[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poradził mi nawet, żebym odpisał sobie maksymalną stratę w następnym rozli-czeniu podatkowym.Naprawdę nie ma się czym niepokoić.Lucinda milczała chwilę.RLT- Zwietnie - powiedziała, z uśmiechem unosząc kieliszek.- W takim razie wypijmy za przyszło-roczny czek.Nigel uśmiechnął się, chociaż przyszło mu to z trudem.I nie powiedział, ile wynosi strata.Tak czyinaczej, nie była to najlepsza chwila, aby powiadomić go, że jego żona wybiera się na lunch z innym męż-czyzną.Lucinda pomyślała, że najlepiej zrobi, odwołując spotkanie następnego dnia rano.- Dzwoniła twoja matka - powiedziała Debbie, kiedy Richard wszedł do domu.- Chce, żebyś doniej zatelefonował.- Och, w porządku.Mówiła, o co chodzi?- Nie.Pewnie o wakacje.- No, tak.Zrobię sobie tylko filiżankę herbaty i.Też się napijesz?- Tak, proszę.Zniknął w gabinecie; centralka kliknęła cicho, gdy zaczął wybierać numer.Dwadzieścia minut póz-niej Debbie musiała zadzwonić do Sue, żeby się dowiedzieć, kto przynosi sztućce na wieczorne spotkanie.Podniosła słuchawkę, usłyszała jednak głos Richarda.- Przepraszam - mruknęła, odkładając słuchawkę.Dwadzieścia minut to dużo czasu na rozmowę, nawet w przypadku Richarda i jego matki.Minęło jeszcze dziesięć minut, zanim Richard zajrzał do kuchni.Miał bardzo poważny wyraz twa-rzy.- Jesteś zajęta? - spytał.- Muszę z tobą pomówić.- Może pózniej, dobrze? Teraz naprawdę przyda mi się pomoc! Pośpiesznie nakładała spaghetti bo-lognese na talerze dzieci.Emma natarczywie stukała ją w ramię, prosząc o sprawdzenie wypracowania.- W porządku, w porządku, przepraszam! Co mam zrobić?- Mógłbyś przywiezć Aleksa.- Nie mogę, Debs! Nie mam aż tyle czasu, muszę sprawdzić mnóstwo prac, a już straciłem pół go-dziny.Przykro mi, ale.- Nie liczyłeś czasu, kiedy rozmawiałeś z matką! - powiedziała, doprowadzona do ostateczności.- Och, na miłość boską! - wybuchnął i wyszedł, trzaskając drzwiami.Debbie podniosła głowę i zzaskoczeniem spojrzała na zamknięte drzwi.Richard miał wiele wad, ale drażliwość i skłonność do irytacji z pewnością do nich nie należały.Pózniej, kiedy się przebierała, przyszedł do sypialni.- Przepraszam cię - powiedział.- Trochę się zdenerwowałem.Posłuchaj, czy naprawdę musimy iśćna tę imprezę?- Naprawdę musimy! Za trzy minuty jadę po opiekunkę do dzieci, poza tym przygotowałam lasagnena nasz stół! Nie możemy zrezygnować w ostatniej chwili!- Muszę z tobą porozmawiać - powtórzył.- To dość ważne.- Ten wieczór też jest dla mnie ważny! Pomogłam go zorganizować i muszę tam być!RLT- W porządku - odparł ze znużeniem.- Ale przynajmniej wyjdzmy stamtąd jak najszybciej, dobrze?Może poszlibyśmy gdzieś na drinka?Popatrzyła na niego uważnie.Wyglądał na zmęczonego, był blady.Objęła go, nagle przejęta szcze-rym współczuciem.- Na pewno nie jest tak zle, jak się wydaje - powiedziała.- I postaramy się wyjść jak najszybciej,oczywiście! Obiecuję, że jakoś wymigam się od sprzątania.- Flora miała problem - oświadczył Richard, siadając na krześle w kącie pubu.- Powinniśmy się za-stanowić, co robić.Mama.Cóż, sprawa jest prosta, w tym roku poniosła pewną stratę w Lloyd'sie.Niejest to duża suma, ale mama bardzo się martwi.- O, Boże! Ile straciła?- Koło sześciu tysięcy.- Sześć tysięcy?! Na miłość boską, to raczej sporo! Ale.No, chyba Flora nie ucierpi zbytnio z tegopowodu.- Stać ją na to, to prawda, lecz tak czy inaczej poważnie uderzy ją to po kieszeni - westchnął Ri-chard.- Naprawdę? - Debbie pomyślała o wielkim domu, stojącym w stajni rollsie, nowym koniu niedaw-no kupionym przez Florę i pakiecie inwestycji, które ciągle omawiała z Richardem.- Nie może sprzedaćjakichś udziałów czy coś w tym rodzaju?- Mogłaby, ale rynek sprzedaży nie jest w tej chwili zbyt dobry, więc uważa, że byłoby to krótko-wzroczne posunięcie.- Och, rozumiem.Cóż, to jej decyzja, prawda?- No, właściwie tak, ale nie tylko.Debbie ogarnął lekki niepokój.- Jak to? - spytała.- Najlepiej powiedz wprost, o co chodzi! Nie sugerujesz chyba, że może to miećjakiś wpływ na naszą sytuację?- Tak, może mieć.Niewielki, ale mama zapytała, czy w tym roku możemy wziąć na siebie czesnedzieci.Tylko za ten rok.To prawie dokładnie taka suma - sześć tysięcy za Emmę i Aleksa.- To niemożliwe.Nie mamy przecież sześciu tysięcy na zbyciu, prawda?- Właściwie to mamy.Mamy pieniądze, które zostawił mi ojciec.- Pieniądze, które
[ Pobierz całość w formacie PDF ]