[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do dziÅ› francuskie prawa i obyczaje, majÄ…c do czynienia z jednej strony z wykrocze-niem, z drugiej ze zbrodniÄ…, której można byÅ‚o zapobiec, popieraÅ‚y zbrodniÄ™.Czymże bo-wiem, jeÅ›li nie wykroczeniem zaledwie, jest bÅ‚Ä…d mÅ‚odej dziewczyny, jeÅ›li go porównamy zbÅ‚Ä™dem zamężnej kobiety? Czyż nie byÅ‚oby zatem bez porównania mniejszym niebezpieczeÅ„-33 Wikary z W a k e f i e l d powieść angielskiego pisarza Oliviera Goldsmitha (1728 1774).34G i l B l a s bohater powieÅ›ci obyczajowej Alain René Lesage a (1668 1747) Przypadki Idziego Bla-sa.58stwem dać wolność dziewczÄ™tom niż zostawiać jÄ… kobietom? MyÅ›l brania mÅ‚odej dziewczynyna próbÄ™ pobudzi z pewnoÅ›ciÄ… wiÄ™cej poważnych ludzi do myÅ›lenia niż gapiów do Å›miechu.Zwyczaje Niemiec, Szwajcarii, Anglii i Stanów Zjednoczonych dajÄ… mÅ‚odym pannom prawa,które wydawaÅ‚yby siÄ™ we Francji obaleniem wszelkiej moralnoÅ›ci; mimo to niewÄ…tpliwÄ… jestrzeczÄ…, iż w krajach tych małżeÅ„stwa mniej sÄ… nieszczęśliwe niż we Francji.,,Skoro kobieta oddaÅ‚a siÄ™ caÅ‚kowicie kochankowi, musiaÅ‚a dobrze znać tego, z którymzÅ‚Ä…czyÅ‚a jÄ… miÅ‚ość.Nim pozyskaÅ‚ jej serce, zdoÅ‚aÅ‚ on niewÄ…tpliwie zyskać jej szacunek i za-ufanie.Blask prawdy, bijÄ…cy z tych słów, rozÅ›wietliÅ‚ może na chwilÄ™ mroki wiÄ™zienia, w gÅ‚Ä™bi któ-rego Mirabeau35 je nakreÅ›liÅ‚, a jakkolwiek bogata myÅ›l w nich zawarta powstaÅ‚a pod wpÅ‚y-wem najszaleÅ„szej namiÄ™tnoÅ›ci, niemniej przeto zamyka ona w sobie caÅ‚y problem spoÅ‚eczny,który nas w tej chwili zajmuje.W istocie, małżeÅ„stwo oparte na skojarzeniu religijnego za-chwycenia, jakie stwarza miÅ‚ość, z próbÄ… owej chÅ‚odnej trzezwoÅ›ci, jaka nastÄ™puje po mo-mencie posiadania, powinno by stanowić najtrwalszy ze wszystkich zwiÄ…zków.Kobieta nie może wówczas zarzucać mężowi, iż należy do niego jedynie na mocy literyprawa.Nie znajdzie już w tej przymusowej przynależnoÅ›ci motywów przemawiajÄ…cych zaoddaniem siÄ™ kochankowi, jak ta, która w gÅ‚Ä™bi swego serca wyczyta na poparcie swych ży-czeÅ„ tysiÄ…c sofizmatów, nasuwajÄ…cych jej dwadzieÅ›cia razy na godzinÄ™ pytanie, czemu, jeÅ›lioddaÅ‚a siÄ™ wbrew woli czÅ‚owiekowi, którego nie kochaÅ‚a, nie miaÅ‚aby siÄ™ oddać dobrowolnietemu, którego kocha.Wówczas kobieta nie może usprawiedliwić swych skarg na owe wady,nieodÅ‚Ä…czne od natury ludzkiej, gdyż z góry już poznaÅ‚a mÄ™skÄ… tyraniÄ™ i pogodziÅ‚a siÄ™ z jejkaprysami.Niejedno mÅ‚ode dziewczÄ™ dozna zawodu w nadziejach miÅ‚oÅ›ci!.Ale czyż nie bÄ™dzie dlanich olbrzymiÄ… wygranÄ…, iż nie zwiÄ…zaÅ‚y życia z czÅ‚owiekiem, którym majÄ… prawo pogardzać?Ludzie tchórzliwi okrzyknÄ… siÄ™ może, że podobna reforma naszych obyczajów staÅ‚aby siÄ™powodem strasznego rozluznienia: że, bÄ…dz co bÄ…dz, prawa czy obyczaje bÄ™dÄ…ce praw tychzródÅ‚em nie mogÄ… uÅ›wiÄ™cać zgorszenia i niemoralnoÅ›ci; że jeÅ›li istnieje zÅ‚o nieuniknione,spoÅ‚eczeÅ„stwo bodaj nie powinno go uÅ›wiÄ™cać.Na to można by odpowiedzieć przede wszystkim, iż wskazany przez nas system dąży dozapobieżenia zÅ‚emu, które dotychczas uważano za nieuniknione.Choćby nawet nasze staty-styczne cyfry nie byÅ‚y zbyt Å›cisÅ‚e, w każdym razie odsÅ‚oniÅ‚y one ogromnÄ… ranÄ™ spoÅ‚ecznÄ…;zatem nasi moraliÅ›ci woleliby zÅ‚o wiÄ™ksze od mniejszego, woleliby ciÄ…gÅ‚e pogwaÅ‚cenie zasa-dy, na której wspiera siÄ™ spoÅ‚eczeÅ„stwo, od problematycznej jeszcze swobody prowadzeniasiÄ™ dziewczÄ…t; rozwiÄ…zÅ‚ość matek rodzin, która zatruwa w samym zródle wychowanie mÅ‚o-dzieży i unieszczęśliwia przynajmniej cztery osoby, od wolnoÅ›ci mÅ‚odej dziewczyny, naraża-jÄ…cej szczęście tylko wÅ‚asne i co najwyżej swego dzieciÄ™cia.Niech raczej przepadnie cnotadziesiÄ™ciu dziewic niż owa Å›wiÄ™tość obyczajów, owa korona czci, jaka powinna zdobić czoÅ‚omatki rodziny! Obraz, który przedstawia mÅ‚oda dziewczyna opuszczona przez uwodziciela,ma w sobie zawsze coÅ› podniosÅ‚ego i Å›wiÄ™tego: to obraz zdeptanych przysiÄ…g, zdradzonejÅ›wiÄ™tej ufnoÅ›ci, a na gruzach zbyt kruchej cnoty niewinność, caÅ‚a we Å‚zach i wÄ…tpiÄ…ca owszystkim, skoro musiaÅ‚a zwÄ…tpić o miÅ‚oÅ›ci ojca do wÅ‚asnego dzieciÄ™cia.Nieszczęśliwa jestjeszcze niewinnÄ…; może zostać jeszcze wiernÄ… żonÄ…, tkliwÄ… matkÄ… jeżeli przeszÅ‚ość przesÅ‚o-niÄ™ta jest chmurami, przyszÅ‚ość jest tak bÅ‚Ä™kitna jak czysty lazur nieba.Czyliż znajdziemy teÅ‚agodne barwy w ponurych obrazach cudzoÅ‚ożnej miÅ‚oÅ›ci? Tam kobieta jest ofiarÄ…; tutaj zbrodniarkÄ….Jakaż nadzieja zostaÅ‚a cudzoÅ‚ożnej żonie? Choćby nawet Bóg odpuÅ›ciÅ‚ jej winÄ™,najprzykÅ‚adniejsze życie nie zdoÅ‚a usunąć z ziemi żywych owoców wystÄ™pku.JeÅ›li Jakub I35Honoré Gabriel de M i r a b e a u (1743 1791) jeden z najwybitniejszych mówców i dziaÅ‚aczy z okresurewolucji francuskiej r.1789, w latach 1777 do 1780 przebywaÅ‚ w wiÄ™zieniu w Vincennes za dÅ‚ugi; listy jego,pisywane stamtÄ…d do Zofii Ruffey margrabiny de Monnier, ukazaÅ‚y siÄ™ w druku w r.1891.59byÅ‚ synem Rizzia, zbrodnia Marii trwaÅ‚a tak dÅ‚ugo, jak dÅ‚ugo trwaÅ‚ jej nieszczÄ™sny ród kró-lewski, a upadek Stuartów byÅ‚ tylko wymiarem sprawiedliwoÅ›ci
[ Pobierz całość w formacie PDF ]