[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po pewnych przeróbkach komunikator „Lydis” wychwycił niezwykle słaby ślad sygnału.Nasz łącznościowiec Sanson Korde nabrał pewności, że stacja znajduje się gdzieś na lądzie, na którym wylądowaliśmy.Był to bardzo nikły i wątpliwy uśmiech losu.Na niewiele mogłam się przydać.Moje łapy nie nadawały się do pracy przy ślizgaczu.Wyznaczyłam sobie więc inne zadanie.Krążyłam wśród posępnych skał, szukając wszystkimi zmysłami mojego ciała i umysłu czegoś, co mogło tu żyć i mieć wobec nas złe zamiary.Sekhmet nie była pozbawiona życia zwierzęcego.Żyły tu drobne, płochliwe owady, które ukrywały się w szczelinach między głazami.Żaden z nich jednak nie posiadał świadomości ani zdolności myślenia.Po większych zwierzętach nie było śladu.Nie oznaczało to jednak, że nie mogły żyć gdzieś indziej, tylko że jeśli było to prawdą, znajdowały się poza zasięgiem moich zmysłów.Wprawdzie nie wykryłam ani iskierki rozumnego życia, ale istniało tu coś, czego nie potrafiłam wyjaśnić.Czułam, jak kryje się tuż poza zasięgiem mojej świadomości.Było to wrażenie, jakiego doznawałam przedtem tylko w jednym miejscu, ale tam miałam powody się go spodziewać.Thassowie mają swoje tajne miejsca na wyżynnych obszarach planety Yiktor.Legenda głosi, że kiedyś byliśmy ludem osiadłym, tak jak dzisiaj mieszkańcy nizin.Znaliśmy granice miast i wiecznie nas otaczające solidne mury.Wtedy nadszedł czas, kiedy powzięliśmy decyzję, która miała zmienić życie nie tylko tych, którzy ją podjęli, lecz także przyszłych pokoleń — aby porzucić dzieło rąk ludzkich na rzecz innych mocy, niewidzialnych i niezmierzonych.Ci, którzy stanęli na tym rozdrożu ścieżek życia, wybrali drogę, która wyżej stawiała umysł niż ciało.Stopniowo więc odczuwaliśmy coraz mniejszą potrzebę przebywania w jednym miejscu.Dobra materialne niewiele dla nas znaczyły.Jeśli mężczyzna albo kobieta mieli więcej niż potrzebowali, dzielili się majątkiem z tymi, którym się mniej szczęściło.Staliśmy się wędrowcami, czuliśmy się swobodniej w dzikiej głuszy niż w krainach, do których byli przywiązani nasi przodkowie.Istniały jednak wciąż pewne przedwieczne święte miejsca, tak stare, że pamięć o ich pierwotnym przeznaczeniu dawno się zatarła nawet w najstarszych opowieściach.Tam właśnie szliśmy, kiedy zachodziła potrzeba, abyśmy się zebrali w celu skupienia mocy — żeby przywołać Starszego, albo przy podobnej okazji.Miejsca te mają swoją własną, niepowtarzalną atmosferę.Ożywają, kiedy w nich przebywamy, witają nas duchowym ciepłem, które orzeźwia tak, jak łyk czystej wody człowieka, którego od dawna dręczyło pragnienie.Wrażenie przebywania w bliskości czegoś bardzo starego i celowego było więc dobrze mi znane.Jednak tutaj… Dlaczego doznawałam tu podobnego uczucia — że znajduję się w pobliżu jakiejś bardzo starej rzeczy z ukrytym głęboko sensem, którego nie rozumiałam? Czułam się, jakby wręczono mi zapisany zwój, którego treści musiałam się nauczyć, lecz symbole na nim były tak obce, że nie budziły żadnych skojarzeń.To uczucie nawiedzało mnie, ilekroć obchodziłam nasze zaimprowizowane lądowisko.Nie potrafiłam jednak ustalić, skąd pochodziło, abym mogła zbadać je dokładniej i odkryć przyczynę niepokoju, jaki we mnie wzbudzało.Odnosiłam jedynie wrażenie, że jest częścią suchego, pełnego pyłu powietrza i przenikliwego wichru, który świszczał między skałami.Nie ja jedna byłam zatroskana, lecz umysły moich towarzyszy zaprzątał całkiem inny problem.Wiedzieli, że kapłan uruchomił urządzenie, które spowodowało katastrofę.Potem znaleziono sam mechanizm i to w zdumiewającym miejscu.Trop bowiem zaprowadził ich do Tronu Qura.Z początku sądzili, że obiekt ich poszukiwań znajduje się wewnątrz skrzyni.Było jednak inaczej.Po wyjęciu Tronu z opakowania niczego nie znaleźli.Wtedy dokładnie, cal po calu, zaczęli badać sam mebel, używając w tym celu najlepszego czujnika.W taki sposób Lidj odkrył wnękę w wysokim oparciu Tronu.Naciśnięcie dwóch klejnotów zwolniło sprężynę.W środku leżało pudełko z matowego metalu.Odczyt poziomu promieniowania sprawił, że przed wydobyciem go z ciasnej skrytki magazynier nałożył ochronne rękawice.Potem umieścił skrzynkę w ekranowanym pojemniku, który następnie wyniesiono ze statku i schowano między głazami, gdzie emitowana przez nią energia nie mogła wyrządzić żadnej szkody.Ci kupcy nieustannie podróżowali i dobrze znali wiele planet, jednak konstrukcja pudełka i charakter energii, jaką wykorzystywało, były dla nich tajemnicą.Zgadzali się jednakże co do jednego — nie pochodziło z Thoth, gdyż tamtejsza technologia była niewątpliwie zbyt prymitywna do produkcji podobnych urządzeń.— Chyba, że w trakcie nieustannych poszukiwań skarbów ci kapłani natknęli się na tajemnice, których nie zamierzają ujawniać tak szybko jak pozostałych znalezisk — stwierdził kapitan Foss.— Nie ulega wątpliwości, że wnęki w Tronie nie wykonano niedawno; musiała być jego częścią od samego początku.Może to pudełko też jest pozostałością z tamtych czasów? Mamy trupa i niebezpieczny sekret.Mamy broń, którą posłużono się w najodpowiedniejszym momencie podróży, aby zmusić nas do lądowania na Sekhmet.Wszystko to razem tworzy całość, która mi się nie podoba.— Ale dlaczego… Nasz statek mógł przecież utknąć bezradnie w kosmosie… — wtrącił Shallard, nasz inżynier.—Tylko uśmiech losu sprawił, że zdołaliśmy cało wylądować na tej planecie.Foss popatrzył na skały i wędrujące wydmy miałkiego piasku.— Ciekawe… właśnie nad tym się zastanawiam — powiedział powoli.Potem zwrócił się do dwóch mężczyzn, którzy mieli udać się na poszukiwanie stacji.— Zaczynam wierzyć, że im szybciej się skontaktujemy z władzami, tym lepiej.Bądźcie gotowi do startu, kiedy tylko ucichnie wiatr.MaelenTak więc odlecieli ślizgaczem.Na jego pokładzie znajdowało się urządzenie, dzięki któremu pozostawali w kontakcie z „Lydis”, chociaż meldowali jedynie o przelocie nad krajobrazem podobnym do tego, który my też widzieliśmy.Mimo to Foss utrzymywał z nimi łączność przez komunikator statku.Tak łatwo było dostrzec jego niepokój, jakby wykrzykiwał swoje myśli na głos.Nie ulegało wątpliwości, że padliśmy ofiarą sabotażu.Jednak jego powód pozostawał niejasny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]