[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Obieca³em ci wczoraj, ¿e powiom wszystko - zauwa¿y³ przyjaŸnie.- S³owo siê rzek³o, tajemnice przestaj¹ byæ tajemnicami.McNeill rozsiad³ siê wygodniej na zwalonym pniu gumowca, zapali³ papierosa z zapasów zarekwirowanych w obozie Tarakuk i mówi³, uzupe³niaj¹c ogniwa d³ugiego i tajemniczego ³añcucha.- Nie nazywam siê McNeill, nawet moje imiê nie brzmi Alan.Nazwisko przybra³em na jakieœ pó³ roku przed upadkiem Singapuru, zna³ mnie pod nim major McLochlon, potem wy w Pasir Pandziang.Natomiast twój ojciec, Peter, nazywa³ mnie Thomas Stone, a inni.mniejsza z tym.Jestem pulkownik Harold Clifton, szef siatki wywiadu Military Intelligence [111] na Dalekim Wschodzie, moj¹ siedzib¹ by³ Singapur.Ostatnio pos³ugiwa³em siê kryptonimem „Spider” lub „A dwanaœcie”.McNeill-Clifton nie k³ama³ w Pasir Pandziang, gdy opowiada³ o zabiciu ¿ony oraz zgwalceniu i uprowadzeniu córki przez Japoñczyków, nie k³ama³ te¿ o swym domku nad brzegiem Johore.Ale nawet ¿ona i córka nie zna³y prawdziwego zawodu pu³kownika, wiod¹cego wówczas podwójne, a nawet potrójne ¿ycie.Po stracie rodziny Cliftonowi nie pozosta³o nic, poza s³u¿b¹, obowi¹zkiem i walk¹, bardzo odmienn¹ od normalnych warunków frontowych.Specjalnie zawzi¹l siê na Kemei Tai i jej reprezentanta, kapitana Teruci.Postanowi³ go zlikwidowaæ, ale sam dosta³ siê do niewoli, zupe³nie zreszt¹ przypadkowo.Odstawiono go do Pasir Pandziang, a jego siatka rozerwala siê i rozproszy³a.- Rozumiesz chyba, ¿e nie mogê mówiæ wszystkiego i wymieniaæ nazwisk.Pu³kownik Clifton wiedzia³ o Kemei Tai, ale Japoñczycy wiedzieli i o nim.Teruci domyœla³ siê czegoœ, chocia¿ nie zdo³a³ zidentyfikowaæ go w Pasir Pandziang.W czasie pierwszego przes³uchania storturowa³ go, drugie by³o jeszcze gorsze.Clifton musia³ zbiec z obozu, bo czu³, ¿e trzecie przes³uchanie bêdzie dla niego fatalne.Swej tajemnicy nie œmia³ zdradziæ nikomu, nawet najbli¿szym przyjacio³om w d¿ungli Sumatry, chocia¿ wiele razy ogarnia³a go pokusa, by zrzuciæ z serca ciê¿ar, gniot¹cy nad miarê.Ale tajemnica nie nale¿a³a do niego.Gdyby zaœ ich schwytano, co by³o wielce prawdopodobne, Peter z Geoffreyem mogliby siê z czegoœ wygadaæ, nawet zupe³nie nieœwiadomie, wtedy zaœ los wszystkich by³by straszny, a w dodatku wy³apano by zapewne i innych agentów siatki.- Na Sumatrze równie¿ mia³em podw³adnych.Ich kryptonimy powtarza³em sobie wiele razy, by mi nie wylecia³y z pamiêci.Chcia³em siê jakoœ do nich dostaæ, ale wypadki potoczy³y siê inaczej.Dopiero tutaj, na Jawie, gdy planowa³ atak na obóz jeñców, przysz³o mu na myœl, ¿e w Tarakuk mogli znajdowaæ siê jego podw³adni, z którymi tak bardzo chcia³ nawi¹zaæ kontakt.By³ to dobry pomys³, bowiem zdo³a³ spotkaæ siê z majorem Whittle, a ten - podkreœli³ znacz¹co McNeill-Clifton - wyjawi³ mu wiele bardzo istotnych spraw, dotycz¹cych równie¿ jego przyjació³.Zafascynowany Peter s³ucha³ bez tchu, ale gdy Alan zaspokoi³ jego ciekawoœæ i rozwik³a³ niezrozumia³e zagadki, myœl Schannona automatycznie nawróci³a do zasadniczego, najistotniejszego dln niego problemu.- „Nigeria”! Mów Alan.Harold.bo d³u¿ej nie wytrzymam - wybuchn¹³.- Nazywaj mnie po dawnemu Alan.Pod tym imieniem zna³eœ mnie dotychczas, tak do mnie mówi³eœ podczas ca³ej naszej wêdrówki.Zreszt¹ bêdzie bezpieczniej i dla mnie i dla was, je¿eli pozostanê McNeillem.- Tak, tak, naturalnie.„Nigeria”! Klama³eœ?- Nie, sk¹d? Jeszcze mi nie wierzysz?- Wierzê.nie.sam nie wiem.Skad wiadomoœæ o „Nigerii”?!Okaza³o siê, ¿e McNeill-Clifton tu¿ przed aresztowaniem otrzyma³ poprzez podw³adnych informacjê, i¿ nadano z pok³adu „Nigerii” szyfrowan¹ depeszê.Statek po trzech dniach od opuszczenia Singapuru dosta³ siê w pobli¿e Cejlonu, szczêœliwie przeœlizn¹wszy siê przez cieœninê Malakka i min¹wszy Nikobary.„Nigeriê” skierowano dalej na zachód, w poprzek Oceanu Indyjskiego.Dalszych losów statku, na którego pok³adzie znajdowa³a siê Elisabeth Shannon, McNeill-Clifton oczywiœcie nie zna³.W tamtych jednak stronach, w pobli¿u wybrze¿y afrykañskich, japoñskie okrêty podwodne grasowa³y rzadko i szanse ocalenia „Nigerii” wzrasta³y z ka¿d¹ mil¹ przebyt¹ na zachód.Niemniej pojawia³y siê mo¿liwoœci natkniêcia siê na korsarzy niemieckich, zapuszczaj¹cych siê a¿ na Ocean Indyjski.G³ówne niebezpieczeñstwo jednak z ca³¹ pewnoœci¹ minê³o.Peter zakl¹³ dosadnie i szarpn¹³ siê za w³osy.- Czy nigdy nie zdobêdê tej pewnoœci? McNeill-Clifton popatrzy³ na niego ze zrozumieniem i g³êbokim wspó³czuciem.- Per ardua ad astra [112].Takie jest przecie¿ motto RAFu, prawda? Trudów i zgryzot ci nie brakuje, ale masz nadziejê, Peter.Ja nadziei nie mam.Tak mi siê wydaje, ¿e poprzez swoje trudy dobrniesz wreszcie do gwiazdy.Wiesz, co mam na myœli.- £atwo ci mówiæ, Alan.Ale jak to siê skoñczy? Co z nami bêdzie? Jak siê wydostaniemy z tej przeklêtej wyspy?- All is well that ends well [113] - McNeill-Clifton wytrz¹sa³ przys³owia jak z rêkawa, wpada³ w coraz lepszy humor, chocia¿ rozmawia³ o rzeczach niezbyt weso³ych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]