[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Wiele razy przeżywaÅ‚eÅ› już takÄ… chwilÄ™, Zledziu?  pytaÅ‚Rogers. WolaÅ‚bym zapomnieć o nich  odmruknÄ…Å‚ Dampier. Tej chwili nigdy nie zechcesz zapomnieć  zawoÅ‚aÅ‚ mÅ‚odykapitan.Ledwie skoÅ„czyÅ‚ mówić, gdy z pokÅ‚adu, z masztów i rej zer-waÅ‚a siÄ™ istna burza przekleÅ„stw i bluznierstw.Wiatr ustaÅ‚. SpuÅ›cić pinasÄ™!  rozkazaÅ‚ bez chwili wahania kapitan.Panie Dover, podpÅ‚yniecie tak blisko, żebyÅ›cie mogli stwierdzić,co to za statek.271 Ostatnie, peÅ‚ne napiÄ™cia chwile oczekiwania: okrÄ™t do Acapulcoczy też jakiÅ› inny? Nic wiÄ™cej nie można byÅ‚o robić, jak tylkoÅ›ledzić pinasÄ™, do której przyÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ wkrótce łódz spuszczonaz  Duchess.Najlżejszy nawet powiew wiatru nie wypeÅ‚niaÅ‚ ża-gli.A może ten statek to po prostu  Marquis wracajÄ…cy z pro-wiantem? Dwie Å‚odzie byÅ‚y już ledwo widoczne, jak dwa punkcikituż obok siebie na oceanie.Potem rozdzieliÅ‚y siÄ™, by wracać każ-da do swego okrÄ™tu.Rogers nie byÅ‚ w stanie czekać dÅ‚użej: kazaÅ‚dać salwÄ™ kanonierom.W chwilÄ™ pózniej odpowiedziaÅ‚ mu dalekiwystrzaÅ‚ nieznanego okrÄ™tu. A wiÄ™c to nie  Marquis  orzekÅ‚ Dampier. Nasi nie od-powiedzieliby strzaÅ‚em, bo rozpoznaliby nas po poÅ‚ożeniu.Wreszcie pinasa wróciÅ‚a z radosnÄ… wieÅ›ciÄ…: okrÄ™t do Acapulco!Lekka bryza poruszyÅ‚a ciemne, poÅ‚atane żagle  Duke , które prze-staÅ‚y Å‚opotać leniwie o drzewca masztów.WypeÅ‚niÅ‚y siÄ™, wydÄ™-Å‚y  i okrÄ™t popÅ‚ynÄ…Å‚ naprzód, ale wolno, o wiele zbyt wolno dlażeglarzy, którzy podskakiwali nieomal z niecierpliwoÅ›ci, dla ka-nonierów, którzy stali w gotowoÅ›ci, obnażeni do pasa obok nie-mych jeszcze, ale przygotowanych do strzaÅ‚u armat.I znowu wiatr zamarÅ‚ po paru zaledwie milach.ZapadaÅ‚ zmroki kaprzy rozpaczali na myÅ›l, że pod osÅ‚onÄ… nocy upragnionÄ… zdo-bycz może siÄ™ im wymknąć. Do stu tysiÄ™cy szatanów! Nie umknie mi, choćbym miaÅ‚ pÅ‚y-nąć za nim do samego Acapulco!  wybuchnÄ…Å‚ Rogers. AódzspuÅ›cić! Trzymać siÄ™ tamtego okrÄ™tu, jakby was uwiÄ…zali! I palićłuczywo, byÅ›my was widzieli.DÅ‚ugo trwaÅ‚a ta noc.NapiÄ™cie byÅ‚o tak wielkie, że ludzie nawetprzestali rozmawiać: tylko z rzadka odezwaÅ‚ siÄ™ cichy gÅ‚os prze-klinajÄ…cy ciszÄ™ na morzu i wlokÄ…ce siÄ™ w nieskoÅ„czoność godzinynocy.Nikt nie kÅ‚adÅ‚ siÄ™ spać.Najspokojniejszy