[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Duch Ariocha opuścił posąg, lecz nefrytowy wizerunek pozostał na swoim miejscu.- I nadal przechowujesz w pamięci wszystko, co zdarzyło się na spotkaniu Władców Prawa i Chaosu?- To moje przeznaczenie.- Być może jest ono mniej gorzkie niż los tych, którzy opuścili miasto - rzekł Elryk cicho.- Jestem ostatnim z rodu, nad którym ciążyła owa klątwa.J’osui Creln Reyr, zaskoczony, spojrzał w oczy Melnibonéanina.Przez jego twarz przemknął cień współczucia.- Nie przypuszczałem, że kogoś może ścigać fatum okrutniejsze niż to, które wisi nade mną.Teraz jednak jestem w stanie w to uwierzyć.- Ulżyj więc przynajmniej mej duszy - wybuchnął nagle Elryk.- Muszę wiedzieć, co zaszło owego dnia pomiędzy Władcami Wyższych Światów.Chcę pojąć istotę mego bytu - tak jak ty, mimo wszystko, rozumiesz cel swego istnienia.Błagam, odpowiedz mi!J’osui Creln Reyr zmarszczył brwi i zatopił wzrok w oczach Elryka.- A więc nie znasz mojej historii w całości?- Jest coś jeszcze?- Mogę jedynie pamiętać wydarzenia tamtego dnia, lecz kiedy próbuję przekazać komuś moją wiedzę ustnie lub też wyrazić ją na piśmie - nie potrafię tego uczynić.Elryk chwycił mężczyznę za ramiona.- Musisz spróbować! Musisz!- Wiem, że mi się nie uda.Smiorgan, widząc cierpienie w oczach Melnibonéanina, zbliżył się do niego.- Co się stało, Elryku? Albinos chwycił się za głowę.- Nasza podróż nie miała sensu.- Nieświadomie nadal mówił Wysoką Mową Melniboné.- Niekoniecznie - odezwał się J’osui Creln Reyr.- Przynajmniej z mojego punktu widzenia.- Przerwał na moment.- Opowiedz mi, jak znaleźliście miasto? Czy mieliście jakąś mapę?Elryk wyjął pergamin.- Oto ona.- Tak, to właśnie ta.Wiele setek lat temu włożyłem ją do szkatułki, którą umieściłem w niewielkiej skrzynce.Tę zaś wrzuciłem do rzeki, w nadziei, że popłynie ona w ślad za moim ludem, a oni już domyśla się, jakie jest jej znaczenie.- Szkatułkę odnaleziono na Melniboné, lecz nikt nawet nie zatroszczył się, by ją otworzyć - wyjaśnił Elryk.- To może da ci jako takie pojecie o tym, co stało się z ludźmi, którzy opuścili R’lin K’ren A’a.Dziwny człowiek z powagą skinął głową.- Czy mapa nadal była zapieczętowana?- Tak.Mam tę pieczęć ze sobą.- Czy przedstawia ona jedno z wyobrażeń Ariocha, figurkę osadzoną w małym rubinie?- Zgadza się.Zdawało mi się, że rozpoznaję tę postać, ale nie byłem pewien.- Wizerunek w Klejnocie - mruknął J’osui Creln Re-yr.- Tak jak się o to modliłem, powrócił, niesiony przez osobę z królewskiego rodu!- Jakie jest jego znaczenie?- Czy ten jegomość pomoże nam w ucieczce, Elryku? -przerwał Smiorgan.- Zaczynamy się cokolwiek niecierpliwić.- Czekajcie - powiedział albinos.- Później wam wszystko opowiem.- Wizerunek w Klejnocie może przyczynić się do mego wyzwolenia - rzekła Istota Skazana na Życie.- Jego posiadacz, o ile pochodzi z linii królewskiej, może rozkazywać Nefrytowemu Człowiekowi.- Więc czemu sam go nie użyłeś?- Z powodu ciążącej na mnie klątwy.Obdarzono mnie mocą władania demonami, lecz nie mogę ich przywoływać.W ten właśnie sposób, jak zrozumiałem, zażartowali sobie ze mnie Władcy Wyższych Światów.Elryk dostrzegł gorycz i smutek w oczach J’osui Creln Reyra.Melnibonéanin patrzył na blade, nagie ciało, białe włosy i skórę, która nie była ani młoda, ani stara.Przyglądał się drzewcom strzały wystającym sponad trzeciego żebra z lewego boku.- Co mam zrobić? - zapytał.- Musisz wezwać Ariocha i rozkazać mu, by wszedł na powrót w swoje ciało i podniósł z ziemi swe oczy, żeby mógł widzieć, opuszczając R’lin K’ren A’a.- A kiedy już sobie pójdzie?- Klątwa odejdzie wraz z nim.Elryk zamyślił się.Gdyby wezwał Ariocha, zapewne wbrew jego woli, i kazał mu zrobić coś, na co ten nie miał ochoty, mógłby uczynić sobie wroga z tego potężnego, nieprzewidywalnego bóstwa.Lecz przecież byli otoczeni przez wojowników Olab i nie mieli szans ucieczki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl