[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Irma zadarła nos i poszła w kierunku samochodu, a Bol-Kunac odparł grzecznie:- Jestem panu niezmiernie wdzięczny, panie Baniew, ale doprawdy lepiej będzie jeżeli zostanę.- Jak chcesz - stwierdził Wiktor.- Bol-Kunac mało go wzruszał.Teraz trzeba jeszcze było powiedzieć coś na pożegnanie temu mokrzakowi.Wiktor z góry wiedział, że to będzie coś bardzo głupiego, ale cóż począć? - tak zwyczajnie odejść po prostu nie mógł.Ze względów czysto prestiżowych.I powiedział.- Pana zaś, łaskawco - oznajmił wyniośle - nie zapraszam.Najwidoczniej czuje się pan tu jak ryba w wodzie.Następnie odwrócił się i rzuciwszy wyobrażoną rękawicę, odmaszerował.Wypowiedziawszy te słowa, myślał z obrzydzeniem, hrabia oddalił się z godnością.Inna wlazła z nogami na przednie siedzenie i wyżymała wodę z warkoczyków.Wiktor wcisnął się do tyłu, pochrząkując ze wstydu, a kiedy Golem ruszył, powiedział:- Wypowiedziawszy te słowa, hrabia oddalił się.Wsuń tutaj nogi, Irma, to ci je rozetrę.- Po co? - z ciekawością zapytała Irma.- Chcesz złapać zapalenie płuc? Daj tu nogi!- Bardzo proszę - odrzekła Irma, zwinęła się na siedzeniu i przesunęła do tyłu jedną nogę.Już z góry zadowolony z siebie, że oto nareszcie zrobi coś pożytecznego i właściwego, Wiktor ujął obiema rękami tę chudą, dziewczyńską nogę - mokrą i wzruszającą, już przymierzył się, żeby ją rozcierać - do czerwoności, do purpury, dobrymi ojcowskimi dłońmi, tę brudną, zlodowaciałą nogę, odwieczne źródło katarów, gryp, stanów zapalnych dróg oddechowych i obustronnych zapaleń płuc - kiedy stwierdził, że jego dłonie są chłodniejsze niż jej stopy.Siłą inercji wykonał jeszcze kilka ruchów masujących, a następnie ostrożnie tę stopę wypuścił.Przecież wiedziałem, pomyślał nagle, przecież wiedziałem o tym jeszcze wtedy, kiedy stałem przed nimi, wiedziałem, że tu się kryje jakiś podstęp, że dzieciom nic nie grozi, żadne katary i zapalenia, tylko nie chciałem w to uwierzyć, ale chciałem ratować, wyrywać ze szponów, płonąć sprawiedliwym gniewem, spełniać obowiązek i znowu napuścili mnie na wodę, i znowu wyszedłem na idiotę, drugi raz tego samego dnia.- Zabieraj swoją nogę - rzekł do Irmy.Irma zabrała nogę i zapytała:- Dokąd jedziemy - do sanatorium?- Tak - powiedział Wiktor i spojrzał na Golema czy ten aby nie zauważył jego hańby.Ale Golem z niewzruszonym spokojem patrzył na drogę, ciężki, rozlany, siedział spokojnie przy kierownicy siwy, niechlujny, przygarbiony i wszystkowiedzący.- A po co? - zapytała Irma.- Przebierzesz się w suche ubranie i położysz do łóżka.- Jeszcze czego! - powiedziała Irma.- Coś ty wymyślił?- Dobra, dobra.- wymamrotał Wiktor.- Dam ci książki i będziesz sobie czytać.Rzeczywiście, po jakiego diabla wiozę ją tam? - pomyślał.Diana.No, to się jeszcze zobaczy.Żadnego picia i w ogóle nic z tych rzeczy, ale jak ja ją odwiozę z powrotem? E tam, wezmę jakikolwiek samochód i odwiozę.Dobrze by było coś sobie łyknąć- Golem.- zaczął, ale się opamiętał.Nie wypada, do diabla.- Tak? - zapytał Golem nie odwracając się.- Nie, nic - westchnął Wiktor, wpatrzony w szyjkę butelki sterczącej z kieszeni Golema.- Irma - powiedział znużonym głosem.- Co robiliście na tych rozstajach?- Myśleliśmy mgłę - odpowiedziała Irma.- Co?- Myśleliśmy mgłę - powtórzyła Irma.- O mgle - poprawił Wiktor - albo na temat mgły.- A to po co - o mgle? - zapytała Irma.- Myśleć - to czasownik nieprzechodni - objaśnił Wiktor - a więc wymaga przyimka.Czy przerabialiście czasowniki przechodnie?- Zależy, jak na to popatrzeć - odparła Irma.- Myśleć mgłę - to jedno, a myśleć o mgle - to zupełnie coś innego.i nie wiadomo komu to potrzebne - myśleć o mgle.Wiktor wyjął papierosa i zapalił.- Poczekaj - powiedział.- Myśleć mgłę - tak się nie mówi, to niegramatycznie.Są takie czasowniki - nieprzechodnie, myśleć, biegać, chodzić.Zawsze wymagają przyimka.Chodzić po ulicy.Myśleć o.no o czymś tam.- Myśleć głupstwa - podpowiedział Golem.- No, to jest wyjątek - stwierdził Wiktor nieco stropiony.- Szybko chodzić - powiedział Golem.- Szybko - to nie jest rzeczownik - zapalczywie oznajmił Wiktor.- Niech pan nie mąci dziecku w głowie, Golem.- Tato, czy możesz nie palić? - zainteresowała się Irma.Zdaje się, że Golem wydał z siebie jakiś dźwięk, a być może to silnik kichnął wspinając się pod górę.Wiktor zgniótł papierosa i rozdeptał go obcasem.Podjeżdżali do sanatorium, a z boku od stepu na spotkanie deszczu sunęła nieprzejrzysta biała ściana.- No i masz mgłę - rzekł Wiktor.- Możesz ją myśleć.A także wąchać, biegać i chodzić.Irma chciała coś powiedzieć, ale wtrącił się Golem.- Nawiasem mówiąc - stwierdził - czasownik “myśleć" występuje jako przechodni także w zdaniach podrzędnie złożonych.Na przykład - myślę, że.i tak dalej.- To zupełnie inna sprawa - nie zgodził się Wiktor.Obrzydło mu.Miał okropną ochotę wypić i zapalić.Zachłannie popatrzył na szyjkę butelki.- Nie jest ci zimno, Irma? - zapytał z niejasną nadzieją.- Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl