[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Największą przyjemnością tego urodzonego kombinatora było okraść bliźniego.Ludek Memfisu nie zachowywał żadnego sekretu.Od początku śledztwa Kem był przekonany, że tylko on może dostarczyć mu poważnej informacji na temat zabójcy.Nie mógł go jednak przyciskać, z obawy że zamknie się w ostatecznym milczeniu.Pawian znieruchomiał na czatach.Słuch miał znacznie subtelniejszy od człowieka, a praca policjanta rozwinęła w nim jeszcze zdolność percepcji.Chmury przysłoniły pierwszą kwadrę księżyca.Ciemność ogarnęła porzucony magazyn bez drzwi.Pawian ruszył naprzód.Przychylność Krótkiej Łydki zawdzięczał Kem jego kłopotom z prawem.Była żona, wspomagana przez dobrego prawnika, ograbiała go ze sporej fortuny, którą zgromadził.Musiał przystać na sprzedanie swojego najcenniejszego dobra: tożsamości połykacza cieni.Czego zażąda w zamian? Złota i milczenia szefa policji na temat większego niż zwykle przemytu dzbanów z winem.Kem przystanie na to.Pawian zawył żałośnie.Kem myślał, że się skaleczył.Rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że się mylił.Zabójca ruszył dalej i obszedł magazyn.Na miejscu spotkania nie było nikogo.Kem spokojnie usiadł obok pawiana.Czyżby Krótka Łydka zrezygnował? Nubijczyk nie wierzył w to.Informator potrzebował szybkiego wsparcia materialnego.Tak upłynęła noc.Krótko przed świtem Zabójca wziął za rękę swego kolegę i wciągnął go do wnętrza magazynu.Porzucone kosze, rozbite skrzynie, szczątki narzędzi.Pokonawszy ten bałagan, małpa zatrzymała się przed stosem worków po zbożu i wydała z siebie jęk, podobny do tego sprzed kilku godzin.Szef policji gniewnie odrzucił worki.Przywiązany do drewnianego słupa Krótka Łydka przyszedł na spotkanie.Nie zdołał jednak wyjawić nazwiska połykacza cieni, który zdruzgotał mu kark.Pazer uspokajał Kema.-Jestem winny śmierci Krótkiej Łydki.-Oczywiście, że nie.To on się do ciebie zgłosił.-Powinienem był dać mu ochronę.-Jak?-Nie wiem, ale.-Przestań się tym zadręczać.-Połykacz cieni dowiedział się o zamiarach Krótkiej Łydki, poszedł za nim i zlikwidował go.-Może próbował go szantażować?-Był tak sprzedajny, że mógł popełnić podobne głupstwo.A teraz ślad znowu się urwał.Ja oczywiście utrzymuję ochronę nad tobą.-Wydaj stosowne dyspozycje.Wyjeżdżamy jutro do Środkowego Egiptu.-Coś się zdarzyło?-Niepokojące raporty od administratorów prowincji.-Na jaki temat?-Wody.-Czyżbyś się bał.-Najgorszego.Neferet udała się bardzo trudna operacja.Chodziło o młodego rzemieślnika rannego w głowę, z uszkodzonymi kręgami szyjnymi i wgniecioną czaszką.Mężczyzna spadł z dachu domu.Przewieziono go natychmiast do szpitala; powinien przeżyć.Młoda kobieta, wyczerpana wysiłkiem, natychmiast usnęła w salce odpoczynku.Obudził ją jeden z asystentów.-Bardzo mi przykro, ale jesteś potrzebna.-Zawołajcie innego chirurga.Nie mam już siły operować.-Chodzi o dziwny przypadek.Twoja diagnoza jest niezbędna.Neferet wstała i ruszyła za asystentem.Pacjentka miała otwarte oczy, lecz nieruchomy wzrok.Lat około czterdziestu, ubrana była w luksusową suknię, a wypielęgnowane ręce i stopy dowodziły przynależności do zamożnej rodziny.-Leżała na jednej z uliczek północnej dzielnicy -wyjaśnił asystent.-Wygląda jak chora poddana właśnie narkozie.Neferet wysłuchała głosu jej serca w tętnicach, a potem obejrzała oczy.-Ta kobieta jest pod wpływem narkotyków -stwierdziła.-Zażyła ekstrakt z różowego maku, substancję, którą stosować można tylko w szpitalu.Proszę natychmiast podjąć śledztwo.Pod wpływem nalegań żony Pazer opóźnił swój wyjazd do Środkowego Egiptu i poprosił Kema, żeby przeprowadził dochodzenie.Kobieta umarła z przedawkowania narkotyku, nie odzyskawszy przytomności.Obecność pawiana sprawiła, że rozwiązały się języki.Nieszczęśnica trzykrotnie pojawiła się w uliczce, gdzie czekał na nią jakiś mężczyzna, Grek, właściciel pięknego domostwa.Handlował cennymi wazami.Podejrzanego nie było w domu, gdy zjawił się tam Kem.Służąca poprosiła szefa policji, by zaczekał w sali gości, i przyniosła mu zimne piwo.Kupiec wyszedł na nabrzeże coś negocjować i na pewno niebawem wróci.Wysoki, chudy i brodaty Grek wziął nogi za pas, gdy tylko zobaczył gości.Kem nie ruszył się, ufny w czujność swego policyjnego kolegi.Istotnie, małpa podstawiła nogę uciekinierowi, który padł jak długi na kamiennych płytach.Kem podniósł go, ciągnąc za tunikę.-Jestem niewinny!-Zabiłeś kobietę.-Ja sprzedaję wazy, nic więcej.Przez chwilę Nubijczyk zastanawiał się, czy nie schwytał połykacza cieni, ale ten osobnik wydał mu się zbyt prostoduszny.-Jeśli nie zaczniesz mówić, zostaniesz skazany na śmierć.Głos Greka był płaczliwy.-Ulituj się! Jestem tylko pośrednikiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]