ze wszystkich byÅ‚Dampier, który zbyt wiele zaznaÅ‚ już w życiu rozczarowaÅ„, abysiÄ™ przejmować jednym wiÄ™cej.Chwilami w oddali bÅ‚yskaÅ‚o Å›wia-tÅ‚o: to pinasa krążyÅ‚a uparcie w pobliżu okrÄ™tu skarbowego.NapokÅ‚adzie  Duke oficer artylerii zapowiadaÅ‚ kanonierom, że jeÅ›linieprzyjaciel wedrze siÄ™ na ich okrÄ™t, on wysadzi w powietrzeprochowniÄ™.Ludzie zwrócili siÄ™ gniewnie ku niemu. Nie ma potrzeby takimi grozbami do walki nas zapÄ™dzać.ByleÅ›my tylko ten okrÄ™t przyÅ‚apali, to już wykastrujemy każdegohiszpaÅ„skiego sukinsyna na pokÅ‚adzie, nie ma obawy!272 DniaÅ‚o.Każda para oczu na pokÅ‚adzie  Duke wpatrywaÅ‚a siÄ™w przestrzeÅ„ oceanu, gdzie ostatnio widniaÅ‚y Å›wiatÅ‚a.Jak powolisiÄ™ rozjaÅ›niaÅ‚o! Wreszcie jasny promieÅ„ bÅ‚ysnÄ…Å‚ od wschodu.Z mgieÅ‚ wynurzyÅ‚y siÄ™ zarysy upatrzonej ofiary. Bogowie! PiÄ™kny galeon! Nie dalej, jak o trzy mile!  wy-krzyknÄ…Å‚ Woodes Rogers.SÅ‚owa jego zagÅ‚uszyÅ‚ radosny wrzask zaÅ‚ogi.Potem pojedynczygÅ‚os krzyknÄ…Å‚: A teraz, hiszpaÅ„skie bÄ™karty, Å›ciÄ…gajcie tÄ™ flagÄ™, jeÅ›li wamżycie miÅ‚e!Ale sparaliżowany ciszÄ…  Duke ledwie siÄ™ poruszaÅ‚. ZaÅ‚ożyć wiosÅ‚a!  ryknÄ…Å‚ kapitan.jTym razem nie zabrakÅ‚o ochotników do popychania dÅ‚ugichwioseÅ‚.Aż siÄ™ kłócili o ten przywilej. I nawet kropli rumu nie mam, by dać porcjÄ™ na gÅ‚owÄ™! martwiÅ‚ siÄ™ Rogers.Kok staraÅ‚ siÄ™, jak mógÅ‚: ugotowaÅ‚ czekolady i rozdzieliÅ‚ jÄ…wÅ›ród zaÅ‚ogi.Kto nie byÅ‚ przy wiosÅ‚ach, uklÄ…kÅ‚ teraz do modli-twy  aby Bóg im daÅ‚ bogaty Å‚up i pozwoliÅ‚ pozabijać ludzi,którzy nie zaczepieni nic by im zÅ‚ego nie zrobili.O godzinie ósmej  Duke wyprzedziwszy  Duchess , znalazÅ‚siÄ™ w zasiÄ™gu ognia dziaÅ‚owego. Dajcie salwÄ™  rozkazaÅ‚ kapitan.DziaÅ‚a przemówiÅ‚y, deski zatrzeszczaÅ‚y, poleciaÅ‚y drzazgi, a za-nim dym siÄ™ rozwiaÅ‚, zagrzmiaÅ‚ ryk armat hiszpana.Przez jakiÅ›czas trwaÅ‚a kanonada i można byÅ‚o zaobserwować, że strzaÅ‚yAnglików, celniejsze, wiÄ™cej szkód wyrzÄ…dziÅ‚y. Duchess spie-szyÅ‚ siÄ™ jak mógÅ‚.Na pokÅ‚adzie  Duke wszystko byÅ‚o gotowe do abordażu:beczuÅ‚ki napeÅ‚nione prochem, starymi gwozdziami i kawaÅ‚kamiżelaza, które miano rzucać na nieprzyjaciela, gdy tylko haki za-czepiÄ… o burtÄ™ statku; bomby, które wypuszczaÅ‚y Å›mierdzÄ…ce i dÅ‚a-wiÄ…ce dymy; broÅ„ zwana organkami, to znaczy kilka muszkietówrazem zÅ‚Ä…czonych, które jednoczeÅ›nie dawaÅ‚y ognia; a za nimiszeregi kaprów zbrojnych w najgrozniejszÄ… ze wszystkich ów-czesnych broni w rÄ™kach angielskich marynarzy: abordażowepiki.273 Wreszcie okrÄ™t kaperski dopadÅ‚ swej ofiary.Ostatnia salwa,najstraszniejsza, bo na odlegÅ‚ość zaledwie paru metrów, wstrzÄ…s-nęła obu statkami  i z masztów  Duke posypaÅ‚ siÄ™ grad bomb,kuÅ‚ Ognistych, granatów, rzucanych z dzikim wrzaskiem przezludzi o czarnych od dymu twarzach.Na dole inni  baczni, mil-czÄ…cy, z jednym okiem przymrużonym  unosili dÅ‚ugie lufymuszkietów mierzÄ…c w wyróżniajÄ…cych siÄ™ strojem hiszpaÅ„skichoficerów.Ale nie tylko Anglicy byli gotowi do strzaÅ‚u.Gdy dwa statki rozdzielaÅ‚a odlegÅ‚ość nie wiÄ™ksza od paru jar-dów, Woodes Rogers chrzÄ…knÄ…Å‚ dziwnie, pochyliÅ‚ siÄ™ z twarzÄ…w dÅ‚oniach i osunÄ…Å‚ na pokÅ‚ad, przestrzelony przez policzek.Dampier klÄ™czaÅ‚ już przy kapitanie, który wypluwaÅ‚ krew i zÄ™byz roztrzaskanej szczÄ™ki. ZniosÄ™ ciebie na dół  rzekÅ‚ Dampier.Rogers odepchnÄ…Å‚ go gniewnie i wsparÅ‚szy siÄ™ na Å‚okciu poka-zaÅ‚ gestami, żeby mu przyniesiono materiaÅ‚y do pisania.Trzyma-jÄ…c twarz przechylonÄ… na bok, aby krew Å›ciekaÅ‚a na pokÅ‚ad, skreÅ›-liÅ‚ na przyniesionych kartkach, parÄ™ rozkazów i uparcie odmawiaÅ‚,gdy chciano go zabrać z rufówki. Ale przecież tak nie można  zaczÄ…Å‚ go przekonywać Dam-pier.Ranny wskazaÅ‚ palcem maszt hiszpaÅ„skiego okrÄ™tu. Duchess dogoniÅ‚ ich wreszcie Å›lÄ…c poÅ›piesznie salwÄ™ za sal-wÄ…, aby nie można byÅ‚o powiedzieć, że jego zaÅ‚oga nie braÅ‚audziaÅ‚u w bitwie.Haki na pokÅ‚adzie  Duke wznosiÅ‚y siÄ™ grozniechcÄ…c zaczepić o burty hiszpana.Dampier powiódÅ‚ wzrokiem zapalcem kapitana.Na wielkim galeonie spuszczano flagÄ™.W parÄ™ dni pózniej  Duke koÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ Å‚agodnie w zatoce,a przy nim  Duchess i zdobyty galeon  Nuestra Señora de laIncarnacion Disenganio.Kaprzy wciąż spoglÄ…dali z niezmniej-szonym zachwytem na wspaniaÅ‚y pryz, naoczny dowód, że zdo-byli Å‚up wartoÅ›ci trzystu tysiÄ™cy funtów szterlingów, z czego po-Å‚owa należaÅ‚a siÄ™ angielskim kupcom, a poÅ‚owa oficerom i mary-narzom, którzy ryzykowali życie.HiszpaÅ„skÄ… zaÅ‚ogÄ™ zmniejszonÄ…o dziewiÄ™ciu polegÅ‚ych w bitwie  odesÅ‚ano na lÄ…d na poprzed-nio zdobytym pryzie, zaopatrzywszy ich w wodÄ™ i prowiant [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl