[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie nazywali go złodziejem dzieci, straszliwym czarnoksiężnikiem, który porywa dzieci na swą wyspę na lodowej północy i wysysa im krew.Na Way i Felkway po dziś dzień rodzice straszą nim dzieci, pouczając, by nie ufały nieznajomym.Wkrótce wielu Ludzi Dłoni wiedziało, co się dzieje na Roke.Na wyspę zaczęli przybywać przysyłani przez nich młodzi ludzie.Wielu z trudem docierało do celu, gdyż kryjące wyspę zaklęcia były jeszcze silniejsze niż dawniej.Sprawiały, iż wydawała się jedynie chmurą, rafą wśród spienionych fal.Do tego wiatr z Roke nie dopuszczał do zatoki Thwil statków, o ile na pokładzie nie znalazł się czarnoksiężnik zdolny go odwrócić.Mimo to jednak przybywali.Lata mijały i w końcu okazało się, iż szkoła potrzebuje nowej siedziby, większej niż jakikolwiek budynek w Thwil.W Ziemiomorzu mężczyźni budują statki, a kobiety domy.Tak nakazywał obyczaj.Jednak przy wznoszeniu większych budowli kobiety pracowały ramię w ramię z mężczyznami.Nie obowiązywały tu przesądy nie dopuszczające mężczyzn do kopalni ani zabraniające kobietom oglądać kładzenia kilu.Mężczyźni i kobiety, obdarzeni wielką mocą, wznieśli wspólnie Wielki Dom na Roke.Kamień węgielny położono na szczycie wzgórza, z którego biło źródło, nad miastem Thwil, naprzeciw Pagórka.Mury stawiano nie tylko z kamienia i drewna, lecz także z potężnych czarów, a wzmocniono zaklęciami.Pierwszą gotową częścią wielkiego domu było jego serce, Podwórzec Fontanny.Tam właśnie Medra przyszedł wraz z Elehal, stąpając po białych kamieniach, nim jeszcze otoczono je murami.Elehal zasadziła obok fontanny młodą jarzębinę z Gaju.Przyszła teraz, by sprawdzić, jak się miewa drzewko.Silny wiosenny wiatr od lądu porywał wodę z fontanny.Na Pagórku zebrała się grupka ludzi: czarnoksiężnik Hega z O nauczał krąg młodzieży sztuczek iluzji.Nazywali go Mistrzem Sztuk.Iskiernik już dawno przekwitł.Wiatr porywał jego popioły.We włosach Żar pojawiły się siwe pasma.- I znów wyruszasz, pozostawiając nam kwestię ustalenia reguł.- Jej brwi marszczyły się równie groźnie jak kiedyś, lecz głos rzadko przybierał równie surową nutę.- Zostanę, jeśli chcesz, Elehal.- Chcę, żebyś został.Ale nie rób tego.Zajmujesz się szukaniem.Musisz to robić.Tyle że ustalenie najlepszych metod - reguł, tak je chce nazwać Waris - to praca dwakroć cięższa niż budowa domu i wywołująca dziesięciokroć więcej sporów.Chciałabym móc się od tego oderwać.Znów spacerować z tobą, jak kiedyś.I chciałabym, byś nie płynął na północ.- Czemu się spieramy? - spytał z głębokim smutkiem.- Bo jest nas więcej! Zbierz w komnacie dwudziestu, trzydziestu ludzi obdarzonych mocą, a będą starali się działać po swojemu.Kiedy mężczyzn, którzy zawsze pracowali samotnie, połączysz w grupę z kobietami mającymi swoje sposoby, osiągniesz tylko niechęć.Do tego istnieją między nami głębokie różnice, Medro.Musimy dojść do zgody.To niełatwe.Choć odrobina dobrej woli mogłaby zdziałać dużo.- Mówisz o Warisie?- O Warisie i kilku innych.To mężczyźni.Dla nich tylko to się liczy.Gardzą Dawnymi Mocami i boją się ich.Podejrzliwie traktują moce kobiet, bo sądzą, że łączą się one z Dawnymi Mocami.Jakby jakikolwiek śmiertelnik mógł z nich korzystać bądź próbować je kontrolować! Zbyt są skupieni na swej męskości.Twierdzą, że prawdziwy czarnoksiężnik musi być mężczyzną żyjącym bez kobiet.Siostra powiedziała mi wczoraj, że wraz z Ennio i cieślami zaproponowali, iż wzniosą im zamkniętą część domu albo nawet odrębny dom, by mogli zachować czystość.To nie moje słowo, lecz Warisa.Oni jednak odmówili.Chcą, by reguła Roke oddzieliła mężczyzn od kobiet i by mężczyźni podejmowali wszystkie decyzje.Jaki kompromis możemy z nimi zawrzeć? Czemu tu przyszli, jeśli nie chcą współpracować z kobietami?- Powinniśmy ich odesłać.- Odesłać stąd? W gniewie? By uprzedzili władców Wathortu i Havnoru, że wiedźmy z Roke szykują burzę?- Zapominam.Zawsze zapominam.- W jego głosie dźwięczała rozpacz.- Zapominam o murach więzienia.Gdy pozostaję poza nimi, nie jestem takim głupcem.Ale kiedy tu jestem, nie wierzę, iż to więzienie.Tam jednak, bez ciebie, pamiętam.Nie chcę odejść, ale muszę.Nie chcę przyznać, że cokolwiek tutaj mogło pójść nie tak, ale muszę.Odpłynę raz jeszcze na północ, Elehal.Ale kiedy wrócę, zostanę.To, co muszę znaleźć, znajdę tutaj.Czyż już tego nie znalazłem?- Nie - odparła.- Znalazłeś mnie.Lecz w Gaju czeka cię dużo szukania i znajdowania.Może nawet znajdziesz ukojenie.Czemu na północ?- By dotrzeć do Ludzi Dłoni z Enladu i Ca.Nigdy tam nie byłem.Nie wiemy nic o ich magii.Enlad królów i jasna Ea, najstarsza z wysp! Z pewnością znajdziemy tam sojuszników.- Lecz między nami leży Havnor - przypomniała.- Nie popłynę na Havnor, ukochana.Zamierzam go okrążyć, wodą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]