[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trudno uwierzyć, aby istniały takie potwory ludzkie, jak bracia Kortejo i Landola.Se-nior Mariano jesteś przekonany, że hrabia Ferdynand jest waszym stryjem? Nie mogę w to wątpić  odrzekł zapytany. Czy don Ferdynand jest tego samego zdania? Najzupełniej. Teraz więc potrzeba wyjaśnić tylko niektóre ciemne punkty.Proszę na mnie liczyć.Zrobię co w moich siłach. Bardzo nam na tym zależy, byśmy mogli liczyć na pana pomoc  odrzekł Sternau.Juarez odparł skromnie: Teraz moja pomoc równa jest zeru, ale spodziewam się, że niedługo się to zmieni.Panowa-nie Francuzów nie może trwać wiecznie.Wraz z nimi musi upaść ten sztucznie zbudowany tron.Wówczas znowu będę prezydentem i jednym z pierwszych moich rozkazów będzie otworzeniegrobowca Rodriganda.Spodziewam się, że ów Pablo Kortejo wpadnie w moje ręce, ja też muszęz nim wyrównać mój rachunek. Sądzę, że nie będzie go trudno zaaresztować  rzekł Sternau. Tak całkiem bez problemów to się nie stanie  odparł Juarez. Będziemy go musieli długo szukać. Ukrył się? Wiem tylko, że go nie ma w rezydencji. Wolno zapytać, czemu umknął? Nie wie pan tego, senior Sternau? Słyszałem pewną historię, w którą jednak nie chciałem uwierzyć.O Kortejo było głośno wzwiązku z wydarzeniami politycznymi. Słyszał pan prawdę! Zadziwiasz mnie pan. Tak, ów Kortejo wystąpił jako nowy prezydent. Rzeczywiście? Ależ to jest istna komedia. To prawda.Czy znasz pan jego córkę? Senioritę, Józefę Kortejo? Znam. Piękność pierwszej wody naturalnie!Sternau roześmiał się i rzekł: Chciałbym poznać tego mężczyznę, który potrafiłby ulec tym wdziękom. Proszę popatrzeć na tę fotografię.Juarez wyciągnął portret z kieszeni. Ach, pan to ma!  rzekł zdziwiony Sternau.103  Tak, to ta sama niebezpieczna postać  rzekł Mariano. Jak mi się zdaje jej wdzięki spotę-gowały się z czasem. Dziwicie się panowie, skąd to mam?  spytał Juarez. Z pewnością na skutek jakiegoś romansiku  śmiał się Sternau.Juarez rozbawiony potrząsnął głową i zauważył: W takim razie seniorita Józefa musi mieć tysiące takich romansików, bo rozsyła swe wize-runki po całym kraju. W jakim celu? Aby werbować stronników.Dama ta wierzy, że już teraz jest już córką prezydenta, jeżeli niekróla Meksyku. To strasznie głupie! Kortejo rzeczywiście znalazł jakiś zwolenników? Więcej niż by pan przypuszczał.Pantera Południa także agituje za nim. Musi mieć jakiś specjalny powód. Naturalnie, ale nie wiem jaki.Oprócz tego zlatują się do niego liczne podejrzane indywidua,które przy jego boku czują się bezpiecznie. Zapewne opłaca je pieniędzmi płynącymi z dóbr hrabiego Rodriganda. To pewne.Ten człowiek nigdy nie naprawi szkód, jakie wyrządził.Ale ja panu daję świętesłowo, że jeżeli wpadnie w moje ręce, odbierze dotkliwą karę. Nie ma pan pojęcia, gdzie on się obecnie znajduje? Z rezydencji udał się do południowych dystryktów, a tam jak panu wiadomo, Pantera Połu-dnia dzierży nieograniczoną władzę.Czy się tam jeszcze znajduje, nie wiem, tylko tyle jest pew-ne, że w północnych i środkowych prowincjach przepadł razem ze swoją agitacją i biada mu je-żeli się w nich znowu pokaże.Wpadnie w ręce Francuzów albo moje, a ani oni ani ja go nie wy-puszczę.W tej chwili Pirnero zapukawszy, otworzył drzwi. Ten senior Sępi Dziób, chce mówić z prezydentem  odrzekł gospodarz cofając się.Juarez podszedł do drzwi i zapytał strzelca: Sępi Dziób, ów znakomity przewodnik? Czy przychodzi pan w jakiejś sekretnej sprawie? O nie  odrzekł. Ci panowie wiedzą już co mam panu powiedzieć, sir. Proszę bliżej.Nie sądzę byśmy zbudzili chorego. Zpi twardo  dodał Sternau. Proszę się nie troszczyć, nie zbudzi się tak prędko.Amerykanin wszedł do środka, Juarez przypatrzył mu się uważniej i wskazując na krzesłorzekł: Proszę usiąść, senior.Jeżeli się nie mylę jest pan posłem?Traper oglądnął bacznie prezydenta, po czym siadając zwęził usta chcąc wypluć resztkę tyto-niu, ale w tej chwili zrozumiał, że to jest trochę niestosowne wobec prezydenta Meksyku, więczatrzymał wszystko w ustach i odrzekł: Dobrze pan wykalkulował, sir.Mam rzeczywiście zlecenie do pana. Od kogo?  spytał Juarez. Od jednego Anglika. Od Anglika?  spytał Juarez ze zdziwieniem. Rzeczywiście oczekuję ważnej wiadomości, od jednego z Anglików. To ta sama osoba.Nazywa się Henry Lindsay, hrabia z Nothingwell.Na twarzy Juareza odmalowało się zdumienie, spojrzał na przybysza i powiedział: Lord Lindsay? W takim razie pomyliłem się.To nie jest ta wiadomość, na którą czekałem. A to dlaczego, sir?104  Nie tak dawno udało mi się oddać pewną przysługę lordowi.Skoro przysyła do mnie po-słańca, zapewne będzie to sprawa prywatna, a nie ta, na którą czekam. Może się pan myli.Czy wolno mi zapytać, jakiego rodzaju ma być ta wiadomość? To sprawa dyplomatyczna. Szczęście, że stary Pirnero tego nie słyszy, bo niezawodnie począłby przez pół godziny ga-dać o dyplomatycznym pochodzeniu i dziedziczenia tych zdolności z ojca na córkę.Mam panupowiedzieć, od sir Henry ego, że przesyła również swoją prywatną wdzięczność i że jest gotowyna wszystkie usługi dla pana.Chce jak najszybciej pana odwiedzić. Mnie odwiedzić, to rzeczywiście niespodzianka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl