[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Przygotujcie się na to, że zostaniecie relatywistyczną niemożliwością.— wyśpiewał Isaac.— Złudzenie.Dom słyszał, że w kosmosie widzi się różne rzeczy, dlatego większe statki miały ekranowane kadłubyi odsłonięty jeden pokład dla nieuleczalnie ciekawskich.Biały jeleń wgalopował przez ścianę, która rozświetliła się pomarańczowo.Między porożem miał złotą koronę, a Dom wyczuł jego strach.Sierść miał zlepioną potem, ale kopyta zlewały się z podłogą, a skóra płynnie falowała, mieniąc się delikatnie.Nie przerywając biegu, przeskoczył przez autokucharza, a przez ścianę wpadł myśliwy na czarnym koniu.Mężczyzna miał biały strój i czerwony płaszcz ze srebrnymi dzwoneczkami.Blond włosy i brodę rozwiewał mu pęd, a twarz była blada i napięta; przez moment spoglądał na Doma i w jego oczach pojawiło się zdumienie.Uniósł dłoń obronnym gestem i zniknął za przeciwległą ścianą.— Rany, to wyglądało prawie prawdziwie!— I na pewno jest prawdziwe — skomentował Isaac.— Gdzieś.— Mówią, że kosmos to miejsce, w którym przenikają się wszystkie możliwości.Wydaje mi się, że on nas wyczuł.— To tylko duch na wietrze, nic więcej.Dom wstał nieco niepewnie.Ściany wciąż wyglądały jak zrobione z używanej poświaty księżycowej.— O takim złudzeniu słyszałem.Przez osłonięte okno przeleciała czerwona kula wielkości pięści, która następnie przeszła przez autokucharza, część głównego przekaźnika energii, śpiącego w stanie nieważkości Iga i zniknęła.Była to kosmiczna interpretacja gwiazdy — najprawdopodobniej BD+67930.Jak pozostałe, całkowicie niegroźna, choć czerwony gigant czy plujący biały karzeł mogły być denerwujące, gdy oglądało się, jak przelatują przez kogoś.Dom obejrzał się, słysząc niezwykle dziwne odgłosy: Hrsh-Hgn właśnie skończył wpychać się pod autokucharza i zamarł tam w pozycji przypominającej embriona.Po dobrej godzinie udało się przekonać ph_noba, żeby stamtąd wylazł.— Chyba nie jesssteśśśmy jako rasssa tak odporni jak wy.kosssmosss nass przeraża — przyznał, mrugając z zawstydzeniem.— To rejon niepewnośśści.przecież możemy przessstać issstnieć.Już rnogliśśśmy, kto to może wiedzieć.— Wyglądasz na jak najbardziej obecnego i istniejącego tak duchem, jak i ciałem.Hrsh-Hgn przytaknął bez przekonania.Isaac tymczasem skończył oglądanie autokucharza, zamknął panel techniczny i oznajmił:— To model 706, robiony na zamówienie.Tylko nigdzie nie mogę znaleźć jadłospisu.— Pradziadek wychodził, jak sądzę, z założenia, że to tylko jego statek, i sądzę, że tak też ułożył jadłospis: pod siebie — wyjaśnił Dom.— Pewnie, tak był zajęty uciekaniem przed wierzycielami, że nie miał czasu na wybieranie «dań.przepraszam, szefie, chyba się troszeczkę zagalopowałem.— Nic nie szkodzi, piractwem też się zajmował niejako przy okazji.Zgodnie z historią rodu był też ortodoksyjnym sadhimistą, a dla takich prostota jest największą zaletą.Obawiam się, że nie możemy liczyć na coś więcej niż suchy chleb ze śledziem.Autokucharz używał zwykłej metody powielania molekularnego struktury dań, które miał w pa.mięci jako równania rachunku prawdopodobieństwa.Po włączeniu zagulgotał, charknął i przez parę rninut bzyczał basowo, po czym wysunął się zeń stołowy blat, a z innego otworu posiłek wraz z naczyniami.Przez kilka długich sekund wszyscy przyglądali się w milczeniu temu, co stało na blacie.Wreszcie Dom ostrożnie wziął owoc pokryty białymi kryształkami.Hrsh-Hgn odchrząknął.— Faszerowanego ptaka w zalewie rozpoznaję — oświadczył.— To krupiewssski łabądek.Podejrzewam, że te białe kleksy to śmietanka.Dom zdjął pokrywę ze srebrnego półmiska.— Jakaś pieczona ryba w.smakuje jak jajka.Isaac wziął kryształową szklankę i wychylił zawartość jednym haustem.— Old overcoat, i to autentyczny! — ocenił zaskoczony.— Dwie takie szklanki i odlatujesz w słupie ognia.Obaj wytrzeszczyli na niego oczy, toteż pospiesznie odstawił szklankę i spytał:— Nigdy nie widzieliście pijącego robota czy co?!— Zastanawiamy się właśnie.— Dom urwał zażenowany —.no, gdzie to się podziewa?— Model klasy piątej może czerpać energię z kalorycznej zawartości substancji organicznych.— Robot sięgnął do klapki na piersiach.— Ale jeżeli wolicie, to mogę.— Wierzymy ci i nic nie wolimy — przerwał mu pospiesznie Dom i spojrzał na blat.— Zdaje się, że coś mówiłem o cnocie prostoty? I kto by pomyślał: ortodoksyjny sadhimista.— “Nie będziesz marnował" — zacytował Hrsh-Hgn.— Czasssami possstępowanie zgodnie z Jedynym Przykazaniem bywa przyjemnośśścią, nie tylko obowiązkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]