[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wtedy nadbiegają i chwytają ją.Polując na pewien rodzaj szczególnie głupich antylop plotą coś w rodzaju parawanu z gałęzi i liści, mniej więcej wielkości człowieka.Ten parawan trzymają przed sobą jak tarczę, skradając się do zwierzyny, i kiedy już są blisko, uderzają dzidą albo strzelają z łuku.Głupia antylopa bierze poruszające się liście za drzewo poruszane wiatrem i nie zwraca na nie uwagi, jeżeli myśliwy zbliża się po cichu.Murzyni posługują się przy polowaniu jeszcze innymi, mniej lub więcej chytrymi sposobami.Ale podstęp wynaleziony przez łowców strusi ze szczepu Badamoszów był chyba najpodlejszy ze wszystkich.Jak wiadomo, strusie przeważnie chodzą małymi stadami.Są przy tym dość niemądre.Słyszeliście pewnie, jak to przy spotkaniu z człowiekiem wsadzają głowę w piasek i są przekonane, że ich nikt nie widzi, ponieważ one nie widzą nikogo.To nie bardzo dobrze świadczy o ich rozumie, prawda? W krainie Badamoszów nie było tak dużo piasku, aby strusie mogły w nim chować głowę, co właściwie wychodziło im na dobre.Skoro bowiem zjawiał się człowiek, uciekały, prawdopodobnie szukając piasku, w którym mogłyby schować głowę.W każdym razie jednak taka ucieczka ratowała im życie.Myśliwi Badamosze musieli więc wynaleźć coś takiego, aby móc zbliżyć się do stada strusiów.Wymyślili bardzo sprytny podstęp.Przypadkiem spotkałem pewnego dnia w lesie gromadkę myśliwych wypróbowujących swój nowy sposób.Otóż przygotowali sobie upierzenie strusie, wkładali je kolejno na siebie i próbowali chodzić i wyglądać jak prawdziwe strusie, podtrzymując długą szyję za pomocą pręta.Obserwowałem ich z mojej kryjówki i domyśliłem się od razu, jakie mają zamiary.Chcieli, przebrani za strusie, podkraść się do stada i wytłuc je siekierami schowanymi pod upierzeniem.Byłem wówczas bardzo zaprzyjaźniony ze strusiami w tej okolicy, od czasu gdy uczyniły niezdolnym do użytku plac tenisowy Badamoszów.Wódz szczepu bowiem przed kilku laty zniszczył moje najulubieńsze pastwisko, piękną łąkę porosłą soczystymi ziołami: kazał spalić bujną trawę i zamienić łąkę na plac tenisowy.Widział mianowicie białych grających w tenisa i chciał ich naśladować.Ale strusie myślały, że piłki tenisowe to jabłka, i połykały je.Wiadomo przecież, jak są mało wybredne w wyborze pożywienia.Miały zwyczaj przechadzania się w dżungli na skraju owego placu tenisowego i gdy piłka przelatywała poza ogrodzenie, chwytały ją i połykały.Pożarły w ten sposób wszystkie piłki tenisowe wodza i wskutek tego uczyniły cały plac niezdatnym do użytku.Wkrótce moje piękne pastwisko pokryło się znów wysoką trawą i mogłem na nie wrócić.Tym czynem zdobyły strusie moją przyjaźń.Gdy więc ujrzałem, jakie ukryte niebezpieczeństwo im grozi, pobiegłem do ich wodza i powiedziałem mu to.Był strasznie głupi i kosztowało mnie dużo trudu, aby mu wytłumaczyć tę sprawę.- A więc nie zapomnij - powiedziałem żegnając się z nim - że myśliwego, skradającego się do was, możesz poznać po kształcie i kolorze jego nóg.Strusie mają tak jak ty szare nogi, ale nogi myśliwych są czarne i poza tym grubsze.Rozumiecie, upierzenie, którym się okrywali, nie zasłaniało ich nóg.Teraz - dodałem - musisz powiedzieć swoim towarzyszom, że gdy czarnonogi myśliwy zakradnie się do fetada i będzie usiłował zaprzyjaźnić się z nimi, niech się wszystkie na niego rzucą i poturbują go porządnie.To będzie dobrą nauczką dla tych nędzników.Miałem nadzieję, że po takim ostrzeżeniu wszystko pójdzie dobrze, ale nie liczyłem się z wyjątkową głupotą strusi.Gdy ich przywódca owego wieczoru wracał do stada, ugrzązł po drodze w straszliwym bagnisku i jego długie nogi oblepiły się czarnym błotem.Zanim udał się na spoczynek, udzielił swoim strusiom szczegółowego ostrzeżenia, które usłyszał ode mnie.Następnego ranka wstał późno, stado wyruszyło już wcześniej na pastwisko na zboczu góry.Więc ten głupi przywódca, najgłupszy ze wszystkich strusi, jakie kiedykolwiek widziałem, nie zadawszy sobie trudu obmycia z błota swych długich nóg, udał się na ową piękną łąkę niby król oczekujący wspaniałego przyjęcia.Toteż wspaniałe przyjęcie spotkało tego półgłówka! Gdy tylko strusie zauważyły jego czarne nogi, porozumiały się między sobą i na dany znak rzuciły się wszystkie na swego biednego przywódcę i o mało go nie zatłukły.W tej samej chwili zjawili się na widowni Murzyni z Badamoszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl