[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciał pan powiedzieć “nie miał samochodu" - zauważył Pakuła.- Bo morderca też nie ma już auta.Rzucił je do glinianki.- Och - przypomniał sobie Henryk - Skarżyński miał auto.Kiedy po raz pierwszy go poznałem, a było to u siostry Rykierta, mówił, że zamierza sprzedać swoje auto, ponieważ przeraził go wypadek magistra Rykierta.Pakuła odwiózł Henryka aż pod dom.Pożegnali się uzgodniwszy, że Pakuła zadzwoni, jak tylko otrzyma wyniki ekspertyzy.W mieszkaniu Henryk natychmiast chwycił za słuchawkę i połączył się ze znajomym redaktorem pracującym w Wydawnictwie Łódzkim.Powiedział, że chciałby otrzymać maszynopis pamiętników doktora Krzyżanowskiego, albowiem, być może, ich tygodnik zdecydowałby się na druk jeszcze kilku fragmentów.- Za późno - odpowiedział mu redaktor.- W tej sprawie pertraktuje z nami łódzkie “Echo".- Co? Oni? A cóż im po tych pamiętnikach? One są chyba za poważne na ten typ gazety?- A jednak redaktor Kobyliński zabrał maszynopis,- Kobyliński.- mruknął Henryk.- Proszę pana - powiedział pośpiesznie - zapewne pamiętniki doktora Krzyżanowskiego macie w kilku egzemplarzach.- Tak.Ale skoro już “Echo" zaczęło wcześniej pertraktacje.zresztą po co zwróciliście nam maszynopis, skoro chcecie drukować jeszcze kilka fragmentów?- To poeta Marek tak zrobił.Aha - przypomniał sobie Henryk - przed dwoma tygodniami opowiadał mi pan w Klubie Dziennikarzy, że napisał pan interesujący reportaż z powiatowego miasteczka.Co by pan powiedział, gdybym zaproponował druk reportażu już w następnym numerze?- Byłbym bardzo zobowiązany.- Więc zgoda.Przyśle mi pan jeszcze dzisiaj, może przez swego syna, maszynopis pańskiego reportażu i jeden egzemplarz pamiętnika doktora Krzyżanowskiego.- Musiałbym iść do Wydawnictwa, otworzyć swój pokój i szafę z maszynopisami.- Reportaż pana będzie wydrukowany w przyszłym tygodniu obiecał Henryk.- A co zrobimy z ,,Echem"?- Tamto zobowiązanie może pan uważać za niezbyt wiążące, ponieważ redaktor Kobyliński.nie żyje.- Ach Boże, wypadek?- Tak, wypadek.- W takim razie jeszcze dziś syn mój przywiezie panu obydwa maszynopisy.Przygotowując sobie kolację Henryk nasłuchiwał dzwonka oznajmiającego przywiezienie maszynopisu.Wreszcie dzwonek odezwał się, ale zamiast chłopca z maszynopisami zjawiła się Rosanna.Zjedli razem kolację.Opowiedział jej o śmierci Kobylińskiego.Rzekła podobnie jak Pakuła:Powinieneś zachować ostrożność.Chyba sam rozumiesz, że teraz przyszła kolej na ciebie.Wzruszył ramionami.- Nie jestem o tym przekonany.Nie widzę powodu, dla którego morderca miałby dybać na moje życie.- A Kobyliński?- Zapewne znalazł się na tropie mordercy.Usunięcie mnie z góry nie ma dla mordercy najmniejszego sensu, ponieważ w tej sprawie orientuję się akurat tyle samo, co Pakuła i ty.Rosanno.- Nie masz żadnej hipotezy? Nikogo nie podejrzewasz?- Posłuchaj, Rosanno.Podobno przy każdym zabójstwie jest zawsze mnóstwo podejrzanych, więcej, niż trzeba.W tym wypadku stało się odwrotnie.Naprawdę nie widzę powodów, aby kogokolwiek obarczać podejrzeniami.Nie znam zupełnie owego aktora filmowego, na którego padło podejrzenie, gdy zabito Butyłłę.Nic także nie wiem o synu Butyłły, znajdującym się w więzieniu.Myślę, że po śmierci Kobylińskiego ten obiecujący młodzieniec również wstanie oczyszczony z podejrzeń.Więc kto? Zastanówmy się nad wszystkimi postaciami występującymi w tej historii.Rykiert.Nie żyje od dawna, jest poza podejrzeniami.Na razie trudno podtrzymać koncepcję, że został zamordowany.Pozostaje tylko bzdurna hipoteza, która narodziła się w mojej pijanej głowie, że Rykiert żyje, a uczestniczyliśmy w pogrzebie jego kukły, jak to było w sztuce “Śmierć Tarełkina".- To oczywista bzdura.Skinął głową.Wyliczał dalej.- Po drugie: siostra Rykierta.Jest to poczciwa staruszka.Może jej poczciwość okaże się tylko udaną.W każdym razie nie jest zdolna zamordować nożem w plecy aż trzech ludzi, w tym dwóch silnych mężczyzn.Do podobnej zbrodni potrzeba dużo siły fizycznej i wielkiej umiejętności, albowiem wszystkie trzy zabójstwa charakteryzowała nieomylność ciosu.Staruszka pozostaje więc poza podejrzeniami.Po trzecie: Butyłło.Nie żyje.Po czwarte: Butyłłowa.Nie żyje.Po piąte: Gniewkowski.Staruszek, raczej również niezdolny do operowania nożem, wygląda bowiem na słabego fizycznie.Nigdy zresztą nie miał samochodu, a morderca, jak wiadomo, posługiwał się ciemnozieloną “syreną".Po szóste: Skonieczny, dentysta z Główna.Wiemy o nim, że kupił od Rykierta złoty talerz i w związku z tym nabytkiem 5 czerwca odwiedził go reporter Kobyliński.Nie znamy zupełnie motywu, dla którego Skonieczny mógłby zabić Kobylińskiego.Reporter zginął najprawdopodobniej w nocy z 6 na 7, nie posiadamy danych, aby sądzić, że Kobyliński znowu odwiedził Skoniecznego, aczkolwiek dość podejrzane jest, że zwłoki Kobylińskiego i samochód mordercy zostały utopione w gliniance o trzy kilometry od Główna.Skonieczny jednak miał samochód ,,mikrus", a nie ,,syrenę".- To już wszyscy? - z rozczarowaniem powiedziała Rosanna.- W grę wchodzą jeszcze dwa nazwiska.Mecenas Stanecki i Skarżyński.Niestety, nic nie wiem o Staneckim poza tym, że był przyjacielem Rykierta.Prawie tyleż samo posiadam wiadomości o Skarżyńskim.To jakiś uczciwy człowiek, zwrócił siostrze Rykierta dług, który zaciągnął u jej brata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]