[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.! i tego czÅ‚eka historia jest ciekawÄ…! Wpatrzmy siÄ™ raczej w rysy jego twa-rzy.Z wejrzenia uczciwy.! Z jakiego on też może być narodu? Nie chytre to i zmiennespojrzenie WÅ‚ocha! Nie ponure i zbójeckie Greka.! Nie Turek to ani Arab, bo ma twarz zbytbiaÅ‚Ä….! Któż on wiÄ™c? Oto lepiej sÅ‚uchajmy, bo otwiera usta i ociera zielone okulary. A wzdyć paÅ„stwo Polacy! A wÅ‚aÅ›nie, mój stary! A witajcież! witajcie! A wchodzcież do mego sklepiku! O jaki ja rad! Jaki ja rad dzisiaj! Witaj nam, stary poczciwcze, co pÅ‚aczesz na dzwiÄ™k rodzinnej mowy! A ja stary żoÅ‚nierz.! Podlasiak.! MichaÅ‚ z KÄ™czek KÄ™czkowski.! Szlachcic.krawiecw Kairze, pod piramidami. A cóż ty tu robisz, bracie? Ot, siedzÄ™ i szyjÄ™.! A o parÄ™ kroków stÄ…d mam i stancjÄ™.! a w stancji jest moja niewol-nica czarna, którÄ… kupiÅ‚em dzieckiem przed kilkunastoma laty.A jest w niej kÄ…cik dla przyja-ciela.! A mam też i dwa dzieÅ‚a: %7Å‚ycie Jana Zamojskiego i HistoriÄ™ Naruszewicza.Umiemje już na pamięć, ale szkoda, że nie mam ich wiÄ™cej! A ten drugi, co siÄ™ teraz do nas zbliża i co także nie wyglÄ…da na tutejszego? Ot, to, panie, wielki wisus !.***.dezerter.ladaco! Już trzy razy miaÅ‚ sklepik i trzyrazy zbankrutowaÅ‚.Musi siÄ™ teraz żywić przy mnie.Wszak to, panie, prawie jedna mowa ijedno gniazdo.SÅ‚owianie.!BÄ…dz nam dÅ‚ugo zdrów, poczciwy Michale, a niechaj Pan Bóg bÄ™dzie z tobÄ…!Już i wieczór.wkrótce sÅ‚oÅ„ce zajdzie, Å›pieszmy wiÄ™c nad brzeg wielkiego kanaÅ‚u ku Izbi-kie, gdzie nas czeka wspaniaÅ‚y widok.44 Otóż znowu ten obszerny plac Izbikie, któren widzieliÅ›my dziÅ› z rana.Jak odmienna jego ztej strony postać! TysiÄ…ce niziutkich plecionych z trzciny krzeseÅ‚ek, jak w Tuileriach, a nanich siedzÄ… Turcy, Araby, Kofci, Europejczycy  palÄ…c fajki, pijÄ…c kawÄ™ i używajÄ…c piÄ™knegowidoku, a wkrótce miÅ‚ego chÅ‚odu.Inni spacerujÄ… naokoÅ‚o.SÄ… nawet i kapelusze damskie.Rzadkie, ale gÅ‚adkie.!SÅ‚oÅ„ce zachodzi.! Jak piÄ™kne, różnofarbne rzuca odcienia na domy, na wodÄ™, na drzewa,na szczyty minaretów.Nie jest to plac Vendôme ani jaki square londyÅ„ski; nie jest to zachwycajÄ…ca Piazetta We-necji, arcydzieÅ‚o sztuki.Ten plac, dziesięć razy obszerniejszy od innych, obstawiony w pół-kole fantastycznymi domami, które zachodzÄ…ce sÅ‚oÅ„ce tak malowniczo zÅ‚oci! Ten plac, które-go Å›rodkiem jest jezioro, okrążone ulicÄ… wysadzonÄ… rzadkimi palmowymi drzewami, a którÄ…kanaÅ‚ tak srebrnÄ… wstążkÄ… otacza, jakby sznur szmaragdów i pereÅ‚ zdobiÄ…cy Å‚abÄ™dziÄ… szyjÄ™dziewicy! Ten plac caÅ‚Ä… swÄ… piÄ™kność otrzymuje od natury i od cechy piÄ™knoÅ›ci wschodniej,którÄ… odbija, równie jak jego jezioro zÅ‚otopurpurowe odbija promienie zachodzÄ…cego sÅ‚oÅ„ca. Już zaszÅ‚o.! Salwy z cytadeli pozdrowiÅ‚y hucznie pierwszÄ… noc ramazanu; szmer radosnyrozbiegÅ‚ siÄ™ po tÅ‚umie muzuÅ‚manów.Ramazan  to ich karnawaÅ‚! W dzieÅ„ Å›piÄ… i poszczÄ…, acaÅ‚Ä… noc spÄ™dzajÄ… na biesiadach i f a n t a z j a c h12.SÅ‚oÅ„ce już zaszÅ‚o, a niebo jeszcze przez pół godziny otoczone ognistym wieÅ„cem, nad któ-rym unosi siÄ™ wieniec zÅ‚oty, nad którym blada szmaragdowa wstążka, nad tÄ… obszerniejszaróżowa girlanda, ginÄ…ca w ciemnym bÅ‚Ä™kicie niebios okrywajÄ…cych siÄ™ już biaÅ‚ymi jak perÅ‚ygwiazdami.Oto jest chwila, w której siÄ™ oddycha na Wschodzie! Oto chwila, w której Kair Kairem.Wktórej Wschód przywdziaÅ‚ swoje godowe szaty.Teraz trzeba wielkiego malarza, wielkiegopoety, aby go przelaÅ‚ na płótno lub w harmonijne, jak ten widok, sÅ‚owa!Jak tylko zagasÅ‚y ostatnie promienie tej wieczornej zorzy, w mgnieniu oka caÅ‚y plac, alejaotaczajÄ…ca jezioro i wszystkie przylegÅ‚e ulice zabÅ‚ysÅ‚y kagaÅ„cami.PowstaÅ‚ szmer z Å‚ona ci-chego dotychczas miasta; armaty z cytadeli powtórzyÅ‚y salwy, a niespodziany fajerwerkwzniósÅ‚ siÄ™ ze Å›rodka wód jeziora w ksztaÅ‚cie jaskrawej fontanny, a na drugim brzegu zabÅ‚y-sÅ‚a piramida z kagaÅ„ców, na szczycie której tkwiÅ‚y półksiężyce z gwiazdÄ… ognistÄ…  godÅ‚omuzuÅ‚manów.Lud zbiera siÄ™ w coraz wiÄ™kszej liczbie.Szerokie nadbrzeże napeÅ‚niÅ‚o siÄ™ tÅ‚umem space-rujÄ…cych.Bogato uczaprakowane konie niosÄ… poważnie na swych grzbietach arabskich jezdzców.Wtem z daleka, od ulicy Franków, zabÅ‚ysnęły liczne pochodnie i zahuczaÅ‚y niezwyczajne wtych stronach koÅ‚a powozów.PrzesunÄ…Å‚ siÄ™ szybko kabriolet parokonny; w nim siedziaÅ‚ mÅ‚o-dy i tÅ‚usty Turek, w czerwonej czapce z kutasem i w nowym nizamskim stroju, sam siÄ™ nie-zgrabnie powożąc.Lud siÄ™ rozstÄ™powaÅ‚ ze wszech stron, a on siÄ™ oglÄ…daÅ‚, czy karety z jegoharemu blisko za nim.ByÅ‚ to Abas-basza, wnuk wicekróla, a rzÄ…dca Kairu.PrzesunÄ…Å‚ siÄ™ ten caÅ‚y orszak i udaÅ‚ sklepionÄ… bramÄ… ku stronie miasta Izbikie zwanej,gdzie i my poniesiem nasze kroki.Gdzież pójdziem wprzódy.? Na operÄ™.? czy na balet? Pytam nie żartem! Idzmy na operÄ™.Otóż nasz wierny janczar otwiera nieznacznie maÅ‚e drzwiczki starożytnego domu i oglÄ…-dajÄ…c siÄ™ wkoÅ‚o, czy nas kto nie szpieguje, wprowadza szybko w ciemny korytarz i drzwi zasobÄ… starannie zamyka.Stara Arabka, schludnie ubrana, wychodzi naprzeciw nam z kagaÅ„cem i rozmówiwszy siÄ™z naszym janczarem (któren siÄ™ już z niÄ… na kilka godzin wprzódy widziaÅ‚), przyjmuje od nas12Tak nazywajÄ… wszelkie zabawy (p.a.).45 garstkÄ™ zÅ‚ota i wiedzie do obszernej sali, oÅ›wieconej sÅ‚abym blaskiem księżyca, przezierajÄ…-cego przez wysokie kratkowane okna, w poÅ›rodku której fontanna mruczy żaÅ‚oÅ›nie.JesteÅ›my w mieszkaniu Safny, najpierwszej Å›piewaczki Kairu.Nie ujrzym jej oblicza,usÅ‚yszym tylko przez sÅ‚abÄ… drewnianÄ… kratÄ™, która nas od niej przedziela, ciche tony arabskiejgitary i jej sÅ‚owicze pienia.Każmy sobie przynieść fajki, rozciÄ…gnijmy siÄ™ wygodnie na tychdywanach, a sÅ‚uchajÄ…c marzmy o tym, co nam najmilsze.O! jak jej gÅ‚os coraz wymowniejszym siÄ™ staje.Co za smÄ™tność.! Jak przenikajÄ…cy uczu-ciem! W tym Å›piewie caÅ‚a historia niewolniczego życia haremu, chociaż sÅ‚owa co innego nu-cÄ….W tym Å›piewie odzywa siÄ™ wymownym tonem smÄ™tna dusza z przygnÄ™bionego ciaÅ‚a!Prawdziwa muzyka wymowniej siÄ™ odkrywa sercom sÅ‚uchaczów, niż to pojmujÄ… ci, co jejsÄ… narzÄ™dziem.SÄ… oni bowiem posÅ‚uszni swemu natchnieniu, a natchnienie wydziera wielkiemyÅ›li pomimowolnie z ich Å‚ona! Zdziwia ich samych i czÄ™sto przewyższa ich pojÄ™cie.Boprawdziwe natchnienie nie jest ich d z i e Å‚ e m, ale samo przez siÄ™ i s t n i e j e.Muzyka jest pocieszycielkÄ… rodzaju ludzkiego, jest historiÄ… uczuć Å›wiata i wieszczym du-chem przyszÅ‚oÅ›ci!Dosyć!! Dosyć.! gdyż ten gÅ‚os tak smÄ™tny, tak wdziÄ™czny, tak czysty przesiÄ™ka zanadtomocno przez szczeliny sÅ‚abej duszy naszej! BÄ…dz nam zdrowa, zaczarowana księżniczko zTysiÄ…ca i jednej nocy!Dalej! Teraz wesoÅ‚ych wrażeÅ„, taÅ„ców! Almejówi!Hej, janczarze, dziÅ› ramazan.Trzeba hulać!Oto jest garść zÅ‚ota (szczęściem, że podobna garść zÅ‚ota nie czyni kilku dukatów).Pro-wadz nas do domu, coÅ› najÄ…Å‚ na dzisiejszy balet.A tam  taÅ„ce, wesoÅ‚a muzyka!Otóż już jesteÅ›my w kwaterze.Czekajmy chwilkÄ™, a zobaczym coÅ› nowego.Tylkoostrożnie i cicho, bo nam siÄ™ nic nie stanie, gdyż nosim dzielnÄ… broÅ„ przy boku, a Europej-czyków bojÄ… siÄ™ i szanujÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl