[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I że będzie inaczej…Nagle Irenka cofnęła się o krok.Zbladła i usta jej zadrgały.Dobywając słów z trudem, szepnęła:- Pani jest panią Opolską!- Tak! - odpowiedziała jej siwa pani.- Nie gniewaj się.Chciałam usłyszeć prawdę o sobie… Nie chciałam cię przestraszyć… Przebaczysz mi, córuchno?Irenka zawahała się na jedno króciutkie mgnienie.A po tym mgnieniu siwa pani i czarnowłose Cyganiątko objęły się w mocnym uścisku.A chociaż to była zima, w Zakopanem wielka tej nocy była ulewa.Albowiem powiada mędrzec: kiedy jedna kobieta płacze, wtedy pada rosa.Kiedy jednak płaczą dwie kobiety, i to z radości, wtedy jest ulewa.Rozdział trzynastyPani Opolskiej zdawało się nazajutrz, że po ciężkiej chorobie obudziła się zdrowa i szczęśliwa.Nie powiedziała Irence wszystkiego tego, o czym ciotka Amelia mówiła doktorowi.Nie powiedziała jej, że załamała się w niej twarda, nieustępliwa duma, która dotąd lodowym pancerzem osłaniała jej serce.Odgrodziła się od wszystkich, przekonana, że jej nieszczęście jest innym nieszczęściem, większym i bardziej zbolałym niż szare nieszczęścia szarych ludzi.A ci ludzie byli jej obcy i jeśli musiała zetknąć się z nimi, czyniła to z niecierpliwą niechęcią.Nie obchodził jej los i żywot nawet najbliższych.Umieściła się na wysokiej skale swojego cierpienia i było jej to obojętne, że i inni cierpią.Dopiero kiedy słuchała opowieści Irenki, cichej, niewymyślnej, a tak napełnionej pokornym i wielkim cierpieniem, jak noc mrokiem i ciszą, zdumiała się, jak gdyby objawiło się jej coś nieznanego.Więc szare istoty też tak cierpią.Cierpią dotkliwie, boleśnie i gorzko, a nie skarżą się i nie zamykają się w swoim cierpieniu jak w trumnie, lecz dzielą się nim tak samo, jakby dzielili się radością.Przełamują serca jak chleb i mówią sobie: „Posil się moim sercem, jeśli twoje osłabło w boleści”.Dreszcz po niej przeszedł.Ci odsunięci od niej Borowscy, sami mając zaledwie kęs chleba, dzielą się nim z biednymi krewnymi, a kiedy go Borowskim zabrakło, jakiś cudaczny doktor, obcy człowiek, otwiera im swoje serce i dom.Staruszek ksiądz za grobem myśli jeszcze o tym, aby ratować tonących.Jakiś mizerak Podkówka kłamie serdecznie, aby pomóc temu ślicznemu dziecku.A cóż ona wtedy czyniła? Ona, bogata, wspaniała i tak strasznie, strasznie dumna? Odepchnęła wszystkich, zamknęła się jak ślimak w skorupie w swojej złotej, dostatniej ciszy i nie słyszała szelestu łez, najgroźniejszego głosu na świecie.„Przebacz mi.Boże, przebacz mi, Boże!” - szeptała bez słów, słuchając Irenki.„0, jakie to szczęście - myślała - że to rozsądne i mądre dziecko nie ma w swoim najczystszym sercu tyle mądrości, aby rozumieć, co w niej dzieje się i co w niej łamie się; że nie widziało tej koszmarnej dumy, oschłej, nielitościwej i nie znającej miłości, bo może przeraziłoby się tego widoku i odeszło, przelękłe.Niech niebu będą dzięki, że wzruszyło się dziecinnie i swoje rączki zarzuciło na jej szyję.Cudowne, drogie dziecko…” Pani Opolska jeszcze słyszy stuk wzruszonego serduszka, jeszcze widzi wielkie łzy w czarnych, zamglonych oczach.Pokochała tę dziewczynę gwałtownie, całą mocą obudzonego serca.Rozeszły się późną nocą, a ona już za nią tęskni.Rozmawiały długo, długo jeszcze, a każde słowo Irenki zakwitało jak pąk i oto ona, stara siwa kobieta, ujrzała za jej sprawą wiosnę wśród mroźnej zimy; w mroku swego serca ujrzała uśmiech, a z dumy jej, jak ze skały, tryskało żywe źródło łez.Pragnęłaby mieć ciągle tę dziewczynę przy sobie, móc ją tulić do piersi, całować te oczy, co tyle widziały smutków, i ogrzewać w swoich dłoniach te ręce drobniutkie, co usiłowały dźwignąć ciężar ogromny i ratować rodzoną ziemię.Wśród wzruszeń pani Opolskiej błyskały czasem rzewne, nie znane jej dotąd uśmiechy, kiedy sobie przypominała niektóre ustępy z opowieści Irenki.Ta dziewczyna rzuciła na nią czar.A przy tym wszystkim taka jest śliczna, zgrabna, śmiała i roztropna.- Moje dziecko najdroższe! - powiedziała głośno pani Opolska sama do siebie i sama słów tych słuchała ze zdumieniem jak dalekiego echa.Tak przecież kiedyś mówiła do swojej córki.Tak tedy stało się, ze hrabina Opolska rozpoczęła nowe życie w dniu dwudziestym stycznia o godzinie dziewiątej wieczorem, a „Panna z mokrą głową”, wyspana, wesoła i szczęśliwa, rozpoczęła je nazajutrz, w dniu dwudziestym pierwszym stycznia o godzinie jedenastej rano.O tej godzinie odebrano jej, niemal przemocą jej skromną sukienkę, która miała wybitne skłonności do zupełnego rozpadnięcia się, i przybrano w prześliczne, kolorowe, wyborne kiecki, zakupione wśród radości i śmiechu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]