[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie, nie.Ja nie.Jego palec, który dotąd zataczał leniwe kręgi, wsunął się nieco głębiej. Nikt nie wie, że tu jestem  wydyszała Anna, chwytając sięrozpaczliwie jego ramion.Teraz szedł powoli razem z nią, ale każdy krokwywoływał w niej dreszcz pożądania przeszywający całe ciało. Jeżeli kogośobudzimy. Och, dobrze  mruknął, ale w jego głosie słychać było uśmiech.Chyba będę musiał okazać się rozsądny i zachować kilka rzeczy na czas,kiedy będziemy już małżeństwem.Anna nie potrafiła sobie nawet wyobrazić, co miał na myśli, ale jegosłowa miały na nią podobny wpływ jak dłonie  popychały ją w gorący wirnamiętności. Co do dzisiejszej nocy  powiedział, zanosząc ją na brzeg łóżka chyba nie będę miał innego wyjścia, jak tylko upewnić się, że jesteś grzecznądziewczynką. Grzeczną dziewczynką?  powtórzyła.Opierała się plecami o kra-wędz nieprzyzwoicie wielkiego łoża, ubrana tylko w męski szlafrok, któryrozchylił się, odsłaniając wypukłość jej piersi; w sobie miała palec, którysprawiał, że jęczała z rozkoszy.W tym momencie w niczym nie przypominała grzecznej dziewczynki.Ale czuła się cudownie. Czy sądzisz, że potrafisz zachowywać się cicho?  drażnił się z nią,całując jej szyję. Nie wiem.Wsunął w nią drugi palec. A co będzie, kiedy zrobię tak?274RLT Pisnęła cicho, a on uśmiechnął się diabolicznie. Co powiesz o tym?  spytał ochrypłym głosem, odsuwając jednąstronę szlafroka.Zsunął się z jej ramienia, odsłaniając jedną pierś, lecz tylkona ułamek sekundy, gdyż usta Daniela natychmiast zamknęły się na niej. Och!  Tym razem jęknęła nieco głośniej i usłyszała, jak parsknąłcichym śmiechem. Jesteś nieprzyzwoity  stwierdziła.Musnął ją językiem i spojrzał na nią drapieżnie. Nigdy nie twierdziłem, że nie jestem.Zajął się drugą piersią, która, choć wydawało się to niemożliwe, okazałasię jeszcze bardziej wrażliwa; Anna niemal nie zauważyła, kiedy szlafrokzupełnie opadł na podłogę.Spojrzał na nią znowu. Poczekaj, aż zobaczysz, co jeszcze umiem zrobić. Och mój Boże. Nie potrafiła sobie wyobrazić, co mogłoby byćjeszcze bardziej nieprzyzwoite niż to.Wtedy jednak jego usta ześlizgnęły się w zagłębienie między jejpiersiami i dalej.niżej.mijając brzuch, pępek, aż do. Boże  jęknęła. Nie możesz. Ja nie mogę? Danielu?  Sama nie wiedziała, o co chce go zapytać, ale zanim sobieto uświadomiła, on uniósł ją tak, że usiadła na brzegu łoża, a jego ustaznalazły się tam, gdzie wcześniej były palce, a rzeczy, które robił językiem.i wargami.i oddechem.Wielkie nieba, była bliska omdlenia.Albo eksplozji.Zacisnęła palce najego głowie tak mocno, że musiał rozluznić jej chwyt, aż w końcu, nie mogącsię już dłużej utrzymać, opadła na materac, z nogami wciąż przewieszonymi275RLT przez brzeg łóżka.Daniel uniósł głowę i sprawiał wrażenie bardzo zadowolonego z siebie.Patrzyła, jak wstawał, i spytała cicho: Co ty ze mną robisz?Bo przecież nie mógł jeszcze skończyć.Pragnęła go, pragnęła czegoś,pragnęła. Dostaniesz to  obiecał, zdejmując przez głowę koszulę  tylko zemną w środku. Dostanę?  Co też, na miłość boską, mógł przez to rozumieć?Rozpiął spodnie i w kilka sekund stanął przed nią nagi, a Anna mogłatylko patrzeć na niego z podziwem, kiedy wsunął się między jej nogi.Byłimponujący, ale przecież chyba nie zamierzał.Dotknął ją znowu, tym razem obejmując uda i rozchylając je. O mój Boże  szepnęła.Nie przypuszczała, że kiedykolwiek powie te słowa aż tyle razy, ile wciągu ostatnich kilku minut, ale jeśli był jakiś moment bardziej niż inneodpowiedni, by chwalić stwórcę, to właśnie ten.Czubek jego męskości napierał na jej wejście, lecz nie spieszył się downętrza.Wydawał się zadowalać ocieraniem o jej najdelikatniejszą skórę,zataczając kręgi to w tę, to w drugą stronę.Ona z każdym jego ruchemotwierała się nieco bardziej, aż w końcu niespodziewanie jego męskośćznalazła się w jej wnętrzu.Zacisnęła dłonie na krawędzi łóżka, niemal niezdolna pojąć nie-zwykłości tego doznania.Kiedy Daniel parł naprzód, niemal rozrywał ją nadwoje, a jednak ona wciąż pragnęła więcej.Nie umiałaby wyjaśnić, jak tomożliwe, ale jej biodra same wychodziły mu na spotkanie. Pragnę cię całego  szepnęła, wstrząśnięta własnymi słowami.276RLT Teraz.Usłyszała, jak wziął głęboki oddech, a kiedy na niego spojrzała, miałwzrok nieobecny i szklisty z pożądania.Wyszeptał jej imię i pchnął, nie dokońca, lecz wystarczająco, by znowu doznała tego przedziwnego, cudownegouczucia, jakby była otwierana dla niego, przez niego. Więcej  powiedziała.To nie była prośba.To był rozkaz. Jeszcze nie. Wycofał się odrobinę, po czym wrócił. Jeszcze niejesteś gotowa. Nie dbam o to. I tak było istotnie.Narastało w niej napięcie, któreczyniło ją coraz bardziej chciwą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl