[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zajrzał do pierwszej z nich.Sala była przedzielona przezroczystą przegrodą.Wydawało się, że przegrody w ogóle nie ma, a zielonkawa woda w niewytłumaczalny sposób sama utrzymuje się w powietrzu i nie spada na pulpit kontrolny, przy którym siedziały dwie szczuplutkie dziewczyny.- Można wejść? - zapytał Dracz.Jedna z dziewcząt odwróciła się.- Oj! - zawołała - przestraszyłam się.Jesteście Dracz, dubler Grunina?- Zgadza się.A kogo tu macie?- Nie znacie go - powiedziała druga dziewczyna.- Przyjechał później.Nazywa się Fere, Stanisław Fere.- Mylicie się, znam go - odparł Dracz: - Studiowaliśmy razem.On był na niższym roku.Dracz niezdecydowanie przystanął przed ścianką, starając się w kłębowisku wodorostów wypatrzeć postać Ferego.- Posiedźcie z nami - powiedziały dziewczęta.- Nam też się nudzi.- Dziękuję.- Poczęstowałabym was wafelkami.- Dziękuję, nie jadam wafelków.Dziewczęta roześmiały się.- Humor wam dopisuje.A inni martwią się i denerwują.Stasio też się denerwuje.Dracz wreszcie dojrzał Stanisława, który wyglądał jak brunatny wzgórek.- Ale to tylko z początku, prawda - zapytała dziewczyna.- Nie, nieprawda - odparł Dracz.- Teraz też się denerwuję.- Niepotrzebnie - powiedziała druga dziewczyna.- Geworkian zrobi wszystko jak należy.To geniusz.Obawiacie się, że zbyt długo tam byliście?- Trochę się boję, chociaż mnie uprzedzali, kazali wcześniej wracać.5Pewnie, uprzedzali go i to nieraz.Wówczas ludzie w ogóle nie bardzo wierzyli w celowość pracy Geworkiana.Nie ma sensu, powiadali, ryzykować, skoro są automaty.Ale instytut nadal istniał, gdyż bioformanci byli jednak potrzebni.Uznanie sceptyków przyszło wtedy, kiedy bioformanci Selwin i Skowroński zeszli pod wodę po batyskaf Yaltonena, który po utracie kabla utknął na głębokości sześciu tysięcy metrów.Robotów, które potrafiłyby zejść do rozpadliny i tam zorientować się, w jaki sposób uwolnić batyskaf i badaczy, jeszcze nie skonstruowano.A bioformanci zrobili wszystko, co należało.- W zasadzie - powiedział wtedy Geworkian na jednej z licznych konferencji prasowych - nasza praca została przepowiedziana niejako przez setki twórców literatury fantastycznej i bajkopisarzy tak szczegółowo, że nie musimy już niczego wymyślać, lecz po prostu realizować ich pomysły.Przebudowujemy strukturę biologiczną człowieka zgodnie z zamówieniem, przygotowujemy go do wykonania określonej pracy.Pozostawiamy przy tym możliwość odwrócenia tej przebudowy.Najtrudniejszą bowiem częścią naszej działalności jest powrót do punktu wyjściowego.Biotransformacja winna przypominać odzież, skafander ochronny, który możemy zdjąć, gdy tylko przestanie być potrzebny.Zresztą nie zamierzamy konkurować z konstruktorami skafandrów, bo wkraczamy do akcji wtedy, gdy oni są bezsilni.Skafander do pracy na głębokości dziesięciu kilometrów jest zbyt ciężki i sztywny, aby istota w nim zamknięta mogła wykonywać pracę z taką samą łatwością, jak na powierzchni Ziemi.Ale na tej głębi doskonale czują się niektóre ryby i skorupiaki.W zasadzie możliwa jest taka przebudowa organizmu człowieka, aby funkcjonował on tak samo jak organizm ryby głębinowej.Gdy to jednak osiągniemy, powstanie inny problem.Nie wierzę w to, aby człowiek, który wie, że skazany jest do końca swych dni na przebywanie w oceanicznej głębi, w środowisku skorupiaków i ryb, mógł pozostać człowiekiem pełnowartościowym.Ale jeśli rzeczywiście potrafimy przywrócić człowiekowi jego pierwotną postać i naturalne środowisko ludzkie, to bioformacja będzie miała rację bytu i okaże się pożyteczna dla ludzkości.W owym czasie przeprowadzano dopiero pierwsze doświadczenia.Na Ziemi i na Marsie.Chętnych było pod dostatkiem, a nawet więcej.Glacjologowie i speleolodzy, wulkanolodzy i archeolodzy potrzebowali dodatkowych rąk, oczu, skóry, płuc, skrzeli.Pracownicy instytutu mówili nowicjuszom, że nie wszyscy bioformanci chcieli się z tymi nowymi organami rozstawać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl