[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W Å›wiadomoÅ›ci jej pozostaÅ‚ jedynie nie-okreÅ›lony lÄ™k, którego powodu na próżno szukaÅ‚a.Potem, nagle, wspomnienie tego nieszczÄ™-snego wieczoru przebiegÅ‚o jej mózg jak bÅ‚yskawica, a z nim budziÅ‚ siÄ™ ostry ból podobny te-mu, który sprawiÅ‚oby rozpalone żelazo w zabliznionej ranie.To znów patrzyÅ‚a na lampÄ™, Å›le-dzÄ…c bezmyÅ›lnie migotanie pÅ‚omienia, aż Å‚zy, które bezwiednie gromadziÅ‚y siÄ™ w jej oczach,przesÅ‚oniÅ‚y Å›wiatÅ‚o. Czemu te Å‚zy?  powiadaÅ‚a sobie. Ach, jestem zhaÅ„biona.To liczyÅ‚a frÄ™dzle przy kotarach, ale nie mogÅ‚a nigdy zapamiÄ™tać liczby. Co to za szaleÅ„stwo?  myÅ›laÅ‚a. SzaleÅ„stwo? Tak, gdyż przed godzinÄ… oddaÅ‚am siÄ™ jakladacznica mężczyznie, którego nie znam.To znów Å›ledziÅ‚a ogÅ‚upiaÅ‚ym wzrokiem wskazówkÄ™ zegara, z drżeniem skazaÅ„ca, którywidzi zbliżajÄ…cÄ… siÄ™ godzinÄ™ kazni.Naraz zegar zaczÄ…Å‚ bić. Jest trzecia  powiedziaÅ‚a sobie wstrzÄ…snÄ…wszy siÄ™ nagle  ByÅ‚am z nim i jestem zhaÅ„-biona!SpÄ™dziÅ‚a caÅ‚Ä… noc w tym podnieceniu.Kiedy zrobiÅ‚ siÄ™ dzieÅ„, otwarÅ‚a okno.Zwieże iożywcze powietrze przyniosÅ‚o jej nieco ulgi.Pochylona nad balustradÄ… okna wdychaÅ‚a z roz-koszÄ… zimne powietrze.BezÅ‚ad jej myÅ›li rozproszyÅ‚ siÄ™ pomaÅ‚u.Po tym zamÄ™cie, po gorÄ…czce,jaka niÄ… miotaÅ‚a, nastÄ…piÅ‚a skupiona rozpacz, która byÅ‚a niemal odpoczynkiem.Trzeba byÅ‚o coÅ› postanowić.Zaczęła siÄ™ namyÅ›lać, co uczynić.Nie postaÅ‚o jej w gÅ‚owie,aby mogÅ‚a widzieć jeszcze pana Darcy.To wydawaÅ‚o jej siÄ™ niemożliwe, na jego widokumarÅ‚aby ze wstydu.Musi opuÅ›cić Paryż, gdzie za dwa dni wszyscy pokazywaliby jÄ… palca-mi.Matka jest w Nicei; pojedzie do niej, wyzna wszystko; potem, wypÅ‚akawszy siÄ™ na jejÅ‚onie, ma tylko jedno przed sobÄ…: poszukać jakiejÅ› pustyni we WÅ‚oszech, nie znanej podróż-nym, gdzie by mogÅ‚a żyć sama i umrzeć niebawem.Raz powziÄ…wszy to postanowienie uspokoiÅ‚a siÄ™ nieco.UsiadÅ‚a przy stoliku na wprostokna i z gÅ‚owÄ… w dÅ‚oniach pÅ‚akaÅ‚a, ale już bez goryczy.ZmÄ™czenie i przygnÄ™bienie zwyciÄ™-żyÅ‚y wreszcie; zasnęła lub raczej przestaÅ‚a myÅ›leć blisko przez godzinÄ™.ObudziÅ‚a siÄ™ z dreszczem i uczuciem gorÄ…czki.Czas zmieniÅ‚ siÄ™, niebo byÅ‚o szare, drobny ilodowaty deszcz zwiastowaÅ‚ chłód i wilgoć na resztÄ™ dnia.Julia zadzwoniÅ‚a na pokojówkÄ™. Matka moja jest chora  rzekÅ‚a  muszÄ™ jechać natychmiast do Nicei.Spakuj walizÄ™,chcÄ™ jechać za godzinÄ™. Ależ pani, co pani jest? Czy pani nie chora?.Pani siÄ™ nie kÅ‚adÅ‚a!  wykrzyknęła poko-jówka zdziwiona i zaniepokojona zmianÄ…, jakÄ… zauważyÅ‚a w rysach swej pani. ChcÄ™ jechać  rzekÅ‚a Julia niecierpliwie  muszÄ™ jechać.Przygotuj walizÄ™.40 W naszej nowoczesnej cywilizacji nie wystarcza prosty akt woli, aby siÄ™ przenieść z jed-nego miejsca na drugie.Trzeba spakować rzeczy, brać z sobÄ… pudÅ‚a, zajmować siÄ™ setkÄ… nud-nych przygotowaÅ„, które wystarczÄ…, aby odjąć ochotÄ™ do podróży.Ale niecierpliwość Juliiznacznie skróciÅ‚a tÄ™ koniecznÄ… zwÅ‚okÄ™.ChodziÅ‚a, biegaÅ‚a z pokoju do pokoju, pomagaÅ‚a pa-kować, gromadzÄ…c bez Å‚adu czapeczki i suknie przyzwyczajone do wiÄ™kszych wzglÄ™dów.Mimo to energia jej raczej przyczyniaÅ‚a siÄ™ do opóznienia pracy niż do jej przyspieszenia. JaÅ›nie pani zapewne uprzedziÅ‚a jaÅ›nie pana?  spytaÅ‚a nieÅ›miaÅ‚o pokojówka.Bez odpowiedzi Julia wzięła papier i napisaÅ‚a:  Matka zachorowaÅ‚a w Nicei.JadÄ™ do niej.ZÅ‚ożyÅ‚a papier we czworo, ale nie mogÅ‚a siÄ™ zdobyć na skreÅ›lenie adresu.WÅ›ród tych przygotowaÅ„ wszedÅ‚ sÅ‚użący: Pan de Châteaufort  rzekÅ‚  pyta, czy pani zechce go przyjąć; jest też drugi pan, któryprzyszedÅ‚ równoczeÅ›nie, nieznajomy: oto jego bilet.PrzeczytaÅ‚a: ,,E.Darcy, sekretarz ambasady.Ledwie mogÅ‚a powstrzymać krzyk. Nie ma mnie dla nikogo!  rzekÅ‚a. Powiedz, że jestem chora.Nie mów, że wyjeżdżam [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl