaniowe w Dayton, sklepy jubilerskie na Beverly Hills, hotele w St.Petersburgui Tampie.Płacąc najczęściej dokonywali przelewów z czterech czy pięciu różnychbanków na Kajmanach.Jest to podstawowa metoda prania brudnych pieniędzy. I masz te wszystkie dokumenty? Głupie pytanie, Wayne.Gdybym ich nie miał, skąd wiedziałbym o tymwszystkim? Przecież pracuję tylko nad czystymi sprawami, nie pamiętasz? Ile ci to jeszcze zajmie? Ze dwa tygodnie.Ja i dziewczyna wciąż kręcimy się wokół Front Street.Nie wygląda to za wesoło.Trudno będzie wyciągnąć stamtąd te papiery. Skąd pochodzi te dziesięć tysięcy dokumentów?Mitch zignorował to pytanie.Poderwał się i ruszył w stronę drzwi. Abby i ja chcemy zamieszkać w Albuquerque.To duże miasto, trochę nauboczu.Zacznij to załatwiać. Nie mów hop.Zostało jeszcze dużo roboty. Powiedziałem: dwa tygodnie, Tarrance.Dostarczę ci to za dwa tygodnie,więc wkrótce muszę uciekać. Nie za szybko.Chcę zobaczyć parę tych dokumentów. Masz krótką pamięć, Tarrance.Moja cudowna żona obiecała ci, że dosta-niesz dużą partię materiałów dotyczących Dunn Lane, jak tylko Ray znajdzie sięna wolności.Tarrance spojrzał na pogrążone w ciemności boisko. Zobaczę, co się da zrobić.Mitch podszedł do niego i skierował wyciągnięty palec w stronę jego twarzy.274  Posłuchaj mnie, Tarrance.Posłuchaj mnie uważnie.Mam wrażenie, że sięnie rozumiemy.Dzisiaj jest siedemnasty kwietnia.Od dzisiaj za dwa tygodniebędzie pierwszy maja.Pierwszego maja dostarczę ci, jak obiecałem, ponad dzie-sięć tysięcy bardzo obciążających i całkowicie wiarygodnych dokumentów, którezniszczą jedną z największych przestępczych organizacji na świecie.I być możezapłacę za to życiem.Ale obiecałem to zrobić i zrobię.A ty obiecałeś, że wydo-staniesz mojego brata z więzienia.Masz na to tydzień, do dwudziestego czwarte-go kwietnia.Jeśli tego nie zrobisz, znikam, nie ma mnie.I już po twojej szansiei twojej karierze. Co zrobi, gdy go wydostanę? Ty i te twoje głupie pytania.Co zrobi? Będzie zwiewał, ile sił w nogach.Ma brata, który dysponuje milionem dolarów i jest ekspertem od prania brud-nych pieniędzy i elektronicznych operacji bankowych.Przed upływem dwunastugodzin już go nie będzie w kraju, pojedzie śladem miliona dolarów. Na Wyspy Bahama. Wyspy Bahama.Jesteś idiotą, Tarrance.Te pieniądze nie pozostały na Wy-spach nawet przez dziesięć minut.Nie można zaufać tym skorumpowanym dur-niom. Voyles nie lubi ostatecznych terminów.Będzie wściekły. Powiedz panu Voylesowi, żeby mnie pocałował w dupę.Powiedz mu, żebyzdobył następne pół miliona, ponieważ ja jestem prawie gotowy.Powiedz mu,że ma wydostać mego brata albo nici z interesu.Możesz mu zresztą powiedzieć,co chcesz, Tarrance, ale albo Ray w ciągu tego tygodnia znajdzie się po drugiejstronie muru, albo ja znikam.Mitch trzasnął drzwiami i zaczął schodzić z trybun.Tarrance ruszył za nim. Kiedy będziemy mogli porozmawiać?!  krzyknął.Mitch przeskoczył przez ogrodzenie i wszedł na bieżnię. Moja pracownica poinformuje cię telefonicznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl