[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pojechano za nim, ale już go tamnie było, szukano go u wszystkich jego pacjentów, nareszcie po trzechgodzinach przybył i znalazł księcia trupem.Sangre Moreno z wielką uwagą badał ciało księcia, wpatrywał sięw paznokcie, oczy, język, kazał przynieść od siebie mnóstwo flaszek izaczął czynić jakieś doświadczenia.Następnie przyszedł do mnie irzekł: Mogę panią zapewnić, że książę umarł wskutek otrucia mieszani-ną żywicy narkotycznej z metalem gryzącym.Wszelako obowiązkikrwawego trybunału nie do mnie należą, zostawiam więc sprawę tęNajwyższemu Sędziemu w niebie.Przed światem ogłoszę, że książęskończył na apopleksję.Inni lekarze przyszli i potwierdzili zdanie San-gre Morena.Kazałam przywołać Gironę i powtórzyłam jej słowa doktora.Po-mieszanie jej zdradziło ją. Otrułaś mego małżonka  rzekłam. Jakimże prawem chrześci-janka mogła dopuścić się podobnej zbrodni? Jestem chrześcijanką  odrzekła  to prawda, ale jestem takżematką, i gdyby ci zamordowano własne dziecko, kto wie, czy nie stała-byś się okrutniejszą od rozjuszonej tygrysicy.Nic na to nie potrafiłam odpowiedzieć, wszelako uczyniłam jejuwagę, że mogła otruć mnie zamiast księcia.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG316 Bynajmniej  odparła  patrzałam przez dziurkę od klucza i była-bym natychmiast wpadła, gdybyś się była dotknęła filiżanki.Następnie przyszli kapucyni, domagając się ciała księcia, a ponie-waż przynieśli polecenie arcybiskupa, niepodobna było im się opierać.Girona, która dotąd okazywała dość odwagi, nagle stała się niespo-kojna.Drżała, ażeby przy balsamowaniu ciała nie odkryto śladów tru-cizny, i usilne jej prośby skłoniły mnie do tej nocnej wycieczki, którejzawdzięczam przyjemność posiadania cię w moim domu.Nadęta moja mowa na cmentarzu miała za cel oszukanie służących.Spostrzegłszy zaś, że zamiast ciała ciebie tu przyniesiono, aby nie wy-prowadzać ich z błędu, musiałyśmy obok kaplicy ogrodowej pochowaćwypchaną lalkę.Pomimo tych ostrożności Girona dotąd jeszcze nie jest spokojna,mówi ciągle o powrocie do Ameryki i pragnie cię zatrzymać, dopókinie powezmie jakiejś stanowczej decyzji.Co do mnie, niczego się nielękam, i jeżeli mnie powołają przed sąd, szczerze wyznam całą prawdę.Zresztą uprzedziłam o tym Gironę.Niesprawiedliwość i okrucieństwa księcia pozbawiły go mojej mi-łości, nigdy nie mogłabym żyć z nim razem.Jedynym moim szczę-ściem jest moja mała córeczka; nie lękam się o jej los.Odziedziczytytuły i mnogie dostatki, nie potrzebuję więc troszczyć się o jej przy-szłość.Oto jest wszystko, o czym chciałeś się dowiedzieć, mój młodyprzyjacielu.Girona wie, że opowiadam ci naszą historię, i utrzymuje,że nie należy zostawiać cię w niepotrzebnych domysłach.Ale dusznomi w tym podziemu, muszę pójść na górę odetchnąć świeżym powie-trzem.Skoro księżna odeszła, rzuciłem wzrok dokoła i w istocie znala-złem, że widok mego podziemia jest nader smutny; grób młodego mę-czennika i słup, do którego był przykuty, dodawały mu jeszcze posęp-ności.Dobrze mi było w tym więzieniu, dopóki obawiałem się teaty-nów, ale teraz, gdy sprawa była załatwiona, pobyt w nim zaczął mi byćnieznośny.Bawiła mnie ufność Girony, która zamierzała trzymać mnietu przez dwa lata.W ogóle obie kobiety tak mało znały się na rzemioślestrażników, że zostawiały otworem drzwi od podziemia, sądząc zapew-ne, że oddzielająca mnie krata stanowi nieprzezwyciężoną przeszkodę.Tymczasem ułożyłem już sobie plan nie tylko ucieczki, ale i całegopostępowania przez dwa lata, które przeznaczono mi na pokutę.Wkrótkich słowach opowiem wam moje zamiary.NASK IFP UG Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG317Podczas pobytu w kolegium teatynów często zastanawiałem się nadszczęściem, jakiego zdawali się kosztować mali żebracy, zasiadający udrzwi naszego kościoła.Ich los wydawał mi się daleko przyjemniejszyod mojego.W istocie, podczas gdy ja usychałem nad książkami, niemogąc nigdy zadowolić moich nauczycieli, te szczęśliwe dzieci nędzybiegały po ulicy, grały w karty na schodach przysionka i płaciły sobiekasztanami.Czasami biły się do upadłego  i nikt im nie przerywał tejrozrywki, tarzały się w piasku  i nikt nie zmuszał ich do mycia; roz-bierały się na ulicy i prały koszule przy studni.Możnaż było przyjem-niej żyć na świecie?Myśli o podobnym szczęściu zajmowały mnie podczas mego poby-tu w podziemiu i osądziłem, że najlepiej będzie, jeżeli wydostawszy sięz więzienia, obiorę na czas pokuty stan żebraka.Wprawdzie byłemdość wykształcony i można było po mowie rozpoznać mnie od moichtowarzyszów, ale spodziewałem się.że łatwo potrafię przejąć ich języki zwyczaje, by następnie po dwóch latach powrócić do moich.Jakkol-wiek myśl ta była nieco dziwaczna, przecież w położeniu, w jakim sięznajdowałem, nie mogłem wpaść na lepszą.Powziąwszy takie postanowienie, złamałem ostrze noża i zacząłempracować nad jednym z prętów kraty.Przez pięć dni męczyłem się,zanim mi się go udało obluznić.Zbierałem starannie odłamki kamieniai zasypywałem nimi otwór, tak że niepodobna było niczego się domy-ślić.W dniu.w którym dokończyłem pracy, koszyk przyniosła mi Giro-na.Zapytałem, czy nie lęka się, aby nie odkryto przypadkiem, że żywijakiegoś nieznajomego chłopca w podziemiu. Wcale nie  odpowiedziała  drzwiczki zwodowe, przez które siętu dostałeś, prowadzą do osobnego pawilonu, którego drzwi kazałamzamurować, pod pozorem, że przywodził księżnej na pamięć bolesnewspomnienia, korytarz zaś, którym przychodzimy do ciebie, prowadziz mego sypialnego pokoju i wejście do niego znajduje się pod obiciemściany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl