[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Alessan popatrzył na mnie gniewnie, nie rozumiejąc moich słów.- Tolocamp poszedł z Anellą do łóżka w godzinę po tym, jak dowiedział się o śmierci mojej matki - wyjaśniłam krótko.- To nie jest taka sama sytuacja, Nerilko - jego twarz wykrzywiła się w strasznym grymasie, oczy płonęły.- Kochałeś Moretę.Policzki mu zadrżały.Spojrzał na mnie zimno, prawie z nienawiścią, aż cofnęłam się odruchowo.- Czy to cię powstrzymuje, lady Nerilko? Wolałbym, aby to była panieńska skromność.Nigdy nie spotkałem mieszkańca Warowni Fort, który by dotrzymał słowa.Ciągnął mnie w swoją stronę.Szukałam słów, aby wytłumaczyć, dlaczego się opieram.Głównym powodem było to, że chwila zupełnie nie sprzyjała sytuacji, która powinna dawać ludziom radość.Człowiek, który doświadczył śmierci bliskich, potrzebuje miłości, żeby przypomnieć sobie, że żyje, Nerilko - mówił żarliwie.Nieomal skapitulowałam, gdy rozległo się skrzypnięcie zewnętrznych drzwi i usłyszeliśmy odgłosy kroków.- Jesteś wolna, Nerilko, ale nie na długo - rzekł.- Zawarliśmy układ i wypełnimy go; im prędzej, tym lepiej.Tęsknię za tym kielichem.Wszedł Tuero.Na jego twarzy odbiła się ulga, gdy zobaczył, że Alessan nie śpi i rozmawia ze mną.- Czy trzeba ci czegoś, Alessanie?- Ubrania - odparł Alessan wyciągając rękę.Wyjęłam świeże szaty ze skrzyni, a Tuero podał mi buty.Ubrał się szybko, potem wyszliśmy.Jego pojawienie się, a jeszcze bardziej zachowanie wprawiło wszystkich w zdumienie.Przywołał Deefera, wysłał wychowanka po Daga, pytał o Oklinę i nie dziwił się obecności Desdry, gdy ta zjawiła się razem z jego siostrą.Odwrócił się gwałtownie, gdy Oklina chciała go ucałować, i ostrym tonem polecił mnie i Tuero udać się do biura.Wydawał dyspozycje głosem cichym, beznamiętnym.Wszyscy cieszyli się, że odzyskał energię, ale tylko ja zdawałam sobie sprawę, że Alessan przygotowuje Ruathę do swego odejścia.Do późna w nocy konferował z Tuero, wysyłał wiadomości na bębnie, a inne w zapieczętowanych listach przez posłańców na biegoniach.Te pierwsze stanowiły prośbę o przysłanie klaczy zarodowych oraz bezdomnych rodzin o dobrej reputacji.Napominał także dłużników, aby spłacili należne Ruathcie sumy; widziałam odpowiednie rubryki w dziennikach.Tych, którzy mogli maszerować albo utrzymać się w siodle, wysyłał do opuszczonych siedzib, aby sprawdzili, w jakim są stanie, ile bydła zostało na pastwiskach i czy obsiano pola.Praca nie dawała mi tym razem zadowolenia.Przygnębiała mnie gorączkowa krzątanina Alessana, którą starał się zagłuszyć własne myśli.Przy produkcji serum natrudziliśmy się dużo bardziej, ale wówczas przepełniał nas duch poświęcenia.Teraz brakowało nam zapału, tak jakby beznamiętność Alessana i nas pozbawiła uczuć.Nawet to, że po uprzątnięciu bałaganu, który powstał w czasie zarazy, Ruatha objawiła się odświeżona i odnowiona, niewiele sprawiło nam radości.Oklina, chcąc nas podnieść na duchu, ozdobiła główne pomieszczenia kwitnącymi roślinami.Niektóre zwiędły natychmiast, tak jakby i one nie były w stanie przeżyć w tej atmosferze.Zamartwiałam się nieustannie, że niedobry układ zawarłam z Alessanem, że to ja wywołałam u niego tę napawającą lękiem przemianę.Uwierzył, że pomogę mu w popełnieniu samobójstwa.Dziesięć dni po śmierci Morety, przy kolacji upływającej w ponurym nastroju, Alessan powstał prosząc o uwagę.Wyciągnął zza pasa cienki rulon.- Lord Tolocamp wyraża zgodę, abym wziął jego córkę, lady Nerilkę za żonę - oświadczył rzeczowym tonem, bez żadnych wstępów.Dużo później natknęłam się na ten list leżący na dnie jakiejś szkatuły.Słowa Tolocampa brzmiały następująco: „Weź ją sobie, jeśli tam jest.Nie uważam jej już za swoją córkę”.Alessan nie musiał oszczędzać moich uczuć, ale w ten sposób dowiódł po raz kolejny, że za pozorami chłodu i braku emocji krył na wskroś dobre serce.Oświadczenie Alessana wywołało zdumienie, ale nikt na mnie me spojrzał.Desdra wróciła do Cechu Uzdrowicieli pięć dni wcześniej.- Lady Nerilka? - zapytała Oklina nieśmiało, patrząc na brata szeroko otwartymi oczami.- Ród Ruathy nie może wygasnąć - ciągnął Alessan bez cienia radości.- Rill zgadza się ze mną.Spojrzenia obecnych skierowały się na mnie.Patrzyłam prosto przed siebie.- Przypominam sobie teraz, gdzie cię widziałem - zaczął Tuero.Uśmiechnął się.Był to pierwszy uśmiech, jaki widziałam w ciągu ostatnich dziesięciu dni.- Lady Nerilko.- Powstał i skłonił się przede mną wśród okrzyków zaskoczenia.Oklina przyglądała mi się przez dłuższą chwilę, a potem obeszła stół i objęła mnie ramionami.Płakała, choć usiłowała się opanować.- Och.Rill, czy to naprawdę ty?- Mam zgodę pana jej Warowni - rzekł Alessan.- Obecny jest harfiarz i świadkowie, toteż możemy niezwłocznie dokonać formalności.- Chyba nie w ten sposób - zaprotestowała Oklina pstrykając palcami.Chwyciłam jej dłoń i ścisnęłam silnie.- W ten sposób, Oklino - błagałam ją wzrokiem o spokój.- Zbyt wiele jeszcze musimy zrobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]