[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łycie nie jest takie złe.Rozdział dziesiątyWyburzanieNie mógł jej zarzucić, że chodzi za nim po domu, ale takie miał wrażenie.Prawie za-wsze kiedy zabierał się do jakiejś roboty, Sylvie znajdowała się dokładnie w tym po-mieszczeniu, do którego wchodził z narzędziami.Miał ochotę odwrócić się na pięciei zająć czymś innym, ale przecież nie mógł tak pracować.Nie mógł przed nią uciekać.Nie potrafił także na nią warknąć.Zawsze tak się cieszyła na jego widok.Pewnie była tubardzo samotna, w pustym domu za zabitymi oknami.Może się znudzi i da mu wresz-cie spokój.Woda została podłączona.Teraz należało sprawdzić armaturę.Niektórych urządzeńsanitarnych nawet nie miał ochoty dotykać na przykład pękniętej muszli klozetowej.Ale wanna na piętrze chyba nada się do użytku.Przyłapał się na sformułowaniu: Będziemy musieli używać tej wanny.To się stałocałkiem naturalnie, myślał my zamiast ja.Poza tym nie było w tym nic niestosow-nego.Dopóki Sylvie pozostanie w domu, będzie korzystać z tej samej wanny, umywalkii toalety co on.Więc dlaczego nie miałby używać słowa my ?Ponieważ tak właśnie myślałem o mojej byłej żonie i mojej.naszej córeczce.Mojedziecko, mój dom, moja wanna.Jestem tu sam, mimo obecności tego nieproszonego go-ścia.A przez jej obecność czuję się jeszcze bardziej samotny, ponieważ muszę mówić my i pamiętać, jak puste jest to słowo, jakie jest ulotne, chwilowe.A otóż i ona.Robi przysiady w korytarzu przed sypialnią na piętrze.Na jego widokoczywiście przerwała i stanęła w drzwiach łazienki, a potem przy wannie, ponieważprzyszedł podłączyć wodę. Och, jak dobrze, będzie można wziąć kąpiel odezwała się. Dopiero gdy kupię bojler. Więc zimne prysznice? Jeśli lubisz.Kran zakaszlał.Strumień brązowej wody bryznął Donowi na spodnie.Dziewczynawrzasnęła i odskoczyła. To tylko woda i rdza.Nie rozpuścisz się.81 Skąd wiesz, że nie jestem Złą Wiedzmą z Zachodu? Bo ona była zielona. To też jest zielone.Ohyda.Rzeczywiście, ohyda.Ciemnobrązowy, brzydki kolor.Don odkręcił kurek z zimnąwodą nad umywalką.Kran znowu zarzęził i splunął, po czym rzygnął jeszcze bardziejohydną mazią, która opryskała ich oboje. Oj, jeszcze gorzej powiedziała Sylvie, przyglądając się swojemu ubraniu. Nikt cię nie prosił, żebyś tu stała.Nie odpowiedziała, a on nie spojrzał na nią.Woda nie zrobiła się bardziej przejrzystaani w umywalce, ani w wannie.Ta cisza mu się nie podobała.Dlaczego dziewczyna zbi-jała go z tropu? Co zrobić, żeby za nim nie łaziła?Nie wyszła.Przeciwnie, zaczęła mówić. Jesteś pewien, że nie podłączyli rur na opak? Ta woda stała w rurach przez wiele lat.Niech tak popłynie przez jakiś czas, zarazsię oczyści. Wygląda, jakby dom miał dyzenterię zauważyła. Nie używaj tej toalety.Spójrz, jest pęknięta.Nie podłączę tu wody. A której mam używać? Tej na dole w północnym mieszkaniu. Czy woda wciąż będzie brązowa? Dopóki rury się nie oczyszczą. Jeśli w ogóle. Bojler powinien być podłączony do jutra.Niech się napełni i ogrzeje, wtedy bę-dziemy mogli się wykąpać. Razem?! To nie przystoi.Spojrzał na nią ostro.Pewnie żartowała, ale i tak wydało mu się odrażające, że brud-na i zaniedbana kobieta zaczyna z nim flirtować.Ludzie zawsze stają się bezdomni z ja-kiegoś powodu.W jej przypadku był to pewnie zły gust.Wyszedł z łazienki. Kiedy mam zakręcić wodę? zawołała za nim Sylvie. Kiedy będzie można ją pić. Nigdy tego nie wezmę do ust!Był już w połowie schodów, więc nie zamierzał odpowiadać.Nie chciał ustanawiaćzwyczaju krzyków na cały dom.Już sobie wyobrażał, jak Sylvie wrzeszczy: Dooon! Do-oon! Specjalnie tak głośno, żeby sąsiedzi usłyszeli.Na dole podłączył wodę do toalety i umywalki, których zamierzał używać.Potrzebo-wał tylko ich i hydrantu na zewnątrz, więc nie było sensu przeprowadzać testów, dopó-ki nie podłączy nowych urządzeń sanitarnych.Umywalka miała zatkany odpływ, więc82musiał rozkręcić kolanko i wylać do wiadra wodę, która się w nim zastała.Ale smród.Jakiejś myszy udało się wpaść do rury odpływowej, gdzie utonęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]