[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Ofiara może wyjść z tego z kilkoma zadrapaniami i opowiedzieć wszystkim,kto ją zepchnął.Kimmer rzuca na mnie niepewne spojrzenie.- %7łartujesz, co?- Nie, mówię poważnie.Chodzi mi o to, że nie wiemy, co się stało z żo-ną Jacka Zieglera, ale morderstwo wydaje się mało prawdopodobne.Mam go przekreślić z powodu plotek?Nienawidzę tej strony swojego charakteru, tak jak nie znosiłem jej u Sę-dziego, ale nie potrafię się powstrzymać.- Plotek!- No, skoro nigdy go nie oskarżono.- Wiesz co, Misha, sam siebie posłuchaj.Od kiedy to jesteś takim lega-listą? - Chce powiedzieć: Mówisz zupełnie, jak twój ojciec, co jest prawdą.- To tylko wizyta, Kimmer.Zajmie mi to godzinę, może nawet pół.- To czubek, Misha.Niebezpieczny czubek.Nie chcę, żebyśmy mieli znim cokolwiek wspólnego.- Mówi coraz głośniej, a w jej głosie pojawia sięnuta histerii.- Kimmer, przestań.Przyjrzyj się faktom.Freeman Bishop nie żyje. - Policja twierdzi, że to z powodu narkotyków.- A Colin Scott udawał agenta FBI, żeby zdobyć informacje o ojcu irównież zginął.- To był wypadek! - Koniec ze spokojną rozmową.- Tyle, że ten wypadek zdarzył się, gdy mnie śledził.Gdy śledził nas.- No, i co z tego.Nie zmienia to faktu, że to był wypadek.Upił się, uto-nął i teraz nie żyje.Możesz przestać się nim zajmować.- A nie sądzisz, że jednak mamy czym się denerwować?Błąd.Od razu widzę, że absolutnie nie należało tego mówić.Czuję się jakszachista, który właśnie ruszył skoczkiem i natychmiast stwierdził, o ułameksekundy za pózno, że za chwilę straci królową.- Nie, Misha, ja się nie denerwuję.Czym miałabym się denerwować?Tym, że jestem żoną człowieka, który zachowuje się jak wariat? Tym, żejego siostra nie potrafi myśleć o niczym innym, prócz kolejnych teorii spi-skowych? Tym, że dla mojego męża jedynym rozwiązaniem wszystkich pro-blemów jest podróż do Aspen, żeby odwiedzić zbrodniarza, który zamordo-wał własną żonę? Czy tym, że mój małżonek chce wprowadzić tego zbrod-niarza do naszego życia? Nie, Misha, z całą pewnością nie jestem zdener-wowana.Przecież zupełnie nie ma czym się denerwować.Próbuję jakoś ją ugłaskać.- Proszę cię, Kimmer.Sędzia był moim ojcem.- A ja jestem twoją żoną! Pamiętasz o tym jeszcze? - Przytrzymuje sięframugi drzwi, jakby to miało ją powstrzymać przed pełnym wybuchemzłości.- Tak, ale.Właśnie, ale! To ty zawsze dużo mówisz o lojalności.Postaraj się chociażraz być lojalny wobec mnie! Nie chodzi mi tu o lojalność polegającą na tym,że nigdy nie zainteresujesz się inną kobietą, dzięki czemu możesz napawaćsię swoją świętością i czuć się lepszy ode mnie.Mam na myśli taką lojal-ność, że coś dla mnie zrobisz.Coś ważnego.- Wiele już dla ciebie zrobiłem - odpowiadam najspokojniejszym to-nem, na jaki potrafię się zdobyć.Lubię myśleć, że już się uodporniłem na jejszyderstwa, ale jednak bolą mnie te słowa.- Zrobiłeś dla mnie to, co sam chciałeś, nie to, co ja bym chciała.Staram się przywołać w myślach to uczucie bliskości z Kimmer, któreprzeżywałem ostatniej nocy, kiedy trzymałem ją w ramionach, gładziłem jąpo plecach i słuchałem jej przeprosin, zanim zasnęła.Ostatniej nocy.W zeszłym roku.W ubiegłej dekadzie.Wszystko przepa-dło.- Kimmer, jeśli.- Poza tym, wcale nie jest tak, że ja dla ciebie nic nigdy nie zrobiłam!Jej oczy nadal płoną, a mnie zdumiewa siła jej gniewu, spotęgowanajeszcze niewielką przestrzenią kuchni, w której się znajdujemy.Kimmer w szlafroku i z potarganą fryzurą nadal jest dla mnie najbardziej pociągającąkobietą na świecie, jednak mam wrażenie, że gdybym wykonał ruch, któryjej się nie spodoba, jest gotowa powalić mnie na ziemię.Ta furia wrze w niejod czasu mojego powrotu z Vineyard.Pomimo wieści o Marcu, Kimmernajwyrazniej sądzi, że jej szanse spadają.Nie wiem, dlaczego tak uważa,natomiast zdaję sobie sprawę, że winą za to obarcza mnie.Podobnie jakwini mnie za wiele innych spraw.Słyszałem tę litanię setki razy, sto różnychopowieści, jak to Talcott Garland zrujnował jej życie.Jak za mnie wyszła,żeby zadowolić swoich rodziców, chociaż interesowało się nią wielu znacz-nie atrakcyjniejszych mężczyzn.Jak zrezygnowała z fascynującej praktyki wjednej z najlepszych waszyngtońskich kancelarii prawniczych, żeby podążyćza mną do tej zabitej deskami dziury w Nowej Anglii.Jak to nasi znajomi(prawie nie mamy tu przyjaciół - oskarża mnie Kimmer) rekrutują się pra-wie wyłącznie z grona wykładowców i patrzą na nią z góry, gdyż nie jestjedną z nich.Jak bez trudu została partnerem w byle jakiej kancelarii praw-niczej, o której nikt nie słyszał.Jak urodziła dziecko, żeby uszczęśliwić mę-ża, a nie zdawała sobie sprawy, na co tak naprawdę się decyduje i teraz zewzględu na syna musi tkwić w tym nieszczęśliwym małżeństwie.Jak to odtamtej pory jej życie oscyluje pomiędzy nudą a załamaniem nerwowym.Kimmer sama podjęła te wszystkie decyzje, ale winny jestem ja.- Przykro mi - mówię, podnosząc ręce w pokojowym geście.- Misha, proszę cię.dla mojego dobra, dla dobra naszego małżeństwai naszego syna.Obiecaj mi, że nie wprowadzisz tego człowieka do naszegożycia, że nie odwiedzisz go ani do niego nie zadzwonisz.Kiedy to mówi, z zaskoczeniem zauważam w jej głosie ton podobny dotego, jaki brzmiał w głosie Jacka Zieglera na cmentarzu: Kimmer się boi.Nie jest to fizyczny lęk o życie ani rozpaczliwa obawa matki o dziecko - nie,to lęk o własną karierę.Kimmer znajduje się na wyciągnięcie ręki od tego,czego zawsze pragnęła i nie chce, żeby wujek Jack to zniszczył.Jak mogę jąo to winić?Uznaję zatem, że nie ma sensu podsycać jej obaw.Nie teraz.- W porządku kochanie.Dobrze.Będę się trzymał z dala od wujka Jac-ka.Nie zrobię niczego, co.co spowodowałoby kłopoty.Jednak.no,wiesz.- Nie zrezygnujesz z poszukiwań.Czy to chcesz mi powiedzieć?- Musisz to zrozumieć, kochanie.- Och, rozumiem, rozumiem.- Jej uśmiech znów jest serdeczny.Ob-chodzi blat kuchenny i obejmuje mnie ramionami.Powróciła bliskość zpoprzedniej nocy, ot tak, po prostu.- Ale bez Jacka Zieglera.- Bez Jacka Zieglera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl