[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wyciągnęła ją do mnie i zapytała:- Kerovanie, podróżowałeś o wiele więcej ode mnie.Czy już kiedyś widziałeś coś takiego?Nawet w narastającym zmroku widziałem na jej palcu pierścień.Chociaż obawiałem się jej teraz dotykać, ująłem podaną dłoń i przysunąłem bliżej oczu.Kamień był ukształtowany nieregularnie.Ciekawe, że gdy dotknąłem ręki Joisan, stał się o wiele wyraźniejszy, miał bardzo dziwny kolor.Nigdy wcześniej nie widziałem takiego połączenia barw - różowy i złoty - oba zlewały się w jedną harmonijną całość.- Kerovan!Nie musiała krzyczeć.Na moim nadgarstku zabłysnęła bransoleta.Promienie zdawały się skupiać na pierścieniu zwiększając bijący z jego wnętrza blask.Joisan wyrwała się z mego uścisku i podniosła pierścień do góry w pobliże kryształowego Gryfa.Nie było najmniej­szej reakcji.Zrobiła gest, jak gdyby chciała ściągnąć pierścień, ale coś ją powstrzymało.- Nie wydaje mi się, aby był szkodliwy.- powiedziała powoli.- Może nie widzisz tego dokładnie, ale kamień ma formę kociej głowy, mimo że nie został wyrzeźbiony.Koty.- Jesteś pewna, że są prawdziwe?- Że nie są halucynacją? Też je widziałeś.są tak prawdziwe jak to! - Ponownie wyciągnęła dłoń.- Czy wydawały się iluzją, kiedy zatrzymały cię na drodze?- Nie.Byłem pewien, kimkolwiek były te zwierzęta i komukol­wiek służyły (jeżeli były sługami), że były prawdziwe.Mogłem być tutaj sprowadzony z.jakiegoś powodu.Tak sugerowała Elys.Chciałem odrzucić tę myśl, ale nie po­trafiłem.- Skąd to masz?Opowiedziała mi o swoich poszukiwaniach w zrujnowanej warowni, w której się teraz schroniliśmy, o zamkniętych drzwiach zaryglowanych od zewnątrz, gdzie znajdowały się ślady dawnej świetności, które rozsypały się w proch, gdy “wpuściła obecne czasy".Jak po zniknięciu wszystkiego w promieniach słońca zabłysnął właśnie ten pierścień.To była opowieść godna Kowala Pieśni, ale wierzyłem każdemu słowu.- Nigdy czegoś takiego nie widziałem.- zacząłem wolno.- To.- dotknąłem bransolety - wskazuje, że pierścień ma jakiś związek z Mocą.- Na Ziemiach Spustoszonych istnieje wiele niezrozu­miałych rzeczy.czyż nie tak mówią nasze legendy? Wydaje mi się, że to miało.- zerknęła w moim kierunku.a przynajmniej minimalnie odwróciła głowę, chociaż było zbyt ciemno, żeby zobaczyć wyraz jej twarzy - miało - powtórzyła - zostać znalezione po otwarciu drzwi.Ale dlaczego ktoś miałby rzucić taki czar.- Nie należy do Ciemności.- Wiem - zgodziła się, spokojnie gładząc leżącego na piersi Gryfa.- On by mnie ostrzegł.To bardzo piękne.i dziwne.sposób, w jaki to otrzymałam.Zupełnie, jakby był to dar.W jej głosie ponownie odczytałem nutę wyzwania, może podejrzewała, że chcę jej nakazać wyrzucić pierścień.Ale nawet o tym nie pomyślałem.Joisan miała tak niewiele pięknych rzeczy od momentu, kiedy wraz ze swymi ludźmi uciekła z Ithdale - może także i przedtem.Nie dałem jej żadnego prezentu, z wyjątkiem Gryfa - a i to stało się właściwie przypadkiem.Przez chwilę żałowałem, że pierścień nie był prezentem ode mnie.czymś, co ceniłaby o wiele więcej.Szukałem Joisan, a teraz kiedy właściwie przypadkiem ją znalazłem.Wspomagano mnie i prowadzono w pożąda­nym kierunku - to wyjaśnienie było o wiele bardziej prawdopodobne.Była to gorzka konkluzja i nie chciałem jej akceptować.Może.oboje.byliśmy pochwyceni w sieć nieznanych planów.czyich.i dlaczego?Musiałem też przyjąć, że od tej chwili pozostaniemy razem.Nie mieliśmy przewodnika, nie mogłem jej zostawić samej.wiedziałem też, że nie odejdzie.To oznaczało, że szybko muszę odzyskać kontrolę nad uczuciami, muszę uwierzyć, że związek pomiędzy nami jest rzeczą niewłaściwą.Jeżeli się teraz do tego przyzwyczaję.to byłoby takie proste.będzie to dla niej niebezpieczne.Obawiałem się nawet najmniejszego podporządkowania owym uczuciom, moim marzeniom.Tak bardzo walczyłem, aby ukryć w sobie wszelkie myśli.Nawet w tej chwili musiałem toczyć ze sobą walkę, pragnąłem wziąć Joisan w ramiona i zapomnieć o wszystkim.Dzięki własnemu wysiłkowi, bez żadnej pomocy z mojej strony uniknęła niebezpieczeństw znacznie większych od tych, jakie mnie spotykały.Nie chciałem myśleć o przyszło­ści - o tym, co możemy napotkać na naszej drodze.Kiedy układałem plan postępowania, Joisan odezwała się znowu.- To nie jest Miejsce Spokoju, takie jakie czasem można napotkać w Dales.Kiedyś byłam na takim ob­szarze.to działo się tej nocy, kiedy Toross wyniósł mnie z Ithdale, uratował przed najeźdźcami.To było cudowne miejsce.Toross tam właśnie umarł.Dlatego jestem pewna, że spoczywa w spokoju.Tutaj nie ma niczego, z wyjątkiem pokładów wiekowego kurzu.Jesteśmy jednak bezpieczni - tak jak obiecały to koty.Czy odczuwasz to samo?Wyciągnęła ozdobioną pierścieniem dłoń i położyła na moim ręku.Nie potrafiłem jej odepchnąć.To była Joisan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl