[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich miasto leżało na południowym wybrzeżu tego lądu.Po drugiej stronie Wurutany.Neshgaje chodzili na dwóch nogach i mieli tylko dwa kły.Uszy jednak mieli duże, a długi nos zwisał im do pasa.Wyglądało na to, że wywodzą się od stworzenia, podobnego do ich Potwora.Ulissesowi cisnęło się tyle pytań, że aż nie wiedział, które zadać najpierw.- Co sądzisz o Wurutanie? - zapytał.Jego pytanie było tak ułożone, ponieważ nie chciał, aby Ghlikh dowiedział się, jak mało wie o swoim odwiecznym wrogu.Ghlikh, zaskoczony, odpowiedział pytaniem.- Co to znaczy? Co ja sądzę?- Czym jest dla ciebie Wurutana?- Dla mnie?- Tak.Jak byś go nazwał?- Wielki Pożeracz.Wszechmocny.Ten Który Rośnie.- Tak, wiem.Ale jak wygląda? Jak ty go widzisz?Ghlikh musiał chyba zgadnąć, że Ulisses próbuje otrzymać obraz czegoś, czego nie zna.Uśmiechnął się z takim sarkazmem, że Ulisses chciał roztrzaskać tą jego kruchą czaszkę.- Wurutana jest tak ogromny, iż nie mogę znaleźć słów, by go opisać.- Ty plotkarzu! - wykrzyknął Ulisses.- Ty zwodnicza gębo! Skrzydlata małpia mordo! Ty nie możesz znaleźć słów?Ghlikh sposępniał, ale nie odezwał się.Na co Ulisses:- Bardzo dobrze! W takim razie! Czy są istoty podobne do mnie, gdzieś na tym lądzie?- O tak, trochę jest.- Dobrze, gdzie one są?- Po drugiej stronie Wurutany.Nad morzem.Wiele dni marszu na zachód od Neshgajów.- Dlaczego mi o nich nie powiedziałeś? - krzyknął Ulisses.Ghlikh wyglądał na naprawdę zdziwionego.- A miałem? Nie pytałeś mnie o nich.Po prawdzie, wyglądają tak jak ty, ale nie są bogami.Dla mnie jest to jeszcze jedna rasa istot rozumnych.W tej sytuacji był to najbardziej naglący powód, by iść na południe.Musi stawić czoła Wurutanie, czy chce czy nie.Jeśli wierzyć Wufom i Ghlikhowi, Wurutana zakrywał ziemię wszędzie, oprócz północy i południowych wybrzeży morskich.Ghlikh naszkicował kontury lądu w mule, na brzegu strumienia.Północ oznaczało hasło: nieznane.Poniżej rozpościerał się w przybliżeniu trójkąt, o szerokiej podstawie.Ze wszystkich stron ląd otaczało morze albo ocean, z wyjątkiem nieznanej północy.Według Ghlikha, krążyły plotki, że tam też jest morze.Ulisses zastanawiał się, czy ta kraina to wszystko, co zostało ze wschodniej części Stanów Zjednoczonych.Poziom oceanu może być znacznie wyższy, dlatego środkowy zachód i niziny nadmorskie nad Atlantykiem prawdopodobnie zostały zatopione.Ten skrawek ziemi może być wszystkim, co zostało z dawnych Appalachów.Oczywiście, kiedy znajdował się w stanie „skamienienia”, mógł zostać przeniesiony na inne kontynenty i to mogą być pozostałości po Eurazji; mógł także znajdować się na innej planecie, krążącej wokół innej gwiazdy.Jego przypuszczenia nie szły jednak tak daleko.Gdyby tylko znalazł coś, co zidentyfikowało by to miejsce; ale po tylu milionach lat, wszystko zniknęło bez śladu.Ludzkie kości już zniszczały, z wyjątkiem kilku skamieniałych szkieletów.Lecz ilu ludzi miało szansę zamienić się w skamielinę? Stal zniszczyła rdza, plastyk rozpadł się, cement skruszał; kamienie piramid i Sfinks, marmurowe posągi Greków i Amerykanów dawno zostały strawione na pył.Nic, co ludzkie nie zachowało się, może z wyjątkiem nielicznych narzędzi z krzemienia, z epoki kamiennej.One mogły przetrwać dłużej niż historia ludzkości, ze swoimi książkami, maszynami, miastami i kośćmi.Rodziły się łańcuchy górskie, wyrastały i na nowo zapadały się.Kontynenty rozpadały się, a samotne wyspy odpływały w dal.Wysychały oceany.Co było chropowate i wyniosłe, stawało się gładkie i równe.Co gładkie i wyrównane, fałdowało się i wznosiło.Ogromne masy kamieni, trąc o siebie, kruszyły na miazgę pozostałości po człowieku.Biliony ton wody wdzierały się z rykiem do nagle otwartych dolin, zmiatając wszystko lub zakopując w mule.Nie zostało nic, prócz lądu i morza, wody i ziemi w nowych kształtach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl