[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aylinn otarła łzy z policzków.Firdun stał trzymając oburącz laskę Strażnika.Patrzył ponuro przed siebie, jego twarz stężała jak maska.Nie był już beztroskim młodzieńcem, czekały go obowiązki, które na zawsze usuną z jego życia radość i śmiech.Aylinn przyglądała się długo następcy Ibycusa, a potem podeszła do niego.Trzymała różdżkę pionowo, jak Firdun swój magiczny kostur.Kwiat na czubku różdżki rozwarł płatki, choć słońce dopiero zachodziło.— Nikt nie powinien samotnie iść przez życie — powiedziała Aylinn.Księżycowy kwiat pulsował blaskiem, gdy to mówiła.— Możesz strzec Arvonu i wypatrywać grożących mu niebezpieczeństw na wiele sposobów, Firdunie.Nie zamykaj za sobą żadnych drzwi, aż będziesz pewny, że dokonałeś właściwego wyboru.Nowy Strażnik, patrząc na nią, zmarszczył brwi i zagryzł wargi.Zgarbił się, jakby magiczna laska była brzemieniem, które przewróci go na ziemię.— Ibycus działał sam.— Ibycus to Ibycus.A ty sam dokonaj wyboru, Firdunie.Nie sugeruj się przeszłością, sam określ swoje powinności i wybierz drogę, którą chcesz podążać.Popatrz.Zbliżyła ukwieconą różdżkę do magicznej laski, aż jeden z płatków księżycowego kwiatu dotknął pociemniałego ze starości drewna tuż obok palców młodzieńca.Wtedy wszystkim wydało się, ze słowa–gwiazdy ożyły i spłynęły po kosturze Strażnika.Firdun krzyknął cicho z zaskoczenia:— Aylinn! — Wtedy Księżycowa Panna sama do niego podeszła.—Z tobą.z tobą dam sobie radę — wykrztusił.— Oczywiście—odparła z triumfującą miną.—Ibycus wiedziało tym, inaczej by ci nie przekazał swojej Mocy.Dorównasz mu potęgą, będziesz nadzieją mieszkańców Arvonu, tarczą chroniącą ich przed Ciemnością.— Panie.Firdun i Aylinn odwrócili głowy.Za nimi stali obok siebie Hardin, Guret i Lero.Hardin wskazał na spienione fale.Zakochana para poczuła, że woda z pluskiem omywa im stopy.— Morze nadciąga.— Wszystkie koty powinny uciec jak najdalej! — roześmiał się Kethan.— Czeka nas daleka droga.— Niech tak się stanie — odparł Firdun.W jego głosie zabrzmiała nowa, władcza nuta.Gdybym zamknęła oczy, mogłabym przysiąc, że to powiedział sam Ibycus, pomyślała przelotnie Aylinn.Czeka cię daleka droga, ale nie pójdziesz nią samotnie, nie, już nigdy w życiu nie będziesz sam.Kiedy wędrowcy cofnęli się pospiesznie, morze zalało miejsce, w którym tak niedawno wznosiła się złowieszcza Brama.InterludiumPort Es, Miasto Es, EstcarpDzień był piękny, a morski wiatr, natrętnie trącający okienko obserwatora na wieży, raczej ożywczy niż zimny.Pani Loyse ciaśniej otuliła się podwójnym wełnianym szalem, choć zdawała sobie sprawę, że mrozi ją strach, a nie chłodny powiew.Nie chciała liczyć dni, które tu spędziła spoglądając na wielką zatokę, ponad czarną plamą przeklętej wyspy Gorm.Nowe statki zawinę do portu.Było lato i Sulkarczycy wykorzystywali przychylne wiato oraz piękną, bezsztormową pogodę.Na kotwicy stało teraz pięć korabi, nie było jednak tego, na który czekała najbardziej.Znała morze z najgorszej strony.Verlaine, w którym się urodzi: od dawien dawna stanowiło zagrożenie dla żeglarzy.Nie, jego mieszkańcy nie byli piratami, w rzeczywistości jednak niczym się od nic nie różnili, żyjąc z katastrof morskich, a natura pomagała im, pędź; statki na podwodne skały.Na pewno Verlaine nie było wyjątkiem.Ilu wielmożów z Alizonu i z nieznanych zamorskich krain bogaci się, zwabiając zbłąkane korabie na rafy?I tam nie brakuje korsarzy.Niedawno zniszczono ich gniazdo ukryte w pobliżu Nadmorskiej Twierdzy, w Krainie Dolin.Ciemność obudziła się, wyciągała macki.Kto wie, gdzie znów s pojawi, w jakiej postaci? Wprawdzie uczeniu z Lormtu porozumiewali z się z Gniazdem Gryfa w Arvonie, ale zamek ten znajdował się daleko od wybrzeża, a jego mieszkańcy nic nie wiedzieli o grożących na morzu niebezpieczeństwach.— Jaki czar chciałabyś rzucić na fale, najdroższa?Małżonek Loyse nosił kolczugą i ciężkie buty, lecz podszedł tak cicho, że nie wyrwał jej z zamyślenia.Drgnęła zaskoczona, gdy objął ją w pasie muskularnym ramieniem.Odwróciła głowę i spojrzała mu prosto w oczy.Koris, teraz Obrońca i Marszałek Estcarpu, a w rzeczywistości władca tej starożytnej krainy, nie był wyższy od Loyse.Walczył jednak tak dobrze, że w końcu żaden wróg nie śmiał wyzwać go na pojedynek.— Czuję się jak naiwna panienka czekająca na.— urwała, z trudem powstrzymując łzy: tych Koris nigdy nie zobaczy.— Jesteś wielką damą — zbliżył usta do jej policzka, czuła jego ciepły oddech — i masz syna, który opuścił ognisko rodzinne.— Jakieś nowiny? — zapytała wiedząc, że gdyby o czymś usłyszał, powiedziałby jej od razu.— „Wielki Żagiel" przybył z Nadmorskiej Twierdzy.Jego kapitan przypłynął szalupą, zanim załoga rzuciła kotwicę.Przywiózł tylko pogłoski i strzępy informacji: że tego lata pojawiło się bardzo dużo gór lodowych, które docierają dalej na południe niż zwykle.Oprócz tego.— Koris odsunął się nieco od żony — Lisica poprosiła o spotkanie.— Wesołość zniknęła z jego twarzy i głosu.Loyse zacisnęła usta, jakby poczęstował j ą czymś kwaśnym.— Chodźmy więc.— Odwróciła się w stronę krętych schodów.— Korisie, przez tyle lat miałeś do czynienia z Czarownicami.Jak udało ci się panować nad słowem, nie powiedzieć czegoś obraźliwego? Myślałam, że nowe władczynie Mocy są spokojniejsze i nastawione bardziej pokojowo niż ich poprzedniczki, póki nie przysłały nam Lisicy na pośredniczkę.— Kochanie, w porównaniu ze Strażniczkami z dawnych lat Lisica jest łagodna jak baranek.Tamte Czarownice nauczyły mnie cierpliwości i panowania nad sobą.Lisica nie przypomina swoich obecnych sióstr, może poza kilkoma, które jeszcze żyją.Najpotężniejsze Strażniczki umarły lub spłonęły podczas Wielkiego Poruszenia, a nowe są bardziej tolerancyjne względem nas.Zeszli do łodzi, która miała zawieźć ich w górę rzeki do Miasta Es.Wioślarze podchwycili szybki rytm bębna, który nie tylko pomagał im w pracy, lecz także ostrzegał inne jednostki, by usunęły się z drogi.Loyse nie rozsiadła się wygodnie w miękkim krześle czekającym na rufie, ale siedziała sztywno, wyprostowana jak strzała.Czy Lisica odebrała meldunek od którejś ekspedycji poszukującej Bram, na tyle ważny, że ich wezwała? Może w Lormcie dokonano jakiegoś kapitalnego odkrycia? Pomyślała z żalem, jak niewielką pomoc otrzymali od tej skarbnicy starożytnej wiedzy.Odkryte tam sulkarskie kroniki pochodziły z późnej epoki, kiedy Panowie Morza utrzymywali już ścisłe więzi z Estcarpem i z Krainą Dolin.Zawierały niewiele pożytecznych informacji: tylko jedną niejasną legendę.Małżonka Korisa wiedziała jednak, że czasami i w legendach kryje się źdźbło prawdy.Przynajmniej Escarp i Escore zostały oczyszczone z niebezpiecznych drzwi do innych epok i miejsc.Otrzymywali te; wieści od wysłanników badających południe kontynentu.Co do Arvonu.Któż może wiedzieć, co tam się dzieje? Chyba że Hilarion ponownie nawiązał łączność z Domem Gryfa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]