[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedym to usłyszał i powiedział, myślałem, że go przecież mój pocisk dosięgną!.Wstałem, nie dawszy mu nawet przyjść do słowa, wziąłem na siebie tę zarzutkę, bo mróz byłwtedy  wsunąłem mu się pod płaszcz, rękami objąłem tego nadludzkiego doprawdy iniepojętego człowieka i tak całą noc przeleżałem.I w tym, Sokratesie, znowu mi kłamu nie zadasz.I chociaż to wszystko robiłem, on bezpiecznie przebywał wszystko i gardził, iobśmiewal moje wdzięki, i urągał mi jeszcze, wysoki sądzie! Tak jest, osądzcie wy tęSokratesową dumę.Bo pomyślcież, dla wszystkich bogów i bogiń, że chociażem ja spał całąnoc z Sokratesem, wstałem rano, jak gdybym był przy ojcu leżał albo starszym bracie.Jak myślicie, co mi się działo potem, kiedym z jednej strony czuł poniżenie, a zdrugiej brał na mnie ta jego natura, to panowanie nad sobą, ta moc jego! Nie przypuszczałem,żebym miał kiedykolwiek spotkać człowieka z takim rozumem i z taką wolą potężną.Toteż nie wiedziałem, jak się mam gniewać na niego i porzucić jego towarzystwo, anijako go pozyskać, bo to doskonalem rozumiał, że złotem do niego trafić było trudniej niż doAjaksa żelazem.A zawiodła mnie była jedyna sieć, której jeszcze ufałem.Wiecem już nic niewiedział i ten człowiek tak mnie opanował i ujarzmił, jak nikt nigdy nikogo.Ale to wszystko dawniej było  a potem poszliśmy razem na wojnę pod Potidaję ijadaliśmy przy jednym stole.Nieraz bywało, kiedyśmy odcięci byli, ot, jak to w polu, i głódprzyszło znosić, nikt tego tak nie potrafił jak on.A kiedy przyszły lepsze czasy, on jeden umiał żyć i pić nadzwyczajnie.Nie żeby miałpociąg, ale kiedy go zmuszono, to wszystkich przy kielichu pokonał i co najważniejsze: żadneoko ludzkie nigdy nie widziało Sokratesa pijanym.Myślę, że się nawet zaraz o tymprzekonamy.49 A jak on mróz znosić potrafi! Bo tam zimy są strasznie ostre  a on w ogóleniebywałych rzeczy dokazywał i raz, kiedy mróz chwycił taki, że to strach, kiedy się nikt znamiotu nie ruszał, a jeżeli się ruszał, to kładł na siebie, co tylko mógł, i na nogi, i zawijałstopy w pilśń i w futra, on wtedy wychodził w tym, co ma na sobie, w takiej samej zarzutce,jaką i przedtem zawsze nosił, a boso łatwiej po lodzie chodził niż inni w butach.Toteż wojskona niego krzywo patrzyło, jak gdyby się nad nich chciał wywyższać.Tak to, tak!Czego wtedy dokazał, co przeszedł tęgi wojownikwtedy tam na tej wyprawie, to przecież warto usłyszeć.Raz mu coś nad ranem wpadło namyśl; zaczem stanął i dumał, a że mu jakoś nie szło, nie ruszał się z miejsca, tylko stał idumał.A już było i południe i ludzie się patrzyli i dziwili, a jeden drugiemu opowiadał, żeSokrates tak od rana stoi i myśli o czymś.Nareszcie zrobił się wieczór.Po wieczerzy kilkumłodych wyniosło pościel na dwór  bo to było lato wtedy  i spali na chłodzie, arównocześnie uważali na niego, czy będzie stał i przez noc.A ten stał aż do rana, dopókisłońce nie wzeszło.Potem się pomodlił do słońca i poszedł.A jeśli chcecie, w bitwach  bo to mu trzeba przyznać  przecież podczas bitwy, zaktórą mnie wodzowie dali nagrodę, nikt inny, tylko on właśnie życie mi ocalił; byłem ranny, aon mnie odstąpić nie chciał, tylko ratował i zbroję, i mnie.Toteż wnosiłem wtedy, żebywodzowie tobie dali nagrodę; i za to się na mnie nie będziesz chyba gniewał, i nie powiesz, żekłamię.Wodzowie zważali wtedy na moje wyższe stanowisko i mnie chcieli dać nagrodę, atyś jeszcze bardziej niż wodzowie był za tym, żebym ja ją dostał, a nie ty.A jeszcze warto też było moi panowie, widzieć Sokratesa, kiedy armia uciekała spodDelion.Wtedy właśnie ja byłem na koniu, a on był w ciężkiej piechocie.Schodzi z Lachesemz pola dopiero kiedy wszystko poszło w rozsypkę.Ja podjeżdżam, poznałem ich i wołam,żeby się nie bali, bo ich nie opuszczę.Tam się mogłem lepiej napatrzyć Sokratesowi niż podPotidają, bom się i sam tak nie bał, choćby dlatego, że byłem na koniu.Naprzód teżuważałem, o ile on był bardziej spokojny i przytomny niż Laches, a potem, wiesz,Arystofanesie, przyszło mi to twoje na myśl, że on, jak teraz, tak i wtedy: ,,bociani miał krok itoczył wkoło wzrok dumny to w prawo, to w lewo, na swoich i na nieprzyjaciół, a widaćbyło i z daleka, że gdyby kto tego męża zaczepił, niełatwa byłaby z nim sprawa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl