[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Między otwarte ramiona włożyłemplastykową rączkę szczoteczki do zębów, a ją samą nie żałując plastra przytwierdziłemdo drzwi.Na zakończenie wsadziłem wtyczkę do kontaktu i nastawiłem radio na cały31regulator. Jeśli dobrze zrozumiałam odezwała się Zosia, dotąd w milczeniu obserwującamoje poczynania otwarcie drzwi wyrywa rączkę szczoteczki spomiędzy kleszczy spi-nacza.Zatrzaskują się i zwierają druty. Tak.Zamyka się obwód i prąd płynie do radia, które powinno nielicho ryknąć.Tonajprostszy alarm do drzwi.Każdy może sobie taki zrobić w pięć minut. Trochę dłużej ci zeszło uśmiechnął się pan Tomasz patrząc na zegarek. Bo jeszcze musiałem wymyślać po drodze szczegóły wyjaśniłem. Pora zastanowić się nad kilkoma kwestiami mruknął szef, gdy już się rozloko-waliśmy w pokoju.Wyjąłem z kieszeni notatnik. A więc mamy stuprocentową niemal pewność, że pociąg ukryli Niemcy. W ta-kim razie, czy do skrytki jest obecnie dostęp? Trzeba nad tym pomyśleć powiedziałem. Oczywiście gdy ukrywali skarbymusieli liczyć się z tym, że kiedyś przyjdzie pora je wydobyć. Wkraczają Rosjanie.W dodatku uprzedzeni przez swoich dywersantów, że gdzieśtu należy szukać pociągu pełnego skarbów.Ukrywający musieli liczyć się z tym, że Armia Czerwona, NKWD i inne organizacjebędą starały się odnalezć pociąg.Skrytka musiała wiec być świetnie zabezpieczona, naj-lepiej zasypana dziesiątkami metrów skalnych odłamków albo nawet zalana wielome-trową warstwą betonu.I oczywiście zaminowana. Dobrze powiedziałem. Wobec tego ja przedstawię nieco inny pogląd na tęsprawę.Oczywiście łup należało ukryć starannie. Niemcy z pewnością nie spodziewali się, że utracą ziemie będące częścią ich pań-stwa od stuleci.Liczyli się z faktem, że będą okupowani, ale sądzili, że po kilkuletniejokupacji Rosjanie opuszczą ich terytorium, a wówczas będzie można wydobyć łup stwierdził pan Tomasz. Teraz przedstawię wam moją koncepcję powiedziałem. Sądzę, że faktycznieliczyli na to, że pozostaną na tych ziemiach.Zapewne chcieli sobie przygotować gruntdo odbudowy państwa niemieckiego.Do tego celu przydałoby się czterdzieści milio-nów dolarów. Czterdzieści miliardów poprawił mnie szef. Czterdzieści miliardów dolarów wystarczyłoby na zakupienie odpowiedniej ilo-ści broni na czarnym rynku, odbudowę przemysłu zbrojeniowego i dalsze badania nadbronią rakietową.Dlatego sądzę, że zastosowali koncepcję mieszaną. To znaczy? zaciekawił się szef. Aup ukryto w lochach zalanych tysiącami metrów sześciennych betonu albow sztolniach kopalnianych.Jednocześnie jednak przygotowano wąskie przejście omija-32jące zawały, oczywiście starannie zamaskowane i znane jedynie wąskiej grupce wybra-nych, ale umożliwiające stopniowe opróżnianie skrytki, gdy będą tego wymagały oko-liczności. Krąg wtajemniczonych musiałby być naprawdę wąski. Z drugiej strony istniałaby nieco szersza grupka ludzi wiedzących, w którymmiejscu znajduje się kryjówka i oczywiście pilnujących jej jak oka w głowie.Pan Tomasz postukał palcami po stoliku. To by sporo wyjaśniało westchnął. Opowiedz, wujku Zosia zachęciła szefa do zwierzeń. To było w końcu lat sześćdziesiątych.Utworzono właśnie naszą komórkę przy Mi-nisterstwie Kultury i Sztuki.Marczak został dyrektorem, a Waldemar Batura grał jesz-cze, że się tak wyrażę, w naszej lidze.W tym czasie dość głośna była sprawa niejakie-go Klosego, niemieckiego policjanta z czasów okupacji.Tylko nie mylcie go z HansemKlossem pogroził nam żartobliwie palcem. Klose wpadł w ręce UB.Ukrywał sięod końca wojny.Za zwrócenie wolności złożył wyjątkowo interesujące zeznania.Mia-nowicie pod sam koniec wojny brał udział w ukrywaniu skrzyń przechowywanychw piwnicach komendantury we Wrocławiu.Wedle jego zeznań wywieziono je kolumnąciężarówek do Karpacza.Tam przepakowano je na wozy i przewieziono tak zwaną Zlą-ską Drogą w góry.Klose twierdził, że gdy skrzynie były już na furmankach spadł z ko-nia i stracił przytomność.Musieli go odwiezć do szpitala, dlatego nie potrafił wskazaćmiejsca ukrycia.Ale ja z Waldkiem zdołaliśmy zidentyfikować przypuszczalne miejsceukrycia skarbu.W kotle pod Znieżką znajdowały się przed wojną dwa szyby kopalnianeHerman i Gustaw oraz sztolnia Barbara i jaskinia Porfirowa Dziura.Na współczesnychmapach po tych obiektach nie ma żadnego śladu.Waldek znalazł w bibliotece w Wał-brzychu rysunki szybów pochodzące z połowy ubiegłego wieku.Wystąpiliśmy do mini-stra z prośbą o zezwolenie na podjęcie poszukiwań.Otrzymaliśmy ją.Krakowska Aka-demia Górniczo-Hutnicza dała nam do pomocy dziesięciu studentów, a jedna z kopal-ni, chyba Siersza , świder używany do głębokich poszukiwań geologicznych.Właśnietworzono na tych terenach Karkonowski Park Narodowy, więc oni też przydzielili namczłowieka, który miał zadbać o to, abyśmy naszymi wierceniami nie zniszczyli chronio-nych roślin.Udało nam się wywiercić dziury i założyć ładunki. Aadunki wybuchowe? zaciekawiła się Zosia. Tak. Ale po co? Och, to standardowa technika badawcza tamtego okresu uśmiechnął się. Wierci się otwory, a potem na głębokości kilkudziesięciu metrów detonuje słabe ła-dunki wybuchowe i mierzy rozchodzenie się fal sejsmicznych.Dzięki temu można od-kryć podziemne wyrobiska.Metoda zawodna, ale nie było wówczas lepszych.Wytypo-33waliśmy kilka miejsc, które wydały nam się podejrzane i zdecydowaliśmy się wiercićotwory sondażowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]