[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawróciłem.Przyspieszając z każdym krokiem, modliłem się wduchu, by nie było za pózno.Po chwili biegłem już jak ktoś napędzany w równym stopniurozpaczą, co nadzieją.Z trudem wyrobiłem zakręt, zatrzymując się na sekundę, aby odzyskaćrównowagę.I wtedy dostrzegłem pocisk zbliżający się do mnie z ogromną prędkością.Nie zważającna nic, ruszyłem mu naprzeciw.Pocisk rósł w oczach, potężniał z każdą chwilą.W końcuoderwał się od ziemi i pofrunął całym ciężarem w moim kierunku.Runąłem na ziemię.Z moimpółwilkiem w ramionach.Zdyszany wielkolud dobiegł po chwili. Gedete! Co się stało?! Stało się, co się miało stać. Aotysz nie sprawiał wrażenia szczególniezaskoczonego. Wytrzymał tylko do drugiego zakrętu.Musiałeś coś mu zadać.Zupełnie nie wiedziałem, co powiedzieć.Aotysz mnie wyręczył. Jeszcze dwa dni pobędę w K.Zadzwoń do mnie, jak znajdziesz czas.Chętnie się zwami zobaczę. Biały niedzwiedz uśmiechał się zachęcająco.Dopiero gdy odszedł, przyjrzałem się wizytówce; przy nazwisku figurowała podana wtrzech językach profesja: geolog/geodeta.Nie wiedziałem, że jest aż tak popłatna.Gdy wszedłem do gabinetu, Bielski rozmawiał przez telefon.Ruchem ręki dał znak,żebym usiadł. Rozumiem, proszę mi to natychmiast przynieść. Odłożył słuchawkę. Dzwonili z laboratorium.Udało się uruchomić ten twój telefon.Z badań wynika, że wtrakcie utopienia był prawie nowy; ktoś odebrał na nim zaledwie jednego esemesa i nakręciłfilmik wideo.Ponoć ciekawy. A.? Nie zdążyłem zadać pytania, bowiem Robert położył palec na ustach.Nie martw się, sieci zastawione napisał na kartce.Rozległo się pukanie do drzwi.Na donośne proszę Bielskiego, ukazał się w nichtechnik w białym kitlu.Nie zważając na moją obecność, z miejsca przystąpił do rzeczy: Esemes zawiera dwa ciągi liczb: 501351 i 193235.Bez wątpienia rodzaj szyfru, aleobawiam się, że przy braku jakichkolwiek punktów odniesienia nie do rozkodowania.Natomiast film jest bardzo.wymowny.Czy na pewno chcą go panowie zobaczyć? Mówiłniby do nas, ale wiedziałem, że wątpliwości dotyczą mojej osoby. Da się to jakoś podłączyć do ekranu? Oczywiście. Technik wykonał kilka zautomatyzowanych ruchów.Komputerpoinformował, że plik został odebrany i zapisany. Odtworzyć go teraz? widniało na ekranie.Bielski najechał kursorem na Tak. Nagranie robione było z wnętrza poruszającego się samochodu.Za oknem zamajaczyłynagle znajome postacie.Zbliżały się do pędzącego auta błyskawicznie (w rzeczywistości byłorzecz jasna odwrotnie).Samochód wziął kurs na spacerującą osobę.W chwili, gdy się do niejzbliżał, dało się słyszeć wściekłe szczekanie psa, potem odgłos uderzenia i skowyt.Pojazdzatrzymał się.Nagrywający oraz pozostała dwójka wyskoczyli z auta na zewnątrz.Choćwszystko skąpane było w obłokach pyłu, zapis nie pozostawiał wątpliwości: dwóch mężczyznbez ceregieli chwyciło dziewczynę za ramiona, próbując wepchnąć ją do wnętrza pojazdu.Rannypies raz jeszcze próbował przeszkodzić, rzucając się na potężniejszego z porywaczy.Ten kopnąłgo, po czym nakazując kompanowi, by przytrzymał dziewczynę, wyjął z kieszeni pistolet i z górystrzelił do bezbronnego zwierzęcia.Pies znieruchomiał.Dopiero wówczas strzelający dostrzegł,że drugi z kompanów nagrywał całość zajścia. Cretino! krzyknął. Przecież miałeś zarejestrować sam moment porwania.Felliniego ci się zachciało? Che cazzo! Daj to! Wyszarpnął telefon z dłoni zaskoczonegooperatora.Nie pofatygował się nawet, aby wyłączyć nagrywanie.Komórka, frunąc w kierunkurzeki, rejestrowała jeszcze wirujący obraz, po czym wszystko urwało się. Możecie to cofnąć troszeczkę.o, dobrze.zatrzymać i powiększyć?Technik domyślał się, co dostrzegłem, i bez dalszych podpowiedzi próbował uzyskaćpożądany kadr w możliwie najlepszej jakości.Po chwili prawie całą szerokość ekranu wypełniłatwarz Antosi; piękna jak zwykle, ale pełna przerażenia.Milczeliśmy.Oto był zapis zdarzenia, które nieraz próbowałem zrekonstruować w wyobrazni.Materiał dowodowy raczej średni, bowiem mężczyzni ukryli twarze w kominiarkach.Byłempewien, że to ja miałem stać się adresatem nagrania.Ale dowódca odezwał się w reakcji nafilmowy temperament operatora.To stwarzało niewielką, ale jednak możliwośćzidentyfikowania go na podstawie głosu.Sekwencja ze strzelaniem do psa też była całkowiciezbędna.Ujawniała posiadanie broni palnej, a byłem pewien, że don Pasquale wymaga od swoichludzi jak najdalej posuniętej gry pozorów.Krewki numero uno zareagował impulsywnie.Zasada minimum ryzyka zwyciężyła.Zarejestrowana prawda miała na wieki spocząć w rzecznymnurcie.I spoczęłaby.Gdyby nie Eston.Bez względu na to, czy nagranie przedstawiało wartość dowodu, dla mnie byłokumulacją najwyższych emocji.Zobaczyłem Antosię w chwili śmiertelnego zagrożenia.Ujrzałem scenę egzekucji Estona.Gdybym mógł, ruszyłbym teraz na skurwieli z gołymi rękami.Jedyne, co mogłem zrobić w rzeczywistości, to skoncentrować się na własnych działaniach.Rozstrzygnięcie tak czy inaczej musiało nadejść już wkrótce. Domyślam się, że telefon zostanie u was? spytałem.Bielski i technik zgodnie skinęli głowami. Zobaczymy, co się z tego da jeszcze wycisnąć.Odzyskany materiał i ekspertyzękryminologiczną prześlemy Włochom. W celu? zapytałem szybko.Czy nie lepiej unikać działań nieefektywnych i ryzykownych? Oficjalnie ten film nieistniał.Przynajmniej do czasu.W końcu malutki punkt na moją korzyść.Nie wiedziałem, jakBielski chce rozegrać sprawę ucha , choć domyślałem się, że komórka odgrywa tu rolęprzynęty.Jakby dla potwierdzenia domysłów nadkomisarz wykonał gest, który można byłointerpretować na wiele sposobów.No dobrze, miał prawo i obowiązek działać wedleprofesjonalnej logiki śledczej.Ale nagranie chciałem wziąć ze sobą. Możecie mi to przegrać? Bez problemu. Technik skopiował pliki i wręczył mi płytkę. To ja już będęleciał pożegnał się. Odezwę się, jak coś jeszcze wygrzebiemy. Cześć, cześć. Bielski nie zatrzymywał go. Spokojnie, to nie on odezwał się, gdy zostaliśmy sami. Domyślam się, że maszcoś do mnie? Jasne, że tak.Przecież wiesz, że interesowny ze mnie gość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]