[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tam, tam jest Venturian  szepn´"a do siebie. WystarczywejÊç.Ale jak? Trzeba si´ zastanowiç.Wieczorem po raz drugi Zelmira prosi"a Blank´, by jà poca"o-wa"a.I tym razem królewna zr´cznie unikn´"a niebezpiecze’stwa.58 Ale gdy zasn´"a, czarownica postawi"a przy jej "oÝu p´k dopiero corozkwit"ych róÝ o odurzajàcym zapachu.Blanka obudzi"a si´ w no-cy i d"ugo nie mog"a zrozumieç gdzie jest i co si´ z nià dzieje, czu-"a si´ zagubiona w niepami´ci snu.Nagle poczu"a silnà wo’.Ze-rwa"a si´ z pos"ania i zobaczy"a bia"e Êwiat"o ksi´Ýyca k"adàce si´na pàkach rozkwit"ych róÝ, których d"ugie "odygi jak Ýywe wycià-ga"y si´ w jej stron´.Chwyci"a bukiet wraz z wazonem i wyrzuci-"a przez okno.Brz´k t"uczonego szk"a do reszty jà otrzeêwi".Narazwszystko sobie przypomnia"a. Och, trzeba stàd uciekaç jak naj-pr´dzej, zanim strac´ pami´ç  pomyÊla"a.Snujàc plany ucieczki nie spa"a juÝ do rana.Postanowi"a wy-kraÊç Zelmirze klucz do stajni Venturiana.Jak  jeszcze nie wie-dzia"a, ale wydawa"o si´ jej, Ýe to jedyna droga.WczeÊnie rano przyszed" do komnaty Czanta. Wyrzuci"aÊ róÝe  powiedzia"  ale nie bój si´, Zelmira niedowie si´ o tym.Pozbiera"em je z ziemi wraz ze skorupami flako-nu, w którym sta"y.Blanka spojrza"a na niego z wdzi´cznoÊcià. A czy wiesz, ksi´Ýniczko, co si´ sta"o?  ciàgnà" grajek. SkàdÝe mog´ wiedzieç? Zelmira zgubi"a klucz do stajni swego ulubionego wierz-chowca.Nosi"a go na "a’cuszku uczepionym do bransolety, a terazwszyscy szukamy owego klucza, zaÊ ona trzyma Venturiana na ta-rasie i nie odst´puje od niego na krok  wzruszy" ramionami i wy-szed" pozostawiajàc Blank´ w wielkiej rozterce.Jak ukraÊç coÊ,czego nie ma? Co robiç?U wejÊcia na taras pa"acowy sta" na straÝy Iwo z pa"aszemw garÊci.Venturian zaÊ by" przywiàzany do fotela na którym sie-dzia"a Zelmira.Wiedêma pi"a herbat´, a konia karmi"a cukrem,czule g"aszczàc jego "eb i szyj´.Istotnie, wspania"y i cudny to by"rumak: zgrabny, z wygi´tà szyjà, jasnosiwy, o czarnej, wspania"ejgrzywie.Rozdyma" chrapy, sk"ada" uszy i kr´ci" si´ niespokojnie,jakby nie w smak mu by"y pieszczoty czarownicy.Tak, ko’ by"pi´kny i niezwyczajny, lecz jak go zdobyç? Blance nie pozostawa-"o nic innego, jak czekaç na dalsze wydarzenia.59 Wieczorem Czanta znów przyszed" do jej komnaty.Gra" na swejlirze i Êpiewa" do jej wtóru, a gdy przerwa" swe muzykowanie,Blanka zapyta"a silàc si´ na spokój: Mój Czanto, skoro doglàdasz Venturiana, chyba teÝ maszklucz do jego stajni? A mam, bo by"y dwa  odpar" Êpiewak. DziÊ Zelmira kaza-"a kowalowi wykuç nowy zamek, ale b´dzie gotowy dopiero jutro.Zelmira obawia si´, by znalazca klucza nie wykrad" konia, ale mi-mo to Venturian nocowaç b´dzie w swojej stajni.Jest pod dobràstraÝà, bo Zelmira postawi"a pod drzwiami trzech uzbrojonych poz´by pacho"ków.I jakby nie widzàc rozpaczy malujàcej si´ na twarzy dziewczy-ny brz´knà" weso"à nutà w struny.A potem zaÊpiewa" pieÊ’o trzech rycerzach strzegàcych nocami powierzonego im skarbu,którzy jednak o Êwicie zasypiajà.A gdy sko’czy" pieÊ’, powie-dzia": Úegnaj, pi´kna ksi´Ýniczko, obyÊ zawsze by"a szcz´Êliwa.A wiesz  doda" bez zwiàzku  lipy juÝ zakwit"y. I cicho wyszed"pozostawiajàc Blank´ samà.Wi´c Venturian jest w swej stajni, ale co dalej? Czanta nie móg"daç jej swego klucza, bo przysiàg" wiernoÊç Zelmirze, a drugiklucz si´ zagubi".A moÝe Czanta s"owami swojej pieÊni chcia" jàna coÊ naprowadziç? Chyba nie.A moÝe? Trzej pacho"kowie,trzej