[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wczorajwieczór zdawało mi się, że mama jest jakaś podrażniona, ale nie zwracałam uwagi i nawetczekając, aż ukończy partyjkę, rozmawiałam wesoło z panią de Morteuil, która była na kola-cji.Mówiłyśmy wiele o Dancenym, ale nie sądzę, aby kto mógł słyszeć.Potem ona poszła, aja udałam się do siebie.Rozbierałam się właśnie, kiedy weszła mama.Najpierw oddaliła pannę służącą, następniekazała mi oddać klucz od sekretarzyka.Powiedziała to takim tonem, że zaczęłam się trząść nacałym ciele; ledwie mogłam się utrzymać na nogach.Próbowałam udawać, że nie mogę zna-lezć klucza; wreszcie trzeba było usłuchać.Zaraz w pierwszej szufladzie wpadły jej w ręcelisty kawalera.Byłam tak nieprzytomna, że kiedy spytała, co to, nie umiałam nic odpowie-dzieć; ale kiedy zobaczyłam, że mama się bierze do czytania, ledwiem się dowlokła do fotela.Zrobiło mi się tak słabo, że straciłam przytomność.Skoro przyszłam do siebie, mama, któratymczasem zawołała moja pannę, oddaliła się, zalecając mi się położyć.Zabrała z sobąwszystkie listy.Drżę cała, ile razy pomyślę, że trzeba będzie pokazać się jej na oczy.Płaka-łam calutką noc.Piszę o samym świtaniu, w nadziei, że przyjdzie Józefa.Jeżeli zdołam widzieć się z niąsamą, poproszę, aby oddała pani de Marteuil bilecik; jeżeli nie, włożę go do twego listu i tyzechciej go posłać jak od siebie.Od niej jednej mogę się spodziewać jakiejś pociechy.Przy-najmniej będę mogła pomówić o nim, bo nie mam nadziei zobaczyć go więcej.Bardzo jestemnieszczęśliwa! Będzie może tak dobra i podejmie się przesłania listu.Nie śmiem użyć Józefyani tym mniej panny służącej; kto wie, czy to nie ona właśnie powiedziała mamie!Nie piszę dłużej, bo chcę jeszcze napisać do pani de Marteuil i do Danceny ego; muszęmieć list gotowy, gdyby się chciała podjąć.Potem położę się znowu, aby być w łóżku, gdy71 kto wejdzie.Powiem, że jestem chora, żeby nie musieć iść do mamy.Niewiele zresztą skła-mię: gorzej się mam, to pewna, niż gdybym miała gorączkę.Oczy mnie palą z ciągłego pła-kania; ciężkość mam taką na piersiach, że ledwie mogę oddychać.Kiedy pomyślę, że nie zo-baczę już Danceny ego, wolałabym nie żyć.Do widzenia, droga Zosiu, nie mogę więcej pi-sać; łzy mnie dławią.167 września 17**LIST LXIIPani de Volanges do kawalera DancenyNadużywszy niegodnie ufności matki i niewinności dziecka, nie powinien się pan dziwić,że nie możesz bywać nadal w domu, w którym dowody przyjazni odpłaciłeś podeptaniemwszystkich względów.Wolę pana samego prosić, abyś się nie pojawiał u mnie, niż wydawaćrozkazy służbie, co byłoby dla nas wszystkich po równi ubliżające.Mam prawo spodziewaćsię, że nie zmusi mnie pan do tego.Uprzedzam również, że jeśli uczynisz najmniejszy krok,aby utrzymać córkę w obłędzie, do którego ją doprowadziłeś, kraty klasztorne ochronią ją nazawsze od pańskich prześladowań.Pańską rzeczą zastanowić się, czy z równie lekkim sercemzdolny jesteś wtrącić ja w nieszczęście, jak lekko przyszło ci czyhać na jej hańbę.Co domnie, postanowienie moje jest niezłomne; uprzedziłam o nim córkę.Załączam pakiet zawierający pańską korespondencję.Mam nadzieję, że zwróci mi pannawzajem listy córki i dopomoże w ten sposób do usunięcia śladów wypadku, którego niemoglibyśmy wspomnieć, ja bez oburzenia, ona bez wstydu, pan bez wyrzutów sumienia.Mam zaszczyt pozostać etc.7 września 17**LIST LXIIIMarkiza de Merteuil do wicehrabiego de ValmontI owszem, mogę ci wytłumaczyć, co znaczy bilecik Danceny ego.Wypadek, który gospowodował, jest moim dziełem i jest to, śmiem mniemać moje arcydzieło.Nie straciłam cza-su od twego ostatniego listu i powiedziałam sobie jak ateński budowniczy:  Co on powie-dział, ja wykonam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl