X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba że.Mag ufał w brak podejrzeń i doświadczeniatych, którzy mogliby spróbować wspiąć się na schody tak jak Jim i jego przyjaciele.Mimo wszystko Jim, ze swoją niewielką znajomością Magii, nie potrafił sobie wyobrazić,jakiego rodzaju pułapki Malvinne, przy swojej znacznie większej wiedzy, mógł zastawić.I w tymtkwił problem.Jim nauczył się na błędach, że aby stworzyć jakąkolwiek magiczną przemianę,musiał umieć wyobrazić sobie i to, od czego wychodził, i to, co miało być rezultatem.Ponieważnie miał pojęcia, jakiego typu pułapki to będą, nie miał możliwości wyobrażenia ich sobie.Z jednej strony naciskała go konieczność, z drugiej brak wiadomości.Musiało być z tegojakieś wyjście.Nagle coś wpadło mu do głowy.Szybko napisał na wnętrzu czoła: JA/WIDZIE ----�! MAGICZNE RZECZY W G�RZE NA CZERWONOJak zwykle nie pojawiło się żadne specjalne odczucie, które mogłoby mu powiedzieć, czyjego magiczna próba powiodła się.Jak do tej pory pewny sukcesu mógł być tylko wtedy, kiedywidział zachodzącą zmianę, która pokazywała, czy mu się udało.Na przykład jak wtedy, kiedyzamieniał się w smoka lub kiedy sprawił, że mógł oddychać w jeziorze Meluzyny.Teraz więcmusiał pozostać w niepewności co do powodzenia ostatniej magicznej próby.Popatrzył w góręwieży, ale nie zauważył żadnej różnicy.- Trzeba iść dalej - powiedział Brian.Rycerz złapał już oddech, Jim słyszał, że także stojący za nim Giles i Dafydd oddychająjuż bardziej normalnie.Spojrzał do tyłu i zobaczył, że wilk przestał dyszeć.- Racja - stwierdził.- Chodzmy.Znów zaczęli się wspinać, tym razem jednak wolniej.Brian miał całkowitą słuszność codo szybkości, z jaką pokonywali schody.Bardzo łatwo było zmęczyć się idąc w pośpiechu potakich stopniach.Gdyby były to schody tego typu, do jakich Jim przywykł w budynkachdwudziestego wieku, nie byłoby tak zle.Ale te stopnie, choć tylko na osiemnaście cali szerokie,wznosiły się każdy dobre dwie stopy nad poprzednim, tak że wchodzenie po nich, zwłaszczaszybkie, nie było wcale łatwe.Teraz w powolnym i równym tempie wspinali się bez większychtrudności.Przebyli już około połowy drogi między miejscem odpoczynku a spodem pierwszego zgórnych pięter wieży, kiedy Jim dostrzegł coś, co sprawiło, że raptownie stanął.Brian zatrzymałsię obok niego, inni także przystanęli.- O co chodzi, Jamesie? - spytał Brian.- Myślałem po prostu, że coś zobaczyłem - powiedział Jim.- Dajcie mi zejść ze dwastopnie w dół.Zszedł na stopień Aragha i spojrzał w górę.Jednak nawet tu kąt widzenia nie był dośćdobry, więc zszedł jeszcze z pół tuzina stopni.Znajdujący się ponad nim pozostali towarzyszeprzyglądali mu się - wszyscy poza wilkiem, który zdawał się lekko szczerzyć zęby w uśmiechu,jakby z tajemnego żartu.Na stopniu, na którym w końcu się zatrzymał, był nie tylko dalej pod tym, co chciał ujrzeć, ale i nieco po drugiej stronie wieży od tego punktu, tak że patrzył nań w bardziej prostejlinii.Tym, co wpadło mu w oko, był czerwony kolor.Teraz widział go wyraznie.Ostatni stopieńprzed miejscem, w którym schody sięgały krawędzi górnego podestu, świecił czerwienią,włącznie ze wspornikiem pod spodem.W istocie cała konstrukcja połyskiwała przytłumionymblaskiem, jakby została wyrzezbiona w jednym kawale matowego rubinu.- Wypróbowałem trochę Magii, szukając pułapek, które Malvinne mógł zastawić nawchodzących w górę - powiedział towarzyszom, kiedy do nich dołączył - i jedną odkryłem.Toostatni stopień podestu.Znów ruszyli w górę schodów.Myśli Jima krążyły wokół tego ostatniego stopnia.Pierwszym rozwiązaniem, jakie przyszło mu na myśl, było to, że cały stopień i wspornik tkwiływ ścianie jak na zawiasie, tak że w chwili kiedy ktoś na nim stanął, dodatkowy ciężar sprawiał,że stopień obracał się, zrzucając nieszczęśnika w długi, zgubny lot ku sklepieniu komnat dalekow dole.Nie myślał jednak o tym więcej, aż znalezli się na samej górze, a wtedy odkryłdodatkowy problem.Stopień, który widział naznaczony czerwienią, nie był podobny do niższychstopni.Miał on dobre osiem stóp szerokości.Znaczyło to, że było bardzo mało prawdopodobne,by udał się komuś skok w dal z miejsca ze stopnia poniżej.Pułapka była nieco bardziej złożona,niż to sobie wyobraził.Zarządził postój, żeby wszyscy się nad tym zastanowili.- Wygląda na to, że jesteśmy porządnie i skutecznie zatrzymani.Każde dotknięcie tegostopnia wyśle na dół tego, kto to uczyni.Czy ktoś ma jakieś pomysły?Wśród jego towarzyszy zapadła śmiertelna cisza.Brian i Giles gapili się na coś, co dlanich musiało wyglądać jak normalny stopień, wyłączywszy jego niezwykłą szerokość.Dafyddtakże się zastanawiał, ale z bardziej zadumanym wyrazem twarzy.Aragh tylko przyglądał mu siębacznie, wysuwając trochę do przodu głowę, z postawionymi uszami i zamkniętym pyskiem.- Hańba nam, jeśli zawrócimy! - odezwał się Giles po długiej chwili milczenia.- Tak - powiedział Brian.Ale wciąż żaden z nich nie podsunął myśli, jak przebyć tę lukę.W końcu Jim wpadł na pomysł.Niespecjalnie mu się on spodobał, ale wydawał sięjedynym możliwym wyjściem, jakie ktokolwiek z nich umiał wymyślić.Odchrząknął, żebyzwrócić uwagę reszty. - Mam pewien plan - rzekł.- Nie jestem nim zachwycony i wątpię też, żeby wam sięspodobał.- Podobanie się nie ma wiele wspólnego z obowiązkiem - powiedział sir Brian, a Gilesmruknięciem przytaknął.Dafydd skinął tylko głową, a wilk popatrzył na Jima żółtymi oczami.- Mogę zamienić się w smoka i sam przefrunąć nad tym stopniem - wyjaśnił Jim.-Problem w tym, jak was tam przenieść [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.