[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widziała jej od prawie piętnastu lat,193lecz Gabrielle wyglądała tak jak dawniej, mimo że zdążyła już wyjść za mąż i rozwieść się, o czym Stefaniawiedziała z listów Sabriny.Mieszkała w Londynie i pracowała jako modelka w firmie kosmetycznej.Jej głosrównież pozostał taki sam jasny i lekko zdyszany. Całe szczęście, o niczym nie wiesz.A oto moja rewelacja.Stefania podniosła wzrok na mężczyznę, który do tejpory stałopodal, a teraz, pociągnięty za rękę, wysunął się naprzód.Był od Gaby o wiele wyższy, przystojny i barczysty,miał gęste jasne włosy i brązowe oczy o niecierpliwym wyrazie i wyglądał dokładnie tak, jak opisała go Sabriną.Byłto Brooks Westermarck, prezes Westermarck Cosmetics bogaty i wiecznie zapracowany ulubieniec fotografów ireporterów kolumn towarzyskich, zawsze w towarzystwie pięknej i coraz to innej kobiety. Witaj w domu, Sabrino powiedział miłym głosem. Czy przywiozłaś mi moją chińską tancerkę?Tancerka.No i co teraz? Stefania wpadła w rozpacz.Nie mogę się w tym wszystkim połapać, za dużo tego jest.Wtem przypomniała sobie wyrzezbione z nefrytu figurki kupione w Pekinie przez Sabrinę.Która z nich byłatancerką Brooksa? Nie miała pojęcia. Oczywiście odparła swobodnie.Mogła z łatwością odwlec wręczenie prezentu o tydzień. Ale wciąż niewiem, co to miała być za wielka wiadomość. Zamieszkaliśmy razem powiedziała Gabrielle. Nie chciałaś mi poradzić, więc sama podjęłam decyzję.Ateraz powiedz mi, jaka byłaby twoja rada? Zamieszkać z Brooksem odrzekła natychmiast Stefania. Mądra dziewczyna roześmiał się Brooks. Czy zjesz z nami jutro kolację, Sabrino? %7łeby uczcić tę okazję dorzuciła Gabrielle. U Annabel.Brooks należy do tego klubu od lat, ale ja nigdytam nie byłam.Proszę, przyjdz. Och, nie w najbliższych dniach.Prawdę mówiąc chciałam zostać w domu aż do końca tyg. Bo Antonia nie ma w mieście? Nie wezmie ci tego za złe, jesteśmy wystarczająco porządnym towarzystwem.Czekałam specjalnie na twój powrót z tą uroczystością.Strasznie chcę, żebyś z nami była. A czy może być coś ważniejszego niż życzenie Gaby? powiedział z rozbawieniem Brooks.Właściwie czemu nie, pomyślała Stefania.Jeśli Sabriną może mieć terminarz wypełniony po brzegi, to ja równieżmogę.194 W takim razie zgoda.Bardzo wam dziękuję.Ale ponieważ to wasza uroczystość, wam pozostawię cały ciężarprowadzenia rozmowy. To niezwykle taktownie z pani strony, lady Longworth rzekł Brooks, wciąż rozbawiony. W ten sposóbuczynisz Gaby najszczęśliwszą z kobiet pod dachem Annabel.Tak wygląda początek miodowego miesiąca, pomyślała Stefania, zaskoczona własnym rozgoryczeniem.KiedyśGarth i ja byliśmy tacy sami: z twarzami jaśniejącymi szczęściem, jakby łączył nas wspólny cudowny sekret.I takbyło byliśmy zakochani.Wydaje się, że to tak dawno.Nawet nie pamiętam, co się wtedy odczuwa.W domu pani Thirkell przyniosła jej herbatę do gabinetu, gdzie znów wertowała pocztę i notatki o telefonach.Potem zaczęła się szykować na przyjęcie u Aleksandry.Rozkoszowała się właśnie kąpielą, cała w bańkach piany, gdy usłyszała dzwonek telefonu.Po chwili pani Thirkellweszła na górę i stanęła za drzwiami łazienki. Dzwoniła księżna Aleksandra, milady.Jej szofer podjedzie po panią o ósmej.Którą suknię mam przygotować? Sama to zrobię, pani Thirkell powiedziała Stefania, zastanawiając się, czy nie spytać jej o radę.Potrząsnęłajednak głową.Sabrina nie zrobiłaby tego.Sabrina zdecydowałaby sama.A jej wybór zawsze byłby słuszny.Ponieważ kto ośmieli się powiedzieć lady Sabrinie Longworth, że ma ona na sobie nieodpowiedni strój? Albo że jestzbyt tępa, aby połapać się w rozmowie?Gdy weszła do salonu Aleksandry, wiedziała, że miała słuszność.Stanęła na środku sali we wdzięcznej pozie.Smukła, w długiej spódnicy ze szmaragdowej tafty i w białej satynowej bluzce z małymi kryształowymi guziczkami,błyszczała niby klejnot, pełna prostoty i elegancji.Goście otoczyli ją obsypując w bezładzie uśmiechami,pocałunkami i powinszowaniami.Dostrzegła wśród obecnych Gabrielle i Brooksa i właśnie próbowała dopasowaćinne twarze do opisów Sabriny, gdy jeden ożywiony głos wzbił się ponad pozostałe. Wyobrazcie sobie, że kupiły identyczne chińskie sukienki i nie mogłem ich zupełnie odróżnić! Nie uwierzycie,jaki byłem zakłopotany! A teraz powiedz mi ciągnął Nicholas Blackford, uśmiechając się z jowialną figlarnościądo Stefanii i ściągając na nią uwagę gości. Kim jesteś naprawdę? Zdradz nam tę słodką tajemnicę! Jesteś Stefaniąi chcesz nasz wszystkich nabrać, prawda?Stefania, w centrum uwagi obecnych, stała oszołomiona z pustką w głowie.Zrobiło jej się niedobrze.Sabrina zpowodzeniem oszukiwała jej męża i dzieci, a ona nie umiała nawet wyprowadzić w pole zwykłych znajomych.Spuściła wzrok i jej oczy oślepił promień światła, załamanego w kryształowych guziczkach.Nagle podniosła195wysoko głowę.Wiedziała, że wygląda dokładnie tak samo jak Sabrina.Nikt nic nie podejrzewał.Nicholas po prostużartował.Jak on, to i ja, pomyślała.Jej wahanie trwało tylko kilka sekund.Spojrzała na Nicholasa, którego mała postać balansowała na piętach, izrobiła zafrasowaną minę. Nicholas, tak mnie zbiłeś z tropu, że sama nie wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]