[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wystrzelił więc jednątorpedę w silniki wroga, tak na wszelki wypadek, i wykonał skok w nadprzestrzeń,pozostawiając uszkodzony i niezdolny do lotu statek Rozpuszczalnika Gorma na kursiekolizyjnym ze słońcem Ord Pardon.71Rozdział 17Wielka Sala w Praxeum nigdy jeszcze nie widziała tylu użytkowników Mocy naraz.Równo stu rycerzy Jedi po raz pierwszy w historii Nowej Republiki zebrało się w jednympomieszczeniu, żeby naradzić się co do przyszłości zakonu i omówić ostatniewydarzenia, będące skutkiem działań Ciemnych Jedi.W Sali z oczywistych względówzabrakło Leii Organy Solo; wielu Jedi było podłamanych ostatnią próbą sabotażugeneratora tarcz księżyca, wielu też było z tego powodu bardziej zdeterminowanych dodziałania.Dlatego też w Sali czuć było, poza przygnębieniem, również podniecenie.LukeSkywalker rozumiał uczucia swoich współtowarzyszy broni.Czuł, że to, co się dzisiajstanie, zaważy na dalszych losach galaktyki.Spojrzał po twarzach zebranych Jedi.Praktycznie wszyscy złożyli mu wyrazywspółczucia, jeśli chodzi o stan siostry, ale wiedział, że większość zapewnień osolidarności powędrowało do trójki młodych Solo.Kyp nawet chciał zejść na dół, żebyporozmawiać z Hanem, ale Luke powstrzymał go.Lepiej będzie, jeżeli Han pozostanieprzez jakiś czas sam.Zdoła wtedy zebrać myśli i wziąć się w garść.Nikt i nic tego nieprzyspieszy.Czas leczy wszystkie, nawet najgorsze rany, a tylko czas może terazpodnieść Corellianina na duchu.Skywalker siedział na jednym z foteli ustawionych w półokrąg dookoła stołukontrolnego, na którym też ustawiono holoprojektor.Drugie takie urządzeniezamontowane było na stojącym obok mechostołku.Było co prawda mniejsze i gorszejjakości, ale stanowiło teraz jedyną łączność z prezydentem Borskiem Fey'lyą, który,mimo iż nie miał wpływu na działania Jedi, chciał być obecny przy powoływaniu Rady.Reszta, dziewięćdziesięciu siedmiu Jedi i dwoje Jensaarai, którzy niedawno wyrazili chęćprzystąpienia do zakonu, siedziało na ustawionych w Sali krzesłach.Luke omiótłwzrokiem zebranych, wyczuwając przy okazji ich emocje.Poza lekkim przygnębieniem ideterminacją nie dostrzegł jednak nic.W pierwszym rzędzie siedzieli jego pierwsi uczniowie: Kyp Durron, Dorsk 82, Streen,Kirana Ti, Kam Solusar, Tionna, Cilghal, Corran Horn i Mara.Za nimi miejsce zajmowaliich Padawani: Miko Reglia, Rinock, Ewon Five-For-Two, Xyron Narr, Shor Gin, Tahiri,Sannah, Jacen i Jaina Solo.Następne rzędy były zajęte analogicznie; Luke dostrzegłwśród nich Leonida i Firtisthwinga, dwójkę najsilniejszych Jedi z czwartego rocznika,Tama Azur-Jamina, Eelysę i Grofta Vil'lyę, najzdolniejszych przedstawicieli szóstejgrupy, Wieiah i Keyana Farlandera z siódmego rocznika oraz Zekka i Lowbaccę, dwójkęJedi, którzy w rekordowo krótkim czasie zakończyli swój padawański okres.Mistrz Jedizwrócił też uwagę na Saraai-Kaan i Faustusa z Jensaarai.Zajmowali oni miejsca nakońcu Sali, razem z Ikritem i Anakinem.Dwa tylko krzesła były puste; jednoprzeznaczone dla Leii, która z oczywistych względów nie mogła wziąć udziału wzebraniu, drugie dla Tenel Ka.I to na nią wszyscy czekali.Kiedy wreszcie do Sali wpadła młoda Hapanka, wszyscy odetchnęli, ponieważ w ichemocjach pojawiły się śladowe ilości zniecierpliwienia.Dziewczyna bąknęła tylko krótkie"przepraszam" i zajęła swoje miejsce, obok Zekka.Oczy wszystkich natychmiastzwróciły się w stronę Luke'a, ale mistrz Jedi miał już przygotowaną wypowiedz.Włączyłwięc holoprojektor mechostołka, na którym natychmiast pojawił się hologram BothaninaBorska Fey'lyi, po czym wziął głęboki oddech i rozpoczął przemowę:- Drodzy Jedi, i ty, panie prezydencie.- odezwał się do zgromadzonych i dohologramu - Nastały ciężkie czasy zarówno dla Nowej Republiki, jak i dla Jedi.Zebraliśmy się tu, aby wspólnie stawić im czoło.- odwrócił się w stronę Borska Fey'lyi -Pana, prezydencie Fey'lyio, zaprosiłem tu po to, aby mógł pan wziąć udział wkształtowaniu organu przewodzącego zakonowi.-- Cieszy mnie to niezmiernie, że ktoś o mnie pomyślał.- futro Borska zafalowało - Jakjuż mówiłem mistrzowi Ikritowi, jestem przeciwny powstaniu Rady Jedi, ale, jak widać,72moje zdanie się nie liczy.- przerwał, czekając na pomruk poparcia ze stronyzgromadzonych.Kiedy jednak nic nie nastąpiło, jego futro stanęło dęba, a Bothaninrzucił - Jak zapewne wiecie, jestem osobą raczej zajętą i nie mogę poświęcić wam więcejczasu.Zamierzam jednak wziąć, jak mistrz Skywalker powiedział, udział w kształtowaniuRady.Moim zdaniem, powinien zasiąść w niej Groft Vil'lya.Jest Bothaninem, więc zpewnością da sobie radę z zarządzaniem.-- Wezmiemy to pod uwagę.- powiedział Luke, a oczy kilku zgromadzonych spoczęłyna Grofcie - W tej sytuacji pozostaje mi tylko pana pożegnać, panie prezydencie.-- Do widzenia zatem.- rzucił oschle Fey'lya i przerwał połączenie.Luke spojrzał naGrofta i wyczuł w nim bothańską dumę, ale przygłuszoną poczuciem obowiązku iświadomością Mocy.Kolejna istota, która pozbyła się rasowych przywar, żeby służyćgalaktyce, pomyślał.- Groft,- powiedział na głos - prezydent Nowej Republiki zgłosił twoją kandydaturę doRady.Co ty na to?-- Mistrzu Skywalkerze - powiedział Vil'lya, falując futrem - znasz mnie.Nie chciałbymwybijać się naprzód, jeżeli inni tego nie zaakceptują.Nie zależy mi na zajęciu miejsca wRadzie, chociaż będę szczęśliwy, jeśli do tego dojdzie.-- Myślę, że powiem w imieniu wszystkich,- odezwała się Tionna Solusar - jeżelipowiem, że Groft jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.- przez salęprzetoczył się pomruk zgody, a Tionna kontynuowała - Popieram Grofta.-- Bardzo dobrze.- odparł Luke, uśmiechając się lekko - Groft, zajmij proszę jedno zmiejsc koło mnie.Ale prezydent wybiegł naprzód z tym wybieraniem członków.Chciałbym jeszcze powiedzieć, że Rada Jedi, którą teraz utworzymy, będzie mniejsza,niż ta z czasów Starej Republiki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]