[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I kto to robi? Moskal, Niemiec? Nie! to robi Polak Polakowi, brat bratu, rodakowi rodak.To też od granicy do Warszawy jedzie w wagonie kolejowym olbrzymia ilość polskiego towaru: goryczy.Jednej pani kazaliZapłacić za lalkę, innej za jedwabne szmatki, więc się baby rozełkały i ha j że na Polaków!— I co to, moja pani, komu szkodzi? Wiozłam lalkę dla mojej Janeczki i mówię temu panu: Panie, to dla mojego dziecka! Moskal, moja pani, to by się wzruszył, a taki to bez sumienia i bez serca.Powiada: jak pani mogła kupować taką kosztowną lalkę w Marjenbadzie, to pani może zapłacić pięć złotych w Polsce! Jeszcze mi lekcję będzie dawał, taki bałwan.Ale u nas to wszystko tak, proszę pani, Z takim rządem co może być lepszego? Do ust niema co włożyć, a wszędzie szykany,,.Panią to także przyłapali?— Przyłapali, bo się na mnie uwziął, taki jakiś młody.— Taki to najgorszy…— Pyta się, czy mam co do oclenia.Więc mu mówię: Panie, w Karlsbadzie mi pieniędzy na kurację zabrakło, za co miałam kupować? A on nic.Powiada: proszę otworzyć walizę,— Co za bezczelność!— Ale ja myślę sobie, że nie potrzeba takiego rozdrażniać, bo miałam w walizce parę nowych kawałków…— Rozumie się…— Więc mu powiadam: ja panu daję słowo honoru, że mam same stare rzeczy,— I nie uwierzył? Nie, to niesłychane!— No, widzi pani! I przeprałam i karteczkę z firmą zdjęłam i przysięgałam na wszystko, co święte, że to kupione u Hersego, nie uwierzył.Co za czasy, pani droga! Człowiekowi wstyd, że takie rzeczy mogą się dziać u nas.Wszędzie szwindel i protekcja.Czy pani wie, że tego pana, co tam siedzi, to wcale nie rewidowali?— Nie może być! Co on, dyplomata?— Ej, trochę jakaś podejrzana gęba… — I nie rewidowali?— Przysięgam pani, że nie.Przyszedł do niego urzędnik i mówi, żeby otworzył walizkę, A on nic, tylko wyjmuje paszport i coś palcem tam pokazuje.Urzędnik czyta głośno: „Literat”, potem się zaśmiał, machnął ręką i poszedł.Widzi pani? Takie czasy, że najgorsza hołota ma protekcję, a biedną kobietę do protokółu ciągają za dwa tuziny jedwabnych pończoch.Takie są „długie, nocne rodaków rozmowy”.Jedno mnie w nich ubodło: pogarda dla literatury.I to w chwili, kiedy w Karlsbadzic było około tysiąca polskich literatów.Może nawet nie tysiąc, ale pięćset to było z pewnością.Naprawdę! Bo to było tak: paszport zagraniczny kosztował złotych pięćset, dla literatów i artystów — dwadzieścia.Pokazało się tedy, że każdy, co wyjeżdża za granicę, jest albo pisarzem, a bo innego kunsztu artystą.Na własne oczy widziałem damę, która miała brylanty wielkości największych kamieni żółciowych, żonę głośnego bogacza przemysłowego.Przyjechała do Czech z paszportem ulgowym, jako „literatka”.Nikt nie przypuszczał, że szlachetni żydowie mają tak ogromną ilość twórców, których najwięcej wydała Łódź.III.Co do budowy fizycznej i psychicznej człowieka uczeni nie są w zgodzie; ja jestem zwolennikiem tej szkoły, która twierdzi, że organizm ludzki jest najjaskrawszem złudzeniem i chociaż się wydaje, że człowiek jest podobny do człowieka, jak dwie krople brudnej wody, tak jednak nie jest; wedle spostrzeżeń głębokich i trafnych, tylko połowa ludzi na ziemi posiada głowę, być może nawet, że odliczywszy dzieci, starców, kobiety i zgilotynowanych, tylko jedna trzecia.Jedna piąta ludzkości posiada duszę, serce posiada bardzo znikomy ułamek liczby zaludnienia świata.Mniej więcej jednak zgodnie przyznają antropologowie, że wszyscy ludzie mają żołądek, żółć i wątrobę.Ponieważ zaś są to organy używane najczęściej i bardzo przez użycie niszczone, — w każdym razie niszczone przez wysiłek więcej niż głowa, — należało wynaleźć środki leczące.Statystyka wykazuje, że połową rodzaju męskiego uległa manji przybierania sobie do boku żony.Wprawdzie konserwuje to serce, a jeszcze więcej żołądek, jednakże działa fatalnie i zabójczo na żółć i na wątrobę.Połowa ludzkości jest chora i musi leczyć te organy, podobno potrzebne do życia, inaczej bowiem ród ludzki musiałby zaginąć, bez odporności bowiem szlachetnej wątroby nie byłby zdolny człowiek do wytrzymania jednego dnia z kochającą i kochaną kobietą.Jak zaś specjalny bakcyl atakuje błony nosowe, jak inny wyspecjalizował się w atakowaniu jelit inny czegoś tam jeszcze, tak kobieta, zupełnie zaniedbując organy nierównie szlachetniejsze: mózg i serce, od wieków atakuje wątrobę.Nikt tej manji wytłómaczyć sobie nie umie.Najwięksi uczeni zadawali sobie pytanie, co może naturze kobiecej zależeć na tem, aby się w kimś rozlała żółć, albo żeby się w nim „zapiekła” wątroba? Dziwne! Dziwne! Już Grecy, którzy wiele l mieli do czynienia z kobietą, (wskutek czego zginęli marnie…) znali chorobę ciężką i dotkliwą, która się po grecku nazywa „melancholją”, co po polsku znaczy: „czarna wątroba”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]