[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uśmiechnęła się.- Ale gram, by nie przegrać.Patrz.* * *Rada Magów zgromadziła się w głębi Głównego Holu i oglądała to coś, co w tej chwili pokrywało prawie połowę ściany.- Interesujący efekt - uznał w końcu Ridcully.- Jak myślicie, jak szybko to się poruszało?- Z pięćset mil na godzinę - ocenił Myślak.- Wydaje mi się, że wykazaliśmy odrobinę nadmierny entuzjazm.HEX mówi.- Ze stojącego startu do pięciuset mil na godzinę? - zdziwił się wykładowca run współczesnych.- Musiał doznać prawdziwego szoku.- Tak - zgodził się Ridcully.- Na szczęście dla tego biedaka, trwał bardzo krótko.Oczywiście, wszyscy powinniśmy się cieszyć, że to nie Rincewind.Paru magów zakaszlało.Dziekan odstąpił na krok.- Ale co to jest? - zapytał.- Było - poprawił go Myślak.- Możemy sprawdzić w bestiariach - zaproponował Ridcully.- Chyba nietrudno będzie go znaleźć.Szary.Długie tylne stopy jak buty klauna.Królicze uszy.Ogon długi i spiczasty.Poza tym, naturalnie, niewiele stworzeń ma średnicę dwudziestu stóp, grubość jednego cala i jest usmażonych; to chyba bardzo ułatwi badania.- Nie chciałbym szukać dziury w całym - rzekł dziekan - ale jeśli to nie jest Rincewind, gdzie on się podział?- Pan Stibbons z pewnością może nam wytłumaczyć, dlaczego jego wyliczenia się nie sprawdziły.Myślak aż rozdziawił usta.Po chwili odezwał się tonem tak kwaśnym, jak tylko się odważył:- Prawdopodobnie zapomniałem uwzględnić fakt, że trójkąt ma trzy właściwe kąty.Prawda? Hm.Spróbuję dla sprawdzenia przeliczyć wszystko od tyłu, ale wydaje mi się, że składowa lateralna została w jakiś sposób wprowadzona w to, co powinno być magicznym transferem bidyrekcyjnym.Prawdopodobnie efekt ten był najbardziej odczuwalny w punkcie efektywnej mediany, co spowodowało, że dodatkowy węzeł transferu pojawił się na ekwidystancie interwału łączącego dwa dotychczasowe, jak to przewiduje trzecie równanie Flume’a; prawo Turffe’a zaś odpowiada za kreację trzech różnych wektorów, każdy przesuwający mniej więcej równą masę o jeden bok trójkąta.Nie jestem pewien, dlaczego trzecia masa pojawiła się tutaj z taką prędkością, ale sądzę, że akceleracja mogła być spowodowana nagłą kreacją węzła.Oczywiście, stworzenie to mogło już wcześniej szybko się poruszać.Ale nie przypuszczam, by w stanie naturalnym było usmażone.- A wiesz - powiedział Ridcully - myślę, że naprawdę zrozumiałem niektóre fragmenty.Z pewnością część tych krótszych słów.- Ależ to całkiem proste - oznajmił radośnie kwestor.- Posłaliśmy tego.ten psi obiekt do Hunghung.Rincewind został przerzucony w jakieś inne miejsce.A to stworzenie trafiło do nas.Jak w tej zabawie.- Widzisz? - Ridcully zwrócił się do Stibbonsa.- Używasz języka, który potrafi zrozumieć kwestor.A on przez całe rano działa na pigułkach z suszonej żaby.Bibliotekarz wkroczył do sali, uginając się pod ciężarem wielkiego atlasu.- Uuuk.- Możesz nam przynajmniej pokazać, gdzie twoim zdaniem trafił nasz człowiek? - zapytał Ridcully.Myślak wyjął z kapelusza linijkę i dwa cyrkle.- Jeśli założymy, że Rincewind znajdował się pośrodku Kontynentu Przeciwwagi - zaczął - po czym wykreślimy linię.- Uuk!- Zapewniam, że chciałem użyć ołówka.- Iik!- Musimy tylko wyobrazić sobie trzeci punkt równo odległy od pozostałych dwóch.eee.Wydaje się, że to gdzieś na Oceanie Krawędziowym, a może już poza samą Krawędzią.- Jakoś nie widzę tego czegoś w morzu - zauważył Ridcully, zerkając na niedawno laminowane zwłoki.- W takim razie musimy uwzględnić przeciwny zwrot.Magowie wyciągnęli szyje.Rzeczywiście, coś tam było.- Nawet nie jest porządnie narysowane - narzekał dziekan.- Dlatego że nikt nie jest pewien, czy rzeczywiście istnieje - wyjaśnił pierwszy prymus.Pośrodku morza unosił się niewielki kontynent, wręcz mały według standardów Dysku.- XXXX - przeczytał Myślak.- Napisali tak na mapie, bo nikt nie wie, jak się naprawdę nazywa - dodał Ridcully.- A my go tam posłaliśmy? - przestraszył się Myślak.- W miejsce, co do którego nie mamy nawet pewności, czy istnieje?- Och, teraz już mamy - uspokoił go Ridcully.- Musi istnieć.Nie ma wyjścia.I to pewnie bardzo bogata kraina, skoro szczury wyrastają do takich rozmiarów.- Pójdę sprawdzić, czy można go sprowadzić.- Ależ nie.Nie, uprzejmie dziękuję.Następnym razem słoń może nam przelecieć nad głowami, a takie słonie bardzo chlapią.Nie.Dajmy mu chwilę odpocząć.A my spróbujemy wymyślić coś innego.- Ridcully zatarł ręce.- Myślę, że pora na obiad.- Hm.- zastanowił się pierwszy prymus.- Myśli pan, nadrektorze, że rozsądnie postąpiliśmy, zapalając sznurek, kiedy odsyłaliśmy tego psa z powrotem?- Absolutnie - stwierdził Ridcully, gdy cała grupa oddalała się już do jadalni.- Nikt nam nie zarzuci, że nie oddaliśmy go dokładnie w takim stanie, w jakim do nas trafił.* * *HEX marzył delikatnie w swoim pomieszczeniu.Magowie mieli rację.HEX nie potrafił myśleć.Nie powstały jeszcze słowa określające to, co potrafił.Nawet HEX nie wiedział, do czego jest zdolny.Ale zamierzał to sprawdzić.Gęsie pióro zgrzytało na świeżym arkuszu papieru, znacząc tor ruchu atramentem.Bez żadnych właściwie powodów wyrysowało kalendarz bieżącego roku, a nad nim nieco kanciasty, złożony z liter obrazek psa stojącego na tylnych łapach.* * *Grunt był czerwony, tak jak w Hunghung.Ale tam była to odmiana iłu, tak żyzna, że zostawiając stołek na trawniku, człowiek wieczorem mógł liczyć na cztery drzewka.Tutaj leżał piasek, który wyglądał, jakby nabrał czerwonej barwy wskutek przypiekania letnim słońcem, przy czym lato trwało przez całe milenia.Z rzadka rosły kępki pożółkłej trawy albo grupki niskich szarozielonych drzew.Upału za to było pod dostatkiem.Szczególnie wyraźnie fakt ten dawał się zaobserwować w niewielkiej sadzawce pod eukaliptusami.Parowała.Z oparów wynurzyła się jakaś postać, odruchowo wybierając z brody przypalone fragmenty.Był to Rincewind.Zaczekał, aż jego osobisty świat przestanie wirować, i skupił wzrok na obserwującej go czwórce ludzi.Byli czarni, z twarzami pomalowanymi w linie i zawijasy.Mieli jakieś dwie stopy kwadratowe ubrania łącznie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]