[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Pomagasz jej? – Patrzę na niego z niedowierzaniem.Podnosi głowę, słysząc mój ton.– Już nie.– Co to ma znaczyć?– Że przez pewien czas pomagałem jej finansowo.– Marszczy brwi i opuszcza wzrok,wyraźnie nieswój.– Co to znaczy: przez jakiś czas? – Czy ja naprawdę chcę to wiedzieć?– Póki cię nie poznałem.– Znowu patrzy mi w oczy i widzę, jak jego spojrzeniełagodnieje i nagle znowu widzę mężczyznę, którego znam i kocham.– Dlaczego? – szepczę.– Bo póki nie przestanę, nie da mi spokoju, a poza tym nie chcę, żeby szkielety z mojejprzeszłości spieprzyły wszystko.– Głęboko nabiera tchu i przygląda mi się uważnie.– Ale najwyraźniej nadal cię odwiedza – mówię gniewnie.– Powiedziałem jej, żeby tego nie robiła, sama słyszałaś.Celowo powiedziałem jej toprzy tobie.– Czy póki mnie nie poznałeś, zdarzało ci się z nią sypiać? – pytam.– Czasami.Cholera.– Skarbie, kiedy poznałem ciebie, zerwałem z nią wszelkie kontakty.Powiedziałem ci, żejesteś jedyną kobietą, która mnie interesuje.– Nadal nosi twoje nazwisko – wyrzucam z siebie, zanim zdążę ugryźć się w język, ale tonie daje mi spokoju.– Nie wróciła do panieńskiego.– Znowu wzrusza ramionami.Wydaje się bezradny.Przyglądam mu się przez chwilę, patrzę na tego przystojnego, seksownego, mądrego faceta.Niechcę, żeby inna kobieta nosiła jego nazwisko, bo to oznacza, że kiedyś był jej, w sensie prawnym i ta świadomość zżera mnie od środka.– Posłuchaj.– Znowu dotyka dłonią czoła i przygląda mi się uważnie.– Przykro mi, żedowiedziałaś się o niej akurat w taki sposób.To głupie.Ale to nic nie znaczy.Jest dla mnie nikim, i to już od dawna.Pomagałem jej, bo czułem się za nią odpowiedzialny, a sypiałem z nią, bo była pod ręką.Nie czuję do niej tego, co do ciebie.Nigdy nie czułem.Patrzę na niego, widzę jego oczy, jego twarz, i zaczynam się uspokajać.Mówi prawdę.Bogu dzięki.– Ej, już możecie wyjść z ukrycia! – wołam i Natalie, i Luke wchodzą do pokoju,trzymając się za ręce.Uśmiecham się.– Musiałem się upewnić, że nie każesz mi go stłuc – rzuca Luke z uśmiechem.Nate śmieje się głośno.– Zawsze możesz spróbować.– Wszystko w porządku? – pyta Natalie cicho.Potwierdzam ruchem głowy.– Impreza dla bobasa jutro u mnie.– Wstaję, podchodzę do Nate’a, całuję go w policzek,przesuwam palcem wzdłuż jego szczęki, upewniam się, że wszystko już jest w porządku.– Pomóc ci w czymś? – pyta Natalie.– Nie, zatrudniłam organizatorkę, wszystko będzie załatwione.– Na imprezę dla dziecka? – Natalie unosi brwi aż do linii włosów.– Dużo pracuję, Nat.A to przyjęcie musi się udać, więc tak, zatrudniłam fachowca –uśmiecham się radośnie.– Już nie mogę się doczekać!– Ja chyba będę zajęty.– Luke nerwowo przeczesuje włosy palcami i rozgląda sięniespokojnie.– O nie, nie ma mowy, będziesz tam.– Łypię na niego groźnie.– To właściwie babska impreza – wtrąca Nate.– A ty po czyjej jesteś stronie – rzucam do niego.– Luke’a – odpowiada rzeczowo.– To babska impreza.– Luke jest ojcem! – Opieram ręce na biodrach i przyglądam się gniewnie obu upartymfacetom.Natalie się śmieje.– I Luke tam będzie.Zresztą, będą też moi bracia i rodzice i jego rodzina, więc to przyjęcie koedukacyjne.– Na różowo? – dopytuje się Nate.– Natalie urodzi dziewczynkę.Oczywiście, że na różowo.– Patrzę na niego jak nagłupka.– Czyli babska impreza – orzeka.– Babska impreza, na którą przyjdziesz – wtrąca się Luke.O nie.Przerażona patrzę na Natalie, która się uśmiecha.– Sama nie wiem, czy to dobry pomysł… – Rozglądam się po pokoju.Nate marszczybrwi.– Dlaczego nie?– Nie wiem, czy jestem gotowa na to, żeby cię przedstawić mojej rodzinie – odpowiadamcicho.– Dlaczego? – powtarza.Wzruszam ramionami.– Trochę na to za wcześnie.– Zaledwie dziesięć minut temu nazwałaś mnie swoim facetem.– Bo nie wiedziałam, jak inaczej to określić.– Wzruszam ramionami i nagle znajduję sięw jego ramionach, czuję jego dłonie, jedną we włosach, drugą u nasady pleców, przyciąga mniedo siebie i całuje mocno, desperacko.Jezu, te usta.A potem równie szybko jak zaczął, puszcza mnie i się odsuwa.– O rany – mruczy Natalie.– Będziemy o drugiej! – woła za nami Luke, uśmiechając się szeroko.Rozdział 12Podczas kolacji właściwie się nie odzywam.Kiedy wróciliśmy do mnie, zamówiliśmypizzę, włączyliśmy film akcji i usadowiliśmy się na kanapie z pizzą i kilkoma puszkami piwa.Ale dzisiejsza scena w jego gabinecie nie daje mi spokoju.Nie powiedział mi, że byłżonaty; czego jeszcze o nim nie wiem?Nate ogląda film, ja tymczasem zanoszę talerze do kuchni i wkładam resztki jedzenia dolodówki.– Idę pod prysznic – mówię cicho, mijając go w drodze do łazienki.– Co jest, Julianne? – Łapie mnie za ręce i przyciąga do siebie.Wzruszam ramionami.– Sama nie wiem.– Bzdura.Nadal jesteś na mnie wściekła za dzisiaj.– Marszczy brwi, gdy wyrywam dłońz jego uścisku i odsuwam się.Chcę zachować choćby minimalny dystans.– Jestem nie tyle wściekła, ile zagubiona.Dlaczego mi nie powiedziałeś, że byłeś żonaty?– Przyglądam mu się badawczo, gdy przeczesuje palcami te cudowne czarne włosy i klnie podnosem.– Szczerze mówiąc, ogóle o tym nie myślałem.– Słuchaj, rozumiem, że to było dawno temu, wierzę, że nie spałeś z nią, odkąd sięznamy, i niczego takiego ci nie zarzucam.Ale czułam się fatalnie, kiedy weszłam do twojegogabinetu i zobaczyłam piękną kobietę z dłonią na twojej twarzy, zwłaszcza po tym wszystkim, co się wydarzyło w ciągu minionego tygodnia.Więc rzeczywiście, masz rację, nadal jestemzdenerwowana.– Przecież przeprosiłem i wszystko ci wytłumaczyłem.– Fakt.Co jeszcze będziesz tłumaczył? Za co jeszcze będziesz mnie przepraszał, Nate?Jakie jeszcze kościotrupy ukrywasz w szafie? – Podrywam się z kanapy, chcę uciec pod prysznic, choć na kilka minut oddalić się od niego, ale znowu łapie mnie za rękę.– Nie uciekaj ode mnie, nie po raz kolejny.Nie mam przed tobą żadnych tajemnic.Onajuż na pewno nie jest tajemnicą; jest tylko częścią mojej przeszłości.Patrzę w szarosrebrne oczy i odrobinę mięknę.Na jego twarzy maluje się niepokój.Wysuwam dłoń z jego uścisku.Marszczy brwi, chce coś powiedzieć, ale muskamopuszkami palców jego policzki, ujmuję jego twarz w dłonie, patrzę mu w oczy.Czuję, jakkotłują się we mnie słowa i emocje, jak malują się na mojej twarzy.W końcu Nate łapie mnie za nadgarstek i całuje wnętrze mojej dłoni, cały czas patrząc mi w oczy.– Mów do mnie – szepcze.Siadam mu na kolanach.Splata swoje palce z moimi.Patrzę na nasze dłonie, leżącemiędzy nami na jego kolanach.– Ej – powtarza.– Mów do mnie, Julianne.Patrzę mu w oczy i zaczynam szeptem:– Chyba dzisiaj w końcu dotarło do mnie, jak bardzo możesz mnie zranić.– Och, skarbie.– Przyciąga mnie do siebie, obejmuje.Ukrywam twarz na jego szyi,wciągam czysty, zmysłowy zapach.– Mógłbym powiedzieć to samo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]