rycerze.A klucz? I po co Czanta wspomina" lipy, czy to ta-kie waÝne, Ýe zakwit"y? Czy to moÝliwe by wiedzia", gdzie Zelmirazgubi"a klucz? A moÝe nie zgubi"a? Co to wszystko znaczy?Blanka spojrza"a w okno  s"o’ce juÝ zachodzi"o pogràÝajàcpowoli park i ogród w mroku.Narzuci"a szal i wybieg"a z pa"acu.Opanowujàc niecierpliwoÊç sz"a spokojnie lipowà alejà rozglà-dajàc si´ uwaÝnie dooko"a, a gdy dotar"a do jej ko’ca, usiad"a na"aweczce.Lipy, stare i roz"oÝyste, istotnie kwit"y i pachnia"y s"od-ko.Jeszcze brz´cza"y ostatnie spóênione pszczo"y, gdzieÊ zakrzy-cza" ptak, lecz klucza nie by"o.Blanka westchn´"a  s"owa pieÊniCzanty nie mia"y Ýadnego specjalnego znaczenia.Po prostu Êpie-wa", nic wi´cej.60 A jednak nadziejà zabi"o jej serce, kiedy ujrza"a w jasnej pla-mie, jakà po"oÝy"y na trawie ostatnie promienie s"o’ca, coÊ b"ysz-czàcego.Podbieg"a, schyli"a si´ i podnios"a.To by" klucz nani-zany na "a’cuszek! RozeÊmia"a si´ z radoÊci, ukry"a klucz na pier-si i wróci"a do swej komnaty.Po"oÝy"a si´ do "óÝka, ale sen odle-cia" od niej daleko.Marzy"a.Oko"o pó"nocy uchyli"y si´ ostroÝ-nie drzwi, ktoÊ wszed" i stàpajàc cicho zbliÝy" si´ do "oÝa Blanki.Dziewczyna zamar"a, ale po chwili uczu"a znajomà wo’ niezwy-k"ych róÝ.To Iwo przyniós" nowy ich p´k i postawi" tuÝ przy wez-g"owiu, a potem tak samo cicho opuÊci" sypialni´.Blanka ode-tchn´"a z ulgà i ledwie s"uÝàcy wyszed", zerwa"a si´ i tak jak po-przednio wyrzuci"a te pi´kne a niebezpieczne róÝe za okno. Zelmira myÊli, Ýe juro b´d´ juÝ ca"kiem do niej naleÝa"a, Ýeo wszystkim zapomn´  zaÊmia"a si´ w duchu.CóÝ, nie mia"apewnoÊci, Ýe si´ jej powiedzie, ale by"a przygotowana na wszyst-ko.Przed Êwitem w"oÝy"a strój do konnej jazdy, wzi´"a przygoto-wany sztylet oraz klucz, okry"a si´ p"aszczem i cicho opuÊci"a pa-"ac.W mg"awej poÊwiacie przedÊwitu przemyka"a jak duch, kieru-jàc si´ w stron´ Ýó"tego budynku.JuÝ z daleka zobaczy"a trzy nie-ruchomo siedzàce u wrót postaci.KaÝdy ze straÝników trzyma"halabard´, za pasem mia" sztylet i "uk na plecach.Jednak Ýadenz nich nie zatrzyma" Blanki ani wtedy, gdy podesz"a blisko, anigdy szcz´knà" klucz w zamku, ani gdy parsknà" ko’.Wi´c moÝerzeczywiÊcie zasn´li o Êwicie, jak rycerze w pieÊni?A Venturian sta" gotowy do drogi! KtóÝ go osiod"a"?! Blankadosiad"a rumaka, w mig przeci´"a rzemienie uzdy i odrzuci"a preczw´dzid"o.Ko’ zarÝa".Wtedy dopiero pacho"kowie skoczyli narówne nogi, ale by"o za póêno.JuÝ Venturian Êmignà" za próg staj-ni i roztràciwszy swych straÝników pomknà" jak b"yskawica.Gdzie? Dokàd? Dziewczyna nie docieka"a, zdajàc si´ ca"kowiciena swego bachmata.A ten, raz obrawszy kierunek, p´dzi" i cwa"o-wa" w stron´ gór, które nagle wy"oni"y si´ przed nimi z szaroÊcirodzàcego si´ dnia.I wtedy dziewczyna zobaczy"a gdzieÊ w górze,61 jakby wtopiony w mg"´, kszta"t cz"owieka.Gdy si´ przybliÝy"a,pozna"a: to Czanta sta" na szczycie ska"y patrzàc na nià, a na jegoustach b"àka" si´ uÊmiech, pierwszy, odkàd pozna"a smutnegoÊpiewaka. Czanto!  krzykn´"a  jesteÊ.Ale g"os jej porwa" wicher, a postaç na skale rozp"yn´"a si´w oddali.Dziewczyna jecha"a dalej jak we Ênie, a gdy po jakimÊ czasieotrzàsn´"a si´ i spojrza"a wstecz, kraina którà opuszcza"a wyda"asi´ jej nagle niezmiernie daleka i nieuchwytna. MoÝe w"aÊnie te-raz przekraczam granic´?  zastanowi"a si´.Kto wie, moÝe takw"aÊnie by"o?A mg"a, zamiast si´ podnosiç, opad"a, zg´stnia"a, i Blanka nicjuÝ nie widzia"a [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl