[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pazer wzniósł oczy ku błękitnemu jak lapis-lazuli sklepieniu niebios, gdzie przez niezliczone drzwi, które przybrały postać gwiazd, przebijało się światło.Gdyby potrafił je zebrać, dowiedziałby się, jak znaleźć piątego weterana.ROZDZIAŁ 34Nowo mianowanemu naczelnemu skarbnikowi spichlerzy przydzielono lokal obszerny i widny.Będzie tu miał na stałe pod sobą czterech pisarzy-specjalistów.Bel-Tran w nowym fartuszku i koszulce z krótkimi rękawami, która źle na nim leżała, promieniał.Sukcesami w handlu zdążył się już nacieszyć, a odkąd umiał czytać i pisać, marzył o karierze urzędnika państwowego.Ale pochodził z nizin, a wykształcenie miał niewysokie, wydawała mu się więc nieosiągalna.Uporczywą pracą zdobył sobie jednak uznanie, administracja go doceniła i teraz twardo postanowił, że i na tym polu będzie działał dynamicznie.Przywitał się ze współpracownikami i podkreślił, że lubi porządek i punktualność.Zapoznał się z pierwszym pismem, które przekazał mu bezpośredni zwierzchnik -była to lista osób zalegających z podatkami.Bel-Tran swoje zobowiązania regulował zawsze w terminie, czytał ją więc z pewnym rozbawieniem.Właściciel ziemski, skryba wojskowy, majster z warsztatu stolarskiego i.sędzia Pazer.Weryfikator odnotował zaległość i wysokość grzywny, a naczelnik policji osobiście opieczętował drzwi domu sędziego!W porze obiadowej Bel-Tran udał się do Jarrota i zapytał go o miejsce pobytu Pazera.W domu Sutiego zastał tylko gospodarza i jego ukochaną -Pazer poszedł właśnie na przystań lekkich stateczków kursujących między Memfisem a Tebami.Bel-Tran zdążył go dogonić.-Dowiedziałem się o nieszczęściu, które cię spotkało.-Zdarzyło mi się przeoczenie.-To krzycząca niesprawiedliwość! Taka grzywna nijak się nie ma do przewinienia.Apeluj!-Moja wina.Proces będzie się ciągnął i co na tym zyskam? Zmniejszą mi trochę grzywnę, a narobię sobie mnóstwo wrogów.-Dziekan przedsionka chyba niezbyt cię lubi?-Ma zwyczaj poddawać młodych sędziów próbie.-Pomogłeś mi w trudnej chwili, chciałbym ci się odwdzięczyć.Pozwól, że spłacę za ciebie ten dług.-Nie zgadzam się.-A może wolałbyś pożyczkę? Oczywiście nie oprocentowaną.Niech przynajmniej nie zarabiam na przyjacielu.-A jak ci ją spłacę?-Pracą.Naczelnym skarbnikiem spichlerzy jestem od niedawna, więc twoje umiejętności często mi będą potrzebne.Sam wyliczysz, ilu poradom odpowiadają dwa worki zboża i jeden tłusty wół.-Będziemy się widywali często.-Oto zaświadczenie, że wymagane dobra posiadasz.Uścisnęli się serdecznie.Dziekan przedsionka przygotowywał się do spraw czekających go nazajutrz.Złodziej sandałów, zakwestionowanie spadku, odszkodowanie za wypadek.Sprawy proste i szybko się z nimi upora.Zaanonsowano mu zabawnego interesanta.-Pazer! Zmieniłeś zawód czy przychodzisz uregulować należność?I zaśmiał się z własnego dowcipu.-Drugie jest zgodne z prawdą.Dziekan, rozbawiony, patrzył na bardzo spokojnego Pazera.-Doskonale, nie brakuje ci poczucia humoru.Kariera to rzecz nie dla ciebie.Przyjdzie czas, że będziesz mi dziękował za surowość.Wracaj do siebie na wieś, ożeń się z jakąś przyzwoitą wieśniaczką, miej z nią dwójkę dzieci i zapomnij o sądach i sędziowaniu.To świat zbyt skomplikowany.Znam ludzi, Pazerze.-Winszuję ci, panie.-Ach, znowu zaczynasz rozsądnie myśleć.-Oto stosowny dokument.Dziekan z osłupieniem przeczytał akt własności.-Dwa worki zboża postawiłem ci już przed drzwiami, a tłusty wół coś sobie właśnie zajada w oborze Urzędu Podatkowego.Czy cię to zadowala?Mentemozis był w złym nastroju.Zarumieniona czaszka, ściągnięte rysy twarzy.Mówił przez nos i swoje zniecierpliwienie wręcz demonstrował.-Przyjmuję cię, Pazerze, tylko przez grzeczność.Dzisiaj jesteś już tylko obywatelem wyjętym spod prawa.-Gdyby tak rzeczywiście było, nie pozwoliłbym sobie na zajmowanie ci czasu.Naczelnik policji podniósł głowę.-Co to ma znaczyć?-Oto pismo z podpisem dziekana przedsionka.Zaległości podatkowe uregulowałem.Dziekan uznał nawet, że mój wół jest aż za tłusty i udzielił mi kredytu podatkowego na najbliższy rok.-Jak ci się to.-Będę ci wdzięczny, jeśli każesz jak najszybciej zdjąć pieczęcie z drzwi mojego domu.-Ależ oczywiście, drogi sędzio, oczywiście.Wiedz, że w tej pożałowania godnej sprawie bardzo cię broniłem.-Ani przez chwilę nie wątpię.-Nasza przyszła współpraca-.zapowiada się jak najlepiej.O, właśnie.jeśli chodzi o sprawę sprzeniewierzonego zboża, to wszystko załatwione.Znam okoliczności, choć ty znałeś je przede mną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]