[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie, to niemożliwe, matka nie mogła o niczym wiedzieć! Zresztą i teraz też nie należało jej nic mówić.Nero odwrócił głowę i warczał długo w stronę czegoś, czego Tiril nie widziała.Z tyłu za nimi.I to nie po raz pierwszy.Wielokrotnie podczas tej wędrówki w deszczu po ulicach pies odwracał się i na coś warczał.Groźnie, ale niespecjalnie wrogo.Raczej ostrzegawczo.Z Nerem czuła się bezpieczna.Był dobrym opiekunem, chciał jej pilnować i bronić.Ale tym razem chyba nic jej nie groziło.- Dziękuję ci, Nero - wyszeptała.Pies radośnie pomerdał kosmatym ogonem.Dziewczyna kuliła się z zimna.Deszcz, który początkowo spadał jej na ramiona i głowę drobnymi kropelkami, zaczął wnikać za kołnierz, ubranie przemokło na wylot, mokre włosy zwisały w żałosnych kosmykach.Tak późno wieczorem niewielu ludzi kręci się po ulicach.Tiril unikała miejsc, z których dochodziły jakieś głosy.Dzisiaj nie chciała nikogo spotykać.I zresztą nie powinna, zwłaszcza że znajdowała się pod opieką Nera.Wciąż nie mogła się otrząsnąć ze strachu i z obrzydzenia.- Nigdy mu tego nie wybaczę - mówiła do psa zgnębiona.- Nigdy, nigdy w życiu! Nie wybacza się czegoś takiego.Widzisz, żebym to tylko ja, ale Carla.Ona była taka dobra i taka bezbronna.Mój Boże, ale przecież powinna była coś powiedzieć!Tylko czy w tamtych czasach Tiril zrozumiałaby cokolwiek, nawet gdyby Carla się jej zwierzyła? To wcale nie jest takie pewne.Tiril żyła przecież w świecie fantazji i dopiero dziś wieczorem zetknęła się z aż tak brutalną stroną życia.- Najchętniej bym się po tym wszystkim wykąpała.Czuję się taka brudna, jak oblepiona błotem, Nero.Stanęła jak wryta.- O, Nero! Carla tak właśnie powiedziała.Że czuje się brudna.Teraz rozumiem, co miała na myśli.Och, droga, kochana Carla! Nigdy mu tego nie wybaczę, nigdy! Bardzo się cieszę, że go przynajmniej zdzieliłam w ten głupi nos!Płacz zmęczył ją już bardzo, usiadła więc na jakichś schodach i przytuliła do siebie zdumionego, lecz współczującego Nera.Po chwili przyjrzała mu się uważnie.Rysował się przed nią w mroku niewyraźnie, ale mówiła z powagą, niemal uroczyście:- Od tej chwili my oboje musimy się zawsze trzymać razem.Chyba rozumiesz, że ja już tam nie wrócę.Bo gdybym wróciła, to nie ręczę, czy nie zabiję tego drania.A wiesz przecież, że nie należy takich rzeczy robić, prawda?Pies uniósł głowę, spojrzał w ciemność i wydał z siebie głuche warknięcie.Och, panienka Tiril! Ale jak też panienka wygląda? Gdzie to panienka spędziła noc? - dopytywał się następnego ranka zdumiony kowal.- Spałam w bramie jak zwyczajny włóczęga - uśmiechnęła się dziewczyna nieśmiało.- Musicie wiedzieć, mistrzu, że uciekłam z domu.Ale pieniądze na zapłatę za waszą pracę mam.Kowal odłożył narzędzia.- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać, panienko Tiril.Jest w tym mieście wielu takich, którzy już dawno chcieli to zrobić.Bo to nie jest normalne, żeby taka elegancka panienka włóczyła się po ulicach jak jakiś łazęga albo bezpański pies, jak to panna Tiril robi.Gdyby panienka wiedziała, ile ludzi się nad panienką użala, a ilu po kryjomu strzeże, żeby się panience nic złego nie przytrafiło! Pracujcie, chłopcy, klient czeka!Wtedy Tiril stwierdziła, że i tym razem nie są w kuźni sami.Ale, choć to dziwne, Nero już dzisiaj nie warczał na ukrytego w cieniu mężczyznę.Wprost przeciwnie, pies z wolna, ale przyjaźnie poruszał ogonem.Położył uszy jak na widok kogoś dobrze znanego.I Tiril zaczęła sobie przypominać coś, co się zdarzyło podczas tej długiej i zimnej nocy.A może to był sen? Sen, w którym widziała czyjąś pochylającą się nad nią twarz, niewyraźną w mroku.a obok twarzy psi łeb.I pies, i człowiek patrzą na dziewczynę.Nie, to z pewnością przywidzenie.Z zamyślenia wyrwał ją głos kowala.- A teraz ja sprowadzę moją małżonkę.Musimy wszyscy poważnie porozmawiać.Bo sprawy panienki mają się naprawdę źle.Jeden z uczniów został wysłany po kowalową, majster zaś wyjaśnił, że sami nie mogą iść do niej, bo „dom pełen jest dzieciaków, które nie wiadomo, skąd się biorą”.Tiril roześmiała się, ale ponieważ miała nos i gardło zatkane po wczorajszym płaczu, śmiech zabrzmiał głucho i niezbyt wesoło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl