[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Różnica temperatury pomiÄ™dzyjej zziÄ™bniÄ™ty mi palcami a skórÄ… Riny nie by Å‚a tak dramaty czna, jak siÄ™ obawiaÅ‚a. Rina! Rina, obudz siÄ™.Popatrz na mnie.Uszczy pnęła dziewczy nkÄ™ w pÅ‚atek ucha  żadnej reakcji. Ach, biedactwo. W drzwiach stanęła Anna. Co jej jest? Bardzo wy cieÅ„czona? Nieprzy tomna  powiedziaÅ‚a Nina, choć nie umiaÅ‚a stwierdzić przy czy ny. Pewnie z zimna. Możliwe.Choć nie by Å‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że Rina jest zimniejsza, niż powinna by ć, to sÄ…dzÄ…c po doty ku, niewy chÅ‚odziÅ‚a siÄ™ tak, jak Nina siÄ™ obawiaÅ‚a.Nie miaÅ‚a szty wny ch mięśni ani żadny ch oznakzaburzeÅ„ Å›wiadomoÅ›ci, które czasem towarzy szÄ… hipotermii i sprawiajÄ…, że ludzie zachowujÄ… siÄ™absurdalnie, na przy kÅ‚ad zaczy najÄ… siÄ™ rozbierać.Nagle rozlegÅ‚ siÄ™ krzy k Anny. Nie! Mój Boże, ty lko nie to! Co?Anna podniosÅ‚a fiolkÄ™ po tabletkach.Nina poÅ›wieciÅ‚a latarkÄ…, lecz nie widziaÅ‚a, co by Å‚o wefiolce. To moje  powiedziaÅ‚a Anna. Jak je zdoby Å‚a? Niech pani pokaże!Anna podaÅ‚a Ninie pojemnik dÅ‚oniÄ… w wielkiej czerwonej rÄ™kawicy z jedny m palcempasujÄ…cej do kombinezonu narciarskiego.Nina zÅ‚apaÅ‚a go szy bko i rozszy frowaÅ‚a napis nawilgotnej, na wpół rozmokniÄ™tej ety kiecie. Diazepam  powiedziaÅ‚a. Ile ich by Å‚o?Oczy Anny , szeroko otwarte z przerażenia, migotaÅ‚y w Å›wietle latarki. Prawie wszy stkie.  Tutaj?Jurij zatrzy maÅ‚ samochód przy wjezdzie na wÄ…skÄ… polnÄ… drogÄ™ i mrużąc oczy , przesunÄ…Å‚wzrokiem po zaÅ›nieżony ch polach.Może siÄ™ wahaÅ‚, ponieważ droga by Å‚a tak wÄ…ska, że prawie niewidoczna.StaÅ‚y przy niej ty lkocztery domy : dom Michaela, gospodarstwo Anny i dwa mniejsze domy niemal na samy mkoÅ„cu, przy Isterødvej.MaÅ‚o kto tÄ™dy jezdziÅ‚.Latem trawa na Å›rodku i po bokach by Å‚a tak wy soka,że szuraÅ‚a o podwodzie, a w najwęższy ch miejscach również o boczne szy by.W jakiÅ› dziwnysposób wÅ‚aÅ›nie to sprawiaÅ‚o, że Natasza czuÅ‚a siÄ™ tu jak w domu  nie w domu Michaela, leczwÅ‚aÅ›nie tutaj, na drodze do niego.ChodziÅ‚o o samo miejsce.Kiedy mieszkaÅ‚a u Michaela,czasem, kiedy go nie by Å‚o, robiÅ‚a dziwne rzeczy.Na przy kÅ‚ad wy chodziÅ‚a z domu, szÅ‚a boso przezwy sy pane żwirem podwórko i na drugÄ… stronÄ™ szutrowej drogi, a potem dalej skrajem drogiporoÅ›niÄ™ty m perzem, dzikim owsem, koniczy nÄ… i niskimi krzakami dzikiego bzu.Pózniej siadaÅ‚awÅ›ród bujnej natury , tak by nie widzieć ceglastego domu ani garażu, ani żwiru, i czuÅ‚a sÅ‚oÅ„ce natwarzy , pachnÄ…cÄ… zioÅ‚ami trawÄ™, owady spacerujÄ…ce na maleÅ„kich nóżkach po jej bosy chstopach.Ciekawe, że kiedy zamieszkaÅ‚a z Michaelem, nie tÄ™skniÅ‚a za PawÅ‚em i ich wy stawny mży ciem w Kijowie, ty lko za ty m cholerny m poboczem, takim jak to, na który m w dzieciÅ„stwiespÄ™dziÅ‚a ty le czasu.Za poboczem wzdÅ‚uż drogi, którÄ… razem z ojcem jezdzili rowerami dodziadków, za poboczem, do którego obiecaÅ‚a sobie nigdy nie wrócić.Natasza poruszy Å‚a siÄ™ na swoim miejscu, żeby umożliwić dopÅ‚y w krwi do rÄ…k, terazzwiÄ…zany ch za plecami, i dotknęła jÄ™zy kiem chwiejÄ…cy ch siÄ™ zÄ™bów trzonowy ch i dziÄ…sÅ‚a, którena szczęście przestaÅ‚o krwawić.W tej chwili na drodze przed nimi nie by Å‚o najmniejszego Å›ladu zieleni.Znieg zasy paÅ‚ Å›ladykół, mimo wszy stko widać by Å‚o, że drogÄ™ wczeÅ›niej odÅ›nieżano. Nie jest Å›lepa, można niÄ… dojechać do wiÄ™kszej drogi  powiedziaÅ‚a.Jurij milczaÅ‚.ZgasiÅ‚ ty lko Å›wiatÅ‚a i wy siadÅ‚ z samochodu.WidziaÅ‚a jego ciemnÄ… postać, gdyszedÅ‚ w poprzek i znikaÅ‚ za pierwszy m zakrÄ™tem polnej drogi.Po wy Å‚Ä…czeniu silnikaw samochodzie szy bko zrobiÅ‚o siÄ™ zimno.Natasza bez wiÄ™kszej nadziei szarpnęła rÄ™kamiw wÄ…skich plastikowy ch zaciskach, lecz szy bko zarzuciÅ‚a ten pomy sÅ‚.W prawej dÅ‚oni i prawy mnadgarstku czuÅ‚a mocny pulsujÄ…cy ból, który ty lko siÄ™ nasilaÅ‚, gdy próbowaÅ‚a siÄ™ uwolnić.Kobieta na ty lny m siedzeniu poruszy Å‚a siÄ™ niespokojnie.Teraz, gdy wewnÄ…trz samochodu nieprzepÅ‚y waÅ‚a fala ciepÅ‚ego powietrza, czuć by Å‚o zgniÅ‚y od paradontozy oddech Wiedzmy.Baba-Jaga.ZjadajÄ…ca dzieci.Jurij wróciÅ‚ i klnÄ…c pod nosem, usiadÅ‚ za kierownicÄ….Zdecy dowany mi ruchami zaczÄ…Å‚manewrować samochodem pomiÄ™dzy zaspami, nie wÅ‚Ä…czajÄ…c Å›wiateÅ‚.Znieży ca siÄ™ nasilaÅ‚a.PÅ‚atki by Å‚y twarde i kanciaste, drapaÅ‚y o szy bÄ™ jak pazury.ChciaÅ‚ zaparkować przed domem Michaela, lecz Natasza go powstrzy maÅ‚a. To kawaÅ‚ek dalej  powiedziaÅ‚a. NastÄ™pny dom. Z niejakÄ… ulgÄ… zauważy Å‚a, że w domu Michaela nie ma Å›ladu ży cia.Wy glÄ…daÅ‚o na to, że jestpusty.Wtedy dostrzegÅ‚a żółto-czarnÄ… taÅ›mÄ™ z napisem POLICJA.PoczuÅ‚a ucisk w piersi i sama niewiedziaÅ‚a, czy to strach siÄ™ w niej obudziÅ‚ czy nadzieja.Bardzo by chciaÅ‚a, aby zjawiÅ‚ siÄ™ jakiÅ›miÅ‚y duÅ„ski policjant i obroniÅ‚ jÄ… przed WiedzmÄ… i jej sy nem [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl