[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak komentował Jeremi T.Królikowski na łamach “Tygodnika Solidarność” (nr z 23 września 1994 r.): świątynią dla niego (Rutkiewicza) jest plac Defilad i ulica Marszałkowska.Tam - jego zdaniem - nie powinno być miejsca na handel uliczny.Natomiast dla wielu miejskich decydentów rzeczą normalną jest handel, cyrk i mecze koszykówki na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego przed Grobem Nieznanego Żołnierza.W każdej kulturze cmentarz, grób to miejsca święte, tyle że nie dla wyznawców socrealizmu i sockapitalizmu (.).Henryk Szlajfer, pracownik naukowy.Syn PRL-owskiego cenzora.W okresie przedmarcowym główny kompan Michnika.Po uwięzieniu załamał się i złożył bardzo wyczerpujące zeznania, później odpowiednio wykorzystane przez władze komunistyczne do propagandowego ataku przeciw uczestnikom ruchu marcowego 1968 r.Nie zdobył się na odwołanie swych zeznań w sądzie, z czego bardzo mętnie tłumaczył się po latach w “Krytyce” (nr 28-29).W rezultacie był potem wyraźnie bojkotowany przez byłych kolegów.Jak sam przyznał: Z Adamem, z którym byłem najbardziej zaprzyjaźniony, nie spotkałem się do 1980 roku.Po 1989 roku darowano mu dawne słabości i mianowano w końcu p.o.dyrektora Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, choć był tylko doktorem o niezbyt dużym dorobku naukowym.Pełniąc to stanowisko “wyróżnił się” opublikowanym w wydawanym na Węgrzech czasopiśmie w języku angielskim ataku na polski Kościół katolicki, zarzucając mu rzekomy katolicki triumfalizm, stanowiący zagrożenie dla demokracji.Jako posłuszne narzędzie ministra Skubiszewskiego umożliwił przekształcenie Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych z odrębnego instytutu naukowego w kolejny departament Ministerstwa Spraw Zagranicznych, niszcząc w ten sposób wszelkie potencjalne szanse publikowania tam rzeczywiście śmiałych, niezależnych opracowań i ekspertyz o polskiej polityce zagranicznej.Marian Turski, od dziesięcioleci kierownik działu historycznego w “Polityce”.W 1975 roku “wsławił się” wydaną (wraz z H.Zdanowskim) propagandową książczyną Ruch pokoju; ludzie i fakty, określającą tę komunistyczną ekspozyturę jako szóste mocarstwo (gniot tłumaczony był na szereg języków).W “Polityce” nr 51 z 1987 roku wyróżnił się pociskiem na teksty J.Korwina-Mikke, “wystrzelonym z Grubej Berty anty-antysemityzmu”.Jacek Bartyzel określił stylistykę ataku Turskiego jako przykład “nosa węszącego” nieubłaganych i dociekliwych kontrantysemitów (“Ład” z 31 stycznia 1988 r.).Przy innej okazji Turski wyraził na łamach “Polityki” radość z bojkotowania przez “warszawkę” pisarza Jerzego Narbutta po jego odważnym wystąpieniu na forum ZLP w grudniu 1980 roku o potrzebie pamiętania również o “morzu polskiej krwi”, wylanej przez żydowskich ubeków.Ze skrajnym “nosem węszącym” w poszukiwaniu potencjalnych “antysemitów” u Turskiego idzie w parze maksymalna pobłażliwość dla czołowych zagończyków antypolonizmu.18 listopada 1989 r.Turski wystąpił w “Polityce” wielkim panegirycznym artykułem na temat Leona Urisa, najbardziej polakożerczego pisarza świata.Dodajmy, że w kilka lat później ten sam Turski “wsławił się” ogromnie pochlebną opinią na temat wartości “Mausu” Spiegelmana, żydowsko-amerykańskiego komiksu, w którym Żydzi są przedstawieni jako myszy, Niemcy jako koty, a Polacy jako świnie.Przypomnijmy, że wyrażający takie upodobania i fobie Marian Turski jest od trzech dziesięcioleci kierownikiem działu historycznego w “Polityce”, działu mającego wpływ na renomowane nagrody tego tygodnika za popularyzację historii Polski.Andrzej Szczypiorski, pisarz."Intelektualista" - konfident od lat pięćdziesiątych, kryptonim "Mirek" ("Gazeta Polska", czerwiec 1993 r.).Skrajny koniunkturalista i kameleon, swą łatwość zmieniania barw i przekonań tłumaczył w radiowej audycji "Muzyka i Aktualności" (z 14 maja 1994 r.) tym, że tylko krowy nie zmieniają poglądów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]