[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ale wystarczająco duży.Uwarunkowanie spowodowało, że nie dostrzegła małej postaci, unoszonej na pierścieniowymgrzebiecie.Walcząc z żalem, Ghanima zapięła fremsak i wyczołgała się ostrożnie z ukrycia.Trzymając dłoń na pistolecie maula, zbadała teren.Ani śladu człowieka z transmiterem.Podjęławspinaczkę w górę, przeczołgując się na przeciwległą stronę i pełznąc wśród rzucanych przezksiężyc cieni.Wypatrywała zabójcy czającego się na jej drodze.W końcu zobaczyła przed sobą światła siczy Tabr i pochodnie grupy poszukiwawczy.Przez piasek ku Zwiadkowi posuwała się jakaś ciemna plama.Ghanima wybrała trasęprowadzącą daleko na północ, by ominąć zbliżającą się wyprawę.Zeszła na piach i skryła się wcieniu wydm.Stąpając nierównomiernie, tak aby nie przyciągnąć czerwia, wyszła na pustą trasę,dzielącą Tabr od miejsca, gdzie zginął Leto.Pamiętała dobrze, że miała być ostrożna nadkanatem.Nic nie mogło przeszkodzić jej w złożeniu relacji o tym, jak Leto zginął, ratując jąprzed tygrysami.Rządy, jeżeli są trwałe, zawsze ciążą coraz bardziej ku formomarystokratycznym.Nie jest znany w historii żaden władca, który uniknąłby tegolosu.A gdy rozwija się arystokracja, rząd coraz bardziej dąży ku działaniuwyłącznie w interesie klasy panującej - czy klasą tą będzie dziedzicznamonarchia, oligarchia finansowych mocarstw, czy okopująca się wokół władzybiurokracja."Polityka jako zjawisko powtarzalne.Podręcznik ćwiczebny Bene Gesserlt"- Dlaczego złożył nam tą ofertę? - zapytał Farad'n.- To najważniejsze.On i baszar Tyekanik stali w świetlicy - jednej z prywatnych komnat Farad'na.Wensicjasiedziała z boku, na niskiej, błękitnej otomanie, prawie jakby podsłuchiwała, a niewspółuczestniczyła w rozmowie.Farad'n uległ zadziwiającej przemianie od tamtego poranka,kiedy odsłoniła przed nim plany organizowanego spisku.W Zamku Corrinów dochodziło już pózne popołudnie i płasko padające światłopodkreślało spokojny komfort świetlicy - pokoju zastawionego prawdziwymi książkami,odtworzonymi w plastenie.Na półkach zalegało mnóstwo szpul z nagraniami, bloki z danymi,szpule szigastruny i wzmacniacze mnemoniczne.Znajdowała się tu wprawdzie tylko jednaotomana, lecz prócz niej było wiele foteli - wszystkie dostosowywujące kształty do siedzących wnich osób - które unosiły się na polu dryfowym.Zaprojektowano je tak, aby osiągnąć maksimumniekrępującej wygody.Farad'n odwrócił się plecami do okna.Miał na sobie gładki, szaro-czarny mundursardaukara, z jedyną dekoracją w postaci stylizowanych, złotych lwich pazurów na wyłogachkołnierza.Zdecydował się przyjąć baszara i matkę u siebie, mając nadzieję na uzyskanie bardziejniezobowiązującego nastroju, niż byłoby to możliwe na oficjalnym posiedzeniu, lecz nieustanne"mój pan to" i "moja pani tamto" Tyekanika tworzyło dystans.- Panie, nie sądzę, żeby złożył ofertę, nie będąc w stanie jej zrealizować - powiedziałTyekanik.- Oczywiście, że nie - wtrąciła się Wensicja.Farad'n spojrzał na matkę po to tylko, by ją uciszyć, i zapytał:- Nie naciskaliśmy na Idaho ani nie usiłowaliśmy skorzystać z obietnicy Kaznodziei?- Nie - odparł Tyekanik.- Zatem dlaczego Duncan Idaho, przez całe życie znany z fanatycznej lojalności wobecAtrydów, proponuje teraz oddanie lady Jessiki w nasze ręce?- Krążą plotki o jakiś kłopotach na Arrakis.- odważyła się wtrącić Wensicja.- Nie są potwierdzone - przerwał Farad'n.- Czy te kłopoty mogą być efektem działalnościKaznodziei?- Możliwe - rzekł Tyekanik - ale nie widzę, niestety, motywacji.- Mówi, że szuka dla niej azylu - powiedział Farad'n.- To by się zgadzało, jeżelipogłoski.- Właśnie - rzekła księżna.- Możemy wysunąć kilka przypuszczeń i rozważyć je - zaproponował Farad'n.- A jeżeliIdaho popadł w niełaskę u lady Alii?- Rzucałoby to nowe światło na sytuację - powiedziała Wensicja.- Jednak on.- Nie otrzymaliśmy jeszcze żadnych wiadomości od przemytników? - wtrącił się Farad'n.- Dlaczego nie.- Doręczanie informacji zawsze trwa długo o tej porze roku - powiedział Tyekanik - awymogi bezpieczeństwa.- Tak, oczywiście, ale mimo to.- Farad'n potrząsnął głową.- Nie podobają mi się naszerozważania.- Nie spiesz się z ich odrzucaniem - ostrzegła Wensicja.- Wszystkie pogłoski o Alii i tymkapłanie, jak mu tam na imię.- Dżawid - powiedział Farad'n.- Ale ów człowiek.- Jest dla nas bardzo cennym zródłem informacji - rzekła Wensicja.- Chciałem powiedzieć, że ten człowiek gra rolę podwójnego agenta - odparł Farad'n.-Nie można mu ufać.Jest zbyt wiele oznak, że.- Niestety, nie widzę ich - zaprzeczyła.Nagle rozgniewała go postawa Wensicji.- Daję ci moje słowo, matko.Oznaki są pewne.Wyjaśnię ci to pózniej.- Zgadzam się z tobą, mój panie - powiedział Tyekanik.Wensicja poczuła się urażona.Ośmielili się ją zignorować, jak gdyby była lekkomyślną idiotką bez.- Nie wolno nam zapominać, że Idaho stał się niegdyś gholą - powiedział Farad'n.-Tleilaxanie.- Spojrzał w bok, na Tyekanika.- Cóż, ta możliwość zostanie zbadana - odparł Tyekanik.Poczuł, że podziwia sposób, w jaki pracował umysł Farad'na - czujnie, ostro,kwestionujące.Tak, Tleilaxanie, przywracając życie Idaho, mogli umieścić w nimuwarunkowanie mające przynieść im dodatkowe korzyści
[ Pobierz całość w formacie PDF ]