[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poskutkowało.A potem, oczywiście, zeznania złożył jeszcze sam Dogan.Byłbym idiotą, gdybym próbował przekonywać sędziów przysięgłych, że naprawdę nie jestem czarnym charakterem.McAllister zjadłby mnie żywcem.Postanowiłem więc, że nie stanę na miejscu dla świadków.Patrząc na to z obecnej perspektywy wiem, że był to błąd.Powinienem wtedy mówić.— Ale twój obrońca poradził ci, żebyś tego nie robił.— Posłuchaj, Adamie, jeśli myślisz o atakowaniu Keysa ze względu na niewłaściwie prowadzoną obronę, to zapomnij o tym.Zapłaciłem Keysowi kupę pieniędzy, zastawiłem wszystko, co miałem, a facet wykonał dobrą robotę.Dawno temu Goodman i Tyner myśleli o tym, żeby go zaatakować, ale nie znaleźli nic przeciwko niemu.Zapomnij o tym.Akta Cayhalla w Kravitz & Bane zawierały przynajmniej pięć kilogramów materiałów i notatek na temat taktyki obrony przyjętej przez Beniamina Keysa.Argument o niewłaściwie prowadzonej obronie był standardowo używany w apelacjach więźniów skazanych na śmierć, ale w sprawie Sama nie został podniesiony.Goodman i Tyner przez długi czas zastanawiali się nad jego użyciem, śląc wielostronicowe notatki z sześćdziesiątego pierwszego piętra na sześćdziesiąte szóste i z powrotem.W końcu doszli jednak do wniosku, że Keys wykonał tak dobrą robotę podczas procesu, że nie było go za co atakować.Akta zawierały również trzystronicowy list od Sama zabraniający atakowania Keysa.Sam zapowiadał, że nie podpisze żadnego wniosku takiej treści.Goodman i Tyner przeprowadzili jednak swoją dyskusję przed siedmioma laty, kiedy egzekucja była jeszcze niezwykle odległą perspektywą.Teraz wszystko wyglądało inaczej.Argumenty należało wskrzeszać albo nawet fabrykować.Nadszedł czas, by chwytać się brzytwy.— Gdzie jest teraz Keys? — zapytał Adam.— Słyszałem, że pracuje w Waszyngtonie.Napisał do mnie jakieś pięć lat temu, informując że nie prowadzi już praktyki.Bardzo źle przyjął porażkę.Myślę, że żaden z nas nie spodziewał się takiego werdyktu.— Nie spodziewałeś się, że zostaniesz skazany?— Praktycznie nie.Wiesz, pokonałem ich już wcześniej dwukrotnie.A moja trzecia ława przysięgłych składała się z ośmiu białych, a raczej Anglo–Amerykanów.Ani przez chwilę nie wierzyłem, że mnie skażą.— A Keys?— O tak, on się niepokoił.Nie myśl tylko, że zlekceważyliśmy proces.Przygotowaliśmy się do niego całymi miesiącami.Keys na długie tygodnie zapominał o innych klientach, nawet o rodzinie.McAllister raz po raz udzielał wywiadów, a im więcej gadał, tym intensywniej pracowaliśmy.Potem ogłoszono listę kandydatów na przysięgłych, czterystu obywateli, i spędzaliśmy całe dnie badając tych ludzi.Praca Keysa przed procesem była bez zarzutu.Nie okazaliśmy się naiwni.— Lee mówiła mi, że myślałeś o zniknięciu.— Ach tak.— Tak, powiedziała mi to wczoraj wieczorem.Sam postukał papierosem o kontuar i przez chwilę przyglądał mu się z melancholią, jakby miał to być jego ostatni.— Tak, myślałem o tym — powiedział.— Od drugiego procesu minęło prawie trzynaście lat.Byłem wolny i w sile wieku.Miałem czterdzieści sześć lat, dwie kolejne ławy przysięgłych oczyściły mnie z zarzutów i myślałem, że cały koszmar już się zakończył.Czułem się szczęśliwy.Życie toczyło się normalnym trybem.Uprawiałem ziemię, prowadziłem tartak, piłem kawę w mieście i głosowałem w każdych wyborach.Federalni obserwowali mnie przez parę miesięcy, ale chyba uznali, że dałem sobie spokój z zamachami.Od czasu do czasu w Clanton pojawiali się jacyś wścibscy dziennikarze, ale nikt nie chciał z nimi rozmawiać.Przybywali zawsze z Północy.Głupi, aroganccy i nigdy nie zostawali zbyt długo.Jeden zjawił się kiedyś u mnie w domu, wcale nie chciał się wynieść.Zamiast sięgnąć po strzelbę, wypuściłem na niego psy i facet zwiał w podskokach.Nigdy się więcej nie pokazał.— Sam zachichotał i zapalił papierosa.— Ale nawet w najgorszych snach nie spodziewałem się czegoś takiego.Gdybym miał najmniejsze podejrzenie, jakąkolwiek wskazówkę, to zniknąłbym, nie zastanawiając się ani chwili.Byłem całkowicie wolny, rozumiesz, nie miałem żadnych ograniczeń.Pojechałbym do Ameryki Południowej, zmienił nazwisko, zniknął dwa albo trzy razy, a potem osiedliłbym się w Sao Paulo albo Rio.— JakMengele.— Coś w tym rodzaju.Wiesz, jego nigdy nie złapali.Nigdy nie złapali całej kupy tych facetów.Mieszkałbym sobie teraz w małym przytulnym domku, mówił po portugalski! i śmiał się z takich idiotów jak David McAllister.— Sam potrząsnął głową, zamknął oczy, wyobrażając sobie to, co mogło się zdarzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]