[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zerknął jeszcze na adres zwrotny.List wysłała niejaka Laney Aguire.Wrzucił go do pudełka.Na następnym liście - do Alvareza - adres zwrotny był wydrukowany na samoprzylepnej naklejce z maleńkimi świątecznymi dzwoneczkami na rogach.Każdą kolejną przesyłkę było mu coraz trudniej przekreślać.Z rosnącą wściekłością wypisywał to samo słowo na kopertach, pocztówkach i paczuszkach.Zanim skończył, zrozumiał powód swojego rozgoryczenia.Na swój sposób zdążył się zaprzyjaźnić z tymi ludźmi.Poszedł do swojego pokoju i wygrzebał z dna torby list polecający sierżanta, który miał mu zapewnić miejsce w szkole wojsk spadochronowych.Zaniósł go do gabinetu dowódcy.Przez dobry kwadrans musiał tłumaczyć swoją decyzję, wymachując listem w powietrzu.- Dobra! Jak sobie chcesz! - rzucił w końcu porucznik.- Sam sobie kopiesz grób!Odesłał Andre i sięgnął po słuchawkę.Pół godziny później wyjrzał z gabinetu.- Na kursach spadochroniarskich nie ma ani jednego wolnego miejsca, ale mój kumpel z Fort Campbell powiedział, że może cię przyjąć na szkolenie wojsk desantowych.Kurs trwa dziesięć dni.To prawdziwe piekło.- Faulk patrzył na niego w milczeniu.- Posłuchaj, Andre.Sto pierwsza dywizja desantowa jest już przerzucana do Władywostoku.Jeśli myślałeś, że w ten sposób wywalczysz bilet powrotny do domu.- Pokręcił głową.- Za dziesięć dni tu wrócisz i znajdziesz się w jeszcze gorszym gównie.To jednostka pier-wszoliniowa.Będzie przerzucana śmigłowcami w te rejony, gdzie Chińczycy przełamią naszą obronę, żeby łatać dziury i za wszelką cenę zatrzymywać natarcie.- Faulk nadal milczał.- Sam tego chciałeś! - rzucił dowódca ze złością, odwrócił się i przez otwarte drzwi zawołał do sekretarki: -Nasz wspaniały Andre nie chce się dłużej męczyć w naszym towarzystwie! Wypisz mu rozkaz podróży na kurs wojsk desantowych w Fort Campbell! - Popatrzył na niego.- I jak, szeregowy Faulk? Nie zmieniłeś zdania? Andre zaprzeczył ruchem głowy.POKŁAD C-141, NAD PACYFIKIEM20 lutego, 10.00 GMT (20.00 czasu lokalnego)Clark wyznaczył na swojego zastępcę dowódcę kontyngentu brytyjskiego i wyruszył w podróż z czterema generałami, dowódcami pionów J-1, J-2, J-3 i J-4 oraz majorem Reedem.I tym razem Reed zebrał materiały mające pomóc w przygotowaniu strategicznego planu Clarka.- W roku tysiąc dziewięćset trzydziestym dziewiątym armia japońska z Mandżurii uderzyła na rosyjskie wojska generała Żukowa stacjonujące w Mongolii.Żuków rozkazał oddziałom z pierwszej linii za wszelką cenę utrzymać pozycje i w ścisłej tajemnicy zaczął ściągać posiłki, przerzucać i szykować odwody do kontrataku.Maksymalnie wykorzystał przewagę w powietrzu i skoncentrował ogień artyleryjski na wąskim odcinku, po czym poprowadził rezerwy do natarcia.Nie tylko rozbił szeregi wroga, ale także wypchnął Japończyków daleko poza granicę Mongolii.Niemiecki sztabowiec pokiwał głową.- Później robił to samo pod Moskwą, Stalingradem, na Łuku Kurskim i w Berlinie.- Tylko jak mielibyśmy zatrzymać Chińczyków? - zapytał Clark.- Musimy wykorzystać Stutzpunkte.umocnione punkty obrony - wyjaśnił Reed.- Ciąg luźno ze sobą powiązanych umocnień, których obrona będzie wspierana przez miejscowe rezerwy.Kiedy Chińczycy zaatakują, zadamy im dotkliwe straty, a gdy zrobi się za gorąco, wycofamy się na drugi punkt oporu.Dobrze zorganizowane i zgrane w czasie opóźnianie ich natarcia to nasza jedyna nadzieja na zatrzymanie linii frontu, bo nasza liczebność nie pozwala na obsadzenie całej linii obrony.- Hitler już tego próbował - wtrącił rosyjski doradca wojskowy.Były generał mówił cicho, głębokim basem, z silnym obcym akcentem.- Tworzone przez faszystów na froncie wschodnim ufortyfikowane “jeże” były taktyką słabości.Hitler nie godził się na odwrót, więc żołnierze niemieccy próbowali się bronić w umocnionych pozycjach na odkrytym terenie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]