[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Tak, wiem, że to ty uknułaś tę zdradę! – powiedział Uwain.– I nie czuję litości dla Accolona, który dał się tak omamić kobiecie! Miej na tyle godności, matko, i nie wciągaj mego ojca dalej w swoje diabelskie knowania przeciw naszemu królowi! – Rzucił jej wściekłe spojrzenie, po czym szybko odwrócił się do swego ojca, który stał jak zaklęty, kurczowo trzymając się jakiegoś mebla.Uwain posadził staruszka na krześle, ukląkł i ucałował jego rękę.– Ojcze, kochany ojcze, ja wciąż jestem u twego boku.– Och mój syn, mój syn.– powtarzał zrozpaczony Uriens.– Odpocznij tutaj, ojcze, musisz być teraz silny – powiedział Uwain.– Muszę się zająć matką, ona też jest chora.– I ty ją wciąż nazywasz matką! – wykrzyknął Uriens, stając nagle prosto i patrząc na Morgianę z niewysłowioną nienawiścią.– Nie chcę nigdy więcej słyszeć, byś tę przeklętą kobietę nazywał matką! Myślisz, że nie wiem, że to ona swoimi czarami zmusiła mego dobrego syna do buntu przeciw naszemu królowi? Teraz także myślę, że swoimi diabelskimi zaklęciami musiała jakoś sprowadzić śmierć na Avallocha! O tak, i na tego następnego syna, którego mogła mi urodzić! Już trzech moich synów wysłała na śmierć! Uważaj, żeby ciebie też nie uwiodła swoimi czarami i nie przywiodła do śmierci i upodlenia.O nie, to nie jest twoja matka!!!– Ojcze! Mój panie! – Uwain próbował go uciszyć, równocześnie wyciągnął rękę do Morgiany.– Wybacz mu, matko, on nie wie, co mówi, jest oszalały z rozpaczy, oboje jesteście, błagam was w imię Boże, uspokójcie się, już dość mamy nieszczęścia w dzisiejszym dniu.Morgiana jednak prawie go nie słyszała.Ten człowiek, ten mąż którego nigdy nie chciała, to wszystko, co jej teraz zostało, co zostało z jej planów! Powinna go była zostawić na pewną zgubę w czarownej krainie, a teraz on się tu panoszy pełen swojego bezużytecznego życia, a Accolon leży martwy, ten Accolon, który próbował przywrócić to wszystko, co jego ojciec ślubował i czemu się sprzeniewierzył, wszystko, co Artur przysięgał Avalonowi i o czym zapomniał.i nie zostało jej już nic, tylko ten zmurszały starzec.Sięgnęła po ostry sztylet Avalonu ukryty pod fałdami sukni i odtrąciła otaczające ją ramiona Uwaina.Rzuciła się do przodu z nożem uniesionym wysoko nad głowę.Gdy opuszczała cios, sama do końca nie wiedziała, co miała zamiar uczynić.Żelazny uścisk uchwycił jej nadgarstek i wykręcił go.Ręka Uwaina o mało nie połamała jej kości, gdy się z nim szarpała.– Nie, matko, przestań.matko! – błagał.– Matko, czy szatan cię opętał? Matko, spójrz, to tylko ojciec.o Boże, czy nie masz krzty litości dla jego rozpaczy? On cię nie chciał oskarżyć, jest tak nieszczęśliwy, że naprawdę sam nie wie, co mówi, kiedy odzyska zmysły, zrozumie, że to, co mówił, to czyste szaleństwo.Ja też cię nie oskarżam.Matko, matko, posłuchaj mnie, oddaj mi sztylet, proszę cię.Powtarzane okrzyki „matko”, a także miłość i rozpacz w głosie Uwaina, w końcu przedarły się jakoś przez mgłę otaczającą umysł i wzrok Morgiany.Pozwoliła Uwainowi wyjąć sobie z ręki nóż, i jakby przyglądając się temu z odległości tysięcy mil, zauważyła, że na jej palcach jest krew, ostrze przecięło skórę, kiedy walczyła.Dłoń Uwaina też krwawiła, a on odłożył nóż i włożył sobie rozcięty palec do ust, i ssał krew jak mały chłopiec.– Ojcze drogi, wybacz jej – błagał po chwili, pochylając się z kolei nad Uriensem, który leżał na łożu blady jak śmierć.– Jest w szoku, ona też kochała mego brata, a pamiętaj, że ciężko chorowała, dzisiaj wcale nie powinna jeszcze wstawać z łoża! Matko, pozwól mi zawołać twoje kobiety, by cię położyły, o, proszę, pewnie chcesz to mieć.– dodał, wciskając jej sierp Avalonu z powrotem w dłoń.– Wiem, że masz go po swojej przybranej matce, Pani Avalonu, powiedziałaś mi to, kiedy byłem małym chłopcem.Och, moja biedna mateczka.– wyszeptał, otaczając ją ramionami.Pamiętała czasy, gdy była wyższa od niego, kiedy on był tylko malutkim chłopczykiem, z kosteczkami kruchymi jak u ptaszka, a teraz górował nad nią, delikatnie ją do siebie przytulając.– Mateczko najdroższa, moja kochana mateczko, proszę cię, nie płacz, nie płacz, wiem, że kochałaś Accolona tak samo, jak kochasz mnie, moja biedna mateczko.Morgiana żałowała, że rzeczywiście nie może się rozpłakać, że nie może pozwolić, by cały ten potworny smutek i rozpacz wypłynęły z niej wraz ze łzami.Czuła gorące łzy Uwaina kapiące na jej czoło.Uriens także siedział i szlochał, tylko ona stała zimna, bez jednej łzy w oku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]