[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Z cukrem?- Tak, czarna z cukrem.Dziękuję.- Kiedy brał filiżankę z jej rąk, zauważył, że ma długie, szczupłe palce.Natychmiast przyszła mu na myśl Kerridis krzycząca z bólu, kiedy Lebbrin zaciskał jej poczerniałe palce na świecącym kamieniu.Fenton zastanawiał się, gdzie ona teraz jest, czy poparzenia na jej ręce się zagoiły.Po chwili zły na siebie odpędził te myśli.Kerridis, Irielle to tylko kobiety ze snu.Żadna z nich nie istnieje naprawdę.- Może pan postawić filiżankę tutaj, panie Fenton.Proszę się obsłużyć, jeżeli zechce pan jeszcze kawy.- Proszę do mnie mówić Cameron, a najlepiej Cam.- Przepraszam, ciągle biorę pana za wykładowcę.Tam, skąd pochodzę, nie mówiliśmy do wykładowców po imieniu.- A skąd pochodzisz?- Z małego miasteczka obok Fresno, położonego w dolinie - odpowiedziała.- Tam jeszcze nie zdecydowali, czy uznać fakt nadejścia dwudziestego wieku za oczywisty.Cam pomyślał, że to najpewniej wyjaśnia jej okres hipisowskiego buntu, który na szczęście już się skończył.- Co oni tam myślą o wyborze przez ciebie parapsychologii jako specjalizacji?- Nie wiem - odparła chłodno.- Nie pytałam i chyba mnie to nie obchodzi.Czy możemy zacząć? Cam zorientował się, że tu przebiega granica strzeżonego terytorium spraw osobistych, na które nie powinien wchodzić.Wyjął kasetę z nagraniem swojej opowieści, sporządzonym na żądanie Garnocka.Obserwował, jak Sally szczupłymi palcami obsługuje magnetofon i jeszcze raz wspomnienie dłoni Kerridis przemknęło mu przez myśl.- A teraz, jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym usłyszeć wszystko od początku.Przesłuchamy taśmę i dodasz to, co przeoczyłeś.Będę ją zatrzymywała, żeby zadawać ci pytania.Zgadzasz się?- To twoje badanie - odpowiedział.- Ale zdaje się, że nie bardzo wiem, nad czym właściwie pracujesz.Oparła się wygodnie na krześle i skrzyżowała ręce za głową.- Sama dobrze nie wiem, dokąd to wszystko prowadzi.Kiedy zaczynałam, myślałam, że wiem.Ale teraz to już zupełnie coś innego.Pomysł wzięłam z artykułu w prasie psychologicznej o halucynacjach z motywami religijnymi, jakich doświadczyli badani eksperymentalnie na LSD.Stwierdzono, że duża liczba osób miała po LSD różne przeżycia religijne.Czytałeś o tym?Fenton przytaknął.- Pytanie, które wtedy przyszło mi do głowy, było następujące: czy przeżycia były poprzedzone podświadomymi oczekiwaniami, czy sama natura doświadczenia była taka, że kierowała ku wizjom o treści religijnej? Krótko mówiąc, czy zjawisko jest obiektywne czy subiektywne? A jeśli obiektywne, to czy docieramy do zbiorowej podświadomości ludzkości? Sedno sprawy polega na tym, czy istnieje korelacja pozytywna między jakością doświadczenia religijnego a myślami i emocjonalnymi przeżyciami badanego, czy zachodzi korelacja negatywna, czy może nie ma żadnej.- Jakie były wnioski?- Jak zwykle były wyjątki.Żydzi i zagorzali protestanci miewali wizje Matki Boskiej, ogromna liczba ateistów miała różne wizje religijne - często pojawiał się obraz Buddy - nie wiadomo dlaczego.Ale w zasadzie występowała korelacja pozytywna z wyobrażeniami religijnymi z dzieciństwa, które były wyzwalane przez hipnotyczne powroty do przeszłości.Wtedy właśnie pomyślałam, że spróbuję dokonać podobnej analizy marzeń sennych po antarilu.W jakim stopniu zależą od wcześniejszych doświadczeń człowieka, i tym podobne.I znów chcę sprawdzić, czy mamy do czynienia z podświadomością zbiorową, czy z doświadczeniem jednostkowym.- Garnock uważa, że to jednak doświadczenie jednostkowe - wtrącił Fenton.- Kiedy nagrywałem moją historię na taśmę, powiedział: „Brzmi to tak, jakbyś naczytał się kiedyś Tolkiena."Sally uśmiechnęła się.Wargi miała może zbyt szerokie, aby je nazwać pięknymi.Za to uśmiechała się czarująco, o wiele ładniej niż przed laty.- Czy rzeczywiście się naczytałeś?- Czytałem Tolkiena, kiedy byłem mały, ale nie pamiętam wiele.- Tak, ale jeśli twoje doświadczenie po antarilu miało źródło właśnie tam.- powiedziała Sally.Myślę, że Tolkien mógł zrobić na tobie większe wrażenie, niż zdajesz sobie z tego sprawę.- Hmmm, możliwe - odparł Fenton - ale jeżeli to podświadomość zbiorowa, prawdopodobnie moje doświadczenie było takie samo, jakie miał kiedyś Tolkien.W każdym razie tamci ludzie nie wyglądali tak, jak wyobrażałem sobie elfów z jego książek.- Dobrze, posłuchajmy taśmy - powiedziała Sally.Włączyła kasetę i manipulowała chwilę pokrętłami dużego, bez wątpienia profesjonalnego sprzętu.- Zamierzam nagrać wszystko jeszcze raz.Oczywiście, jeśli nie masz nic przeciwko temu, Cam.Nagram to, co powiedziałeś Garnockowi, komentarze własne i wszystko, co zechcesz jeszcze dodać.Zgadzasz się?- Jasne.- Dobrